O przyszłości ekumenizmu rozmawiali w ramach kolejnego spotkania z cyklu „Areopag na Freta” o. dr Marek Blaza SJ (jezuita, teolog ekumeniczny, kapłan-trirytualista), prof. Karol Karski (teolog ewangelicki) i Łukasz Nazarko (pracownik naukowy Politechniki Białostockiej, zaangażowany w dialog ekumeniczny po stronie prawosławnej). Dyskusję prowadził Jarosław Makowski.
Czy Deklaracja próbowała słowami (używając pojęcia wspólnota w miejsce słowa Kościół) zmienić rzeczywistość? Czy przejawiła się w niej tendencja katolików do pouczania innych, kim są i kim mają się czuć? W odpowiedzi na to pytanie o. Marek Blaza przypomniał, że Deklaracja była dokumentem skierowanym do członków Kościoła katolickiego, więc nie ma mowy o pouczaniu w niej innych wyznań. Zauważył też, że pojęcie „wspólnoty kościelne” nie jest nowością i pochodzi z dokumentów Soboru Watykańskiego II.
Spokojnie o Deklaracji mówił także Łukasz Nazarko. Reakcję prawosławia ujął krótkimi słowami: „Aha, oni nie do końca nas uznają. Ale my ich w końcu też nie do końca uznajemy”. Może jest potrzebne jasne określenie, jak się postrzegamy, by dialog był szczerszy i bardziej konstruktywny – podsumował.
Czym jest prozelityzm i jak się ma do misji? Prozelityzm definiuje się go jako sytuację, gdy członkowie jednego związku wyznaniowego werbują wśród członków innej wspólnoty. Zdaniem prof. Karskiego granica między prozelityzmem a misją jest bardzo cienka. Trzeba jednak powiedzieć, że człowiek jest wolny, także w zakresie wyboru i zmiany swojej przynależności konfesyjnej. Jeżeli robi to z własnej woli, to jego sprawa. Nie wolno natomiast stwarzać zachęt typu materialnego i innych tym podobnych.
O. Marek Blaza poruszył problem oskarżeń wobec Kościoła katolickiego o uprawianie prozelityzmu na terenie Rosji. Z jednej strony – mówił – takie przypadki oczywiście mogą się zdarzyć, z drugiej – terytorium kanoniczne nie jest dogmatem wiary.
Krótko poruszono również problem dialogu międzyreligijnego. Jak pogodzić ekskluzywizm chrześcijański z dialogiem międzyreligijnym? – zapytano z sali. Bardzo sceptycznie na dialog międzyreligijny patrzy prof. Karski, który widzi niewiele lub wręcz wcale nie dostrzega punktów stycznych między religiami. Podawał przykład islamu, który dużo mówi o Jezusie Chrystusie, ale jego wyobrażenia zupełnie nie przystają do naszych. Punkt zaczepienia dla dialogu międzyreligijnego może istnieć w sektorze etycznym, ale nie doktrynalnym - mówił.
***
Podsumowując debatę muszę przyznać, że budzi nadzieję. Paradoksalnie właśnie tym co wielu krytykuje – spokojem, zrozumieniem, jasnością stanowisk i tożsamości. Znamienne wydawało mi się, że to teolog ewangelicki tłumaczył, że Dominus Jesus – tak często atakowana deklaracja – nie była krokiem w tył, a jedynie przypomnieniem doktryny, którą katolicy z niektórych środowisk zignorowali.
Gdy Łukasz Nazarko mówił, że dotychczasowy dialog był dążeniem, by drugi był taki jak ja, widzę w tym bardziej dążność do zatarcia różnic niż pojednanej różnorodności. Tymczasem zacieranie różnic do niczego nie prowadzi, poza odbiciem w kierunku fundamentalnym.
Z pewnością nie należy przywiązywać się bardziej do terminów teologicznych niż do treści. Ma rację o. Marek Blaza, gdy mówi, że słowa jedynie przybliżają tajemnicę. Nie wątpię, że wielu z tych, którzy czują się zniechęceni, pragnie byśmy już stanowili jedno. Ale rację ma chyba Łukasz Nazarko, gdy mówi, że kolejne postępy dialogu ekumenicznego będziemy zapewne kiedyś oglądać z nieba.
Właściwą drogą nie jest zamazywanie różnic, ale wzajemne poznanie, zrozumienie i pojednanie. W tej kolejności.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."