Chodzi o jedność wieczną

O pojednaniu z Bogiem i ludźmi, uprzedzeniach i jednoczącej mocy modlitwy mówi ks. Paweł Rabczyński, delegat metropolity ds. ekumenizmu.

Krzysztof Kozłowski: „Miłość Chrystusa przynagla nas...” do czego?

ks. Paweł Rabczyński: Do pojednania. To przesłanie tegorocznych dni modlitw o jedność chrześcijan. „Albowiem miłość Chrystusa przynagla nas...” – tak zaczyna się fragment 2. Listu do Koryntian /5 (14-20)/, a kończy: „W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem”. W tłumaczeniu ekumenicznym Pisma Świętego czytamy: „Dajcie pojednać się z Bogiem”. Możemy więc twierdzić, że miłość Chrystusa przynagla nas do pojednania i z Bogiem, i z drugim człowiekiem. Ale też i do pojednania z samym sobą.

Czy nie trzeba właśnie zacząć od pojednania z samym sobą? Bez tego człowiek wydaje się zamknięty na łaskę Bożą.

Możemy zacząć od pojednania z Bogiem, bo przecież ono jest darem od Niego. To my mamy pozwolić Panu, żeby On niejako w nas działał, aby łaska pojednania w nas działała. Ale rzeczywiście – jak możemy jednać się z Bogiem, którego nie widzimy, który jest blisko nas, a zarazem jest często daleki, jeżeli nie mamy pragnienia poznania siebie i zaakceptowania, pokochania i oddania Bogu swoich słabości, przez które przecież się doskonalimy? W konsekwencji nie mamy pragnienia pojednania z drugim człowiekiem. To jest na pewno rozdarcie wewnętrzne, nawet kłamstwo. Bo nie można powiedzieć: „Kocham Boga!”, jednocześnie nienawidząc bliźniego i siebie.

Mówiąc o nienawiści, nie można zapomnieć, że przez wiele lat między ludźmi różnych Kościołów chrześcijańskich miały miejsce spory. Choćby w naszym regionie – katolicka Warmia i protestanckie Mazury.

Po reformacji, kiedy diecezje pruskie się zsekularyzowały, Warmia trwała przy katolicyzmie. Na pewno jest to zasługa kard. Stanisława Hozjusza, który był wielkim obrońcą wiary i który przeciwstawiał się tezom wysuwanym przez reformatorów. Były spory teologiczne, ale była też przemoc. trzeba jednak podkreślić, że była ona wszędzie tam, gdzie w grę wchodziła polityka, interesy świeckich. Nie oszukujmy się, władcy wykorzystywali protestantyzm do uniezależnienia się od Kościoła i władzy kościelnej. „Cuius regio, eius religio”, czyli „Czyja władza, tego religia”. Wystarczyło, że książę przechodził na protestantyzm, a jego poddani automatycznie opuszczali Kościół katolicki. Na pewno XVI w. na Warmii był okresem trudnym, ale i bogatym w polemiki teologiczne. Musimy przyznać, że Święta Warmia pozostała wierna wierze przodków.

Po wiekach nadszedł kolejny trudny czas. Koniec II wojny światowej, zmiana ludności zamieszkującej Warmię i Mazury, i to przeświadczenie, które przez lata skutkowało prześladowaniami, że protestant to Niemiec.

Znowu tam, gdzie w relacje międzyludzkie weszła polityka, pojawiła się nienawiść, przemoc i niezrozumienie. Rzeczywiście, po II wojnie światowej w naszym regionie nastąpiły zmiany demograficzne, ale też i wyznaniowe. Większość Mazurów wyjechała, a ci, którzy pozostali, ewangelicy, byli utożsamiani z Niemcami. A przecież znamy z historii wielu ewangelików, którzy byli Polakami, wielkimi patriotami. Patrząc na ten okres, widzimy wiele krzywd wyrządzonych przez uprzedzenia. Trzeba przyznać, że to było zło, ogromna niesprawiedliwość.

Minęło wiele lat. Owa polityka poprzez działania Kościołów chrześcijańskich została wyparta z relacji międzyludzkich. Dzięki temu pojawiła się możliwość dialogu.

Właściwie po Soborze Watykańskim II, czyli po 1965 r., zostały wypracowane katolickie zasady ekumenizmu. Otworzyliśmy się na działalność na rzecz jedności chrześcijan. Sam ruch ekumeniczny zrodził się w Kościele protestanckim na początku XX wieku. Wiele miłości w pojednanie włożył Jan Paweł II. Należy tu wspomnieć nie tylko spotkania z przedstawicielami innych Kościołów, ale choćby encyklikę „Ut unum sint” – „Aby byli jedno”. W wielu jego wystąpieniach, ale również Benedykta XVI i papieża Franciszka, przewija się ważna myśl, że ekumenizm to jest działalność wypływająca z serca samego Kościoła, podstawowa, fundamentalna. To nie jest dodatek, alternatywa, to testament Chrystusa, który powinniśmy wypełniać. Aby wszyscy byli jedno, jednoczenie ludzi z sobą. To jest właśnie podstawowe zadanie Kościoła: jednoczyć z Bogiem i drugim człowiekiem.

Idealnym wyrazem jedności jest wspólna modlitwa, rozmowa wspólnoty z Bogiem. I to właśnie przeżywamy podczas styczniowych dni modlitw o jedność.

Tak, ale nie o akcyjność chodzi, a o jedność wieczną. To muszą być starania całoroczne. Nie tylko modlitwa, ale też wspólnota czynu. Wiem, że jest wiele zrozumienia, współdziałania. To daje nam poczucie jedności. Łączy nas miłość.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |