Misja dotyczy każdego, kto pozytywnie odpowiedział na wezwanie Chrystusa: Pójdź za mną! Jednak, żeby dobrze zrozumieć swoją "misję" warto przyjrzeć się misji Tego, który do niej wzywa.
Skoro chrześcijanin to osoba, która świadomie przyjęła zaproszenie Bożego Syna do "pójścia za Nim" i podporządkowania całego życia właśnie Jemu, skoro On ma nadawać cel jego działaniu, to musi sobie zadać pytanie: Po co Chrystus opuścił niebo, żył na ziemi, dał się zabić, a potem nieoczekiwanie dla wszystkich, w sposób namacalny pojawił się wśród żywych, powrócił do nieba, a teraz już nie fizycznie, ale duchowo i bez żadnych ograniczeń, jest nadal obecny? Skąd to całe zamieszanie wokół Jego osoby i dlaczego wierzący ludzie mają żyć tak jak On? Dlaczego mam za Nim iść?
Misję Jezusa można rozpatrywać pod kątem różnych aspektów Jego życia. Wtedy, kiedy chodził po ziemi, ale i w teraźniejszości. Każdy człowiek powinien zastanowić się nad nią w odniesieniu do celu swojego życia. Na pytanie, co jest przeznaczeniem naszego życia, nierzadko chrześcijanie sloganowo odpowiadają: "Chrystus - On jest dla nas wszystkim". Jeśli tak, to co było, czy jest Jego przeznaczeniem i jakie to ma odniesienie do mojego życia?
Z wszystkich słów, które zostały odnotowane przez autorów czterech Ewangelii, najbardziej charakterystyczną odpowiedzią na powyższe pytanie zdaje się być podsumowanie rozmowy Pana Jezusa z Zacheuszem - żydowskim celnikiem tamtych czasów: Przyszedł bowiem Syn Człowieczy, aby szukać i zbawić to co zginęło. 1
Kogo przyszedł szukać Chrystus i od czego wybawić? Co i komu zagrażało tak bardzo, że Pan Bóg zdecydował się na misję swojego jedynego Syna, z którą posłał Go na ziemię? Skazał Go na największe poniżenie - Chrystus opuścił najwspanialsze miejsce w jakim mógł być, Niebo, i zszedł tam, gdzie po raju, stworzonym przez samego Boga pozostała już tylko nazwa.
Pierwszy obraz - wyobraźmy sobie takie miejsce, które wydaje się być rajem na ziemi: spokój, słoneczko, piękne widoki, dostateczna ilość tego wszystkiego, czego potrzebujemy, wspaniali ludzie, żadnych problemów. Teraz, z jakiegoś powodu ktoś każe nam przenieść się do miejsca ponurego, zimnego, pełnego chorych i cierpiących ludzi, gdzie mamy do czynienia z terrorem, zastraszeniem. Takie porównanie nawet w małym procencie nie oddaje tego, z czego musiał zrezygnować Jezus, by urodzić się na ziemi jako człowiek, by wypełnić swoje zadanie. Kto by się na to zdecydował? Syn Boga, jednak to zrobił.
Drugi obraz - wyobraźmy sobie, że żyjemy w czasach, gdzie nikt nie ma pojęcia o tym, że istnieje Pan Bóg. Człowiek zawsze miał powody do narzekania, ale dzisiaj jego sytuacja dochodzi do granic beznadziei. Kataklizmy, coraz to nowe choroby, znieczulica i wrogość wśród ludzi, wojny, przestępczość, strach, panika przed nowymi atakami terrorystycznymi... Człowieka ogarnia przerażający smutek - "Przecież to "piekło na ziemi"! Po co żyć?" Chrystus wiedział, że to jeszcze nie piekło. Zdecydował się przyjść na ziemię, żeby nas przed tym "piekłem na ziemi" i tym prawdziwym piekłem ratować.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."