Światło z Moskwy

Trzeba przede wszystkim walczyć nie z ateizmem, ale z pseudo- chrześcijaństwem wewnątrz każdego z nas – wołał prawosławny duchowny o. Aleksander Mień. Jedni go kochali, inni prześladowali. Zginął od ciosu siekierą. Sprawcy nie znaleziono – jak to w Rosji.

Wszyscy święci Ali Baby

Ojciec Mień przygotował i ochrzcił rzesze ludzi. Przyjeżdżali do niego ze wszystkich stron. Jego dzieci duchowe: nieuczone staruszki, studenci, duchowni, dysydenci. Przy nim znikały ich problemy, trudności. Złośliwi mówili o nim „Ali Baba i czterdziestu rozbójników”. On się tym nie przejmował. Głosił kazania, udzielał porad duchowych, prowadził seminaria o historii Kościoła, o liturgii, o świętych. Dla niego nie było świętych prawosławnych i katolickich. Byli po prostu święci. To oni ocalali wizerunek i honor poranionej rosyjskiej Cerkwi. – Kiedy pierwszy raz byłam u niego w gabinecie – wspomina Natasza – wśród wielu ikon zobaczyłam jedną, której nie znałam. Pytam się: – Kto to jest?, a o. Aleksander odpowiada, że to taki święty Francuz, Karol de Foucauld A przecież brat Karol nie był wtedy jeszcze kanonizowany! – śmieje się Natasza. – Ale dla niego on był święty. Była tam też Mała Tereska z Lisieux. Dał mi jej książkę, przetłumaczoną na rosyjski. Ojciec Aleksander odkrył przede mną zachodnią duchowość.

To otwarcie na zachodnie chrześcijaństwo było przyczyną ostrej krytyki o. Aleksandra. „Całe otaczające mnie środowisko negatywnie oceniało moje ekumeniczne nastawienie” – pisał. Był zbyt katolicki dla prawosławnych i zbyt prawosławny dla katolików. Rozumiało go niewielu. „Tolerancja jest trudna” – przyznawał. „Łatwiejsze są skrajności, bo albo otwierają się wszystkie drzwi, albo wpada się w fanatyzm”. – Mówił, że jedność nie przyjdzie z góry, ale jedynie z serca każdego człowieka ­ – wspomina Natasza. – On sam miał dar jednoczenia. Bóg dał mu wiele darów. Posłał w trudną rzeczywistość. A ponieważ był on jeden, to dał mu wszystkie możliwe dary.

Prorok zabity siekierą

Pasją o. Mienia było czytanie. – To, czego mu w życiu było za mało, to bibliotek – śmieje się Natasza. Wiele pisał. Jego spuścizna duchowa to książki, które mógłby napisać cały instytut. Przetłumaczono je na 15 języków. Do czasów pierestrojki książki Mienia wydawane były tylko za granicą. W ZSRR funkcjonowały w obiegu podziemnym, przepisywane, nieautoryzowane. O. Aleksander zawsze chciał publikować na terenie Związku Radzieckiego. – W końcu zaczęliśmy w latach 80. tu, w Rydze, na Łotwie. Wydawaliśmy razem almanach chrześcijański. W każdym numerze jego artykuł – wspomina Natasza­.

Praca wydawnicza trwała aż do jego śmierci w 1990 r. Został zamordowany we wrześniowy poranek. Udawał się do swojej parafii w Nowej Dieriewni, by odprawić Mszę świętą, gdy nieznany sprawca uderzył go, prawdopodobnie siekierą, w tył głowy. Kapłan wykrwawił się po kilkudziesięciu minutach pod swoim domem. Różne są teorie co do motywu zbrodni. Można jednak być pewnym, że nie taki byłby jego koniec, gdyby pozostał tylko jednym z wielu „urzędników” prosowieckiego Kościoła. Ojciec Mień był prorokiem „na pustyni”. – Byłam cały czas z nim, w przeddzień śmierci. Dwanaście godzin po naszym rozstaniu on już nie żył – mówi Natasza. – Nie pozostało nam nic innego, jak kontynuować to, co on zaczął. Nie mieliśmy żadnych środków. Tylko jego błogosławieństwo. Nikt nie wierzył, że się uda. A to już mija 16 lat naszego instytutu. I ludzie przychodzą. Pytają się o książki, są spotkania dyskusyjne, modlitwa…

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |