Dwóch chrześcijan zginęło w Egipcie po tym, jak uzbrojony zamachowiec ostrzelał z zewnątrz sklep monopolowy w Kairze.
Wewnątrz znajdowali się dwaj Koptowie, którzy razem z właścicielem świętowali Nowy Rok. Nie jest do końca jasne, czy sklep stał się celem ataku ze względu na sprzedaż alkoholu, który w islamie jest zakazany, czy dlatego, że właściciel był Koptem. Zamaskowany napastnik zaraz potem zbiegł na motorze.
Ataki tego typu nie są zazwyczaj dziełem organizacji takich jak ISIS, które atakują z reguły większą liczbę ludzi, aby doprowadzić do masowej rzezi, ale raczej dziełem samotnych wilków, którym zrobiono pranie mózgu – powiedział agencji AsiaNews rzecznik prasowy mniejszościowego w Egipcie Kościoła katolickiego. Bardziej niż zagrożeniem – dodaje ks. Rafic Greiche – są one pogróżką dla prezydenta Abdel Fattah al-Sisi, który prowadzi politykę prochrześcijańską.
Tymczasem do ostatniej strzelaniny pod prawosławnym kościołem na przedmieściach Kairu, gdzie w ubiegły piątek zginęło 10 Koptów, przyznało się tzw. Państwo Islamskie. Pojawiają się także nowe szczegóły dotyczące zamachu. Według świadków to nie policja, a wierni zapobiegli jeszcze większym stratom. W szczególności 53-letni mężczyzna, który obezwładnił jednego z napastników, gdy ten przeładowywał karabin.
Lokalne źródła podają również, że rośnie solidarność pomiędzy chrześcijanami i muzułmanami, zjednoczonymi w obliczu zagrożenia ekstremistycznymi atakami.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."