Rozmowa z metropolitą Pergamonu, Janem, współprzewodniczącym komitetu koordynującego prace Komisji Wspólnej ds. Dialogu Teologicznego pomiędzy Kościołami prawosławnym i rzymskokatolickim.
Biskup rzymu opiera swój prymat na fakcie bycia następcą apostoła Piotra… W Kościołach wschodnich wszyscy mogą uznać że według Tradycji, biskup Rzymu jest pierwszym biskupem. Ale fakt budowania swojego prymatu na sukcesji Piotra jest już kwestią niezwykle sporną. Uznanie owej „pozycji pierwszeństwa” w pierwszych wiekach było „faktem zastanym”, tradycja ta mogła mieć związek z ważnością miasta Rzymu z punktu widzenia politycznego. Oczywiście biskupi Rzymu zawsze utrzymywali, że ich własna rola w Kościele była związana z sukcesją piotrową. Tymczasem w Kościele wschodnim nie z tego powodu papież był uznawany za pierwszego wśród biskupów. Istniał pewien taxis, ustalony porządek, według którego pierwszą pod względem ważności siedzibą była Rzym, drugą Aleksandria, trzecią Antiochia. Dalej był Konstantynopol, który został drugą, lub był uważany wręcz za równą Rzymowi, według postanowień soborów ekumenicznych. Jak by nie było, to zostało uznane jako fakt, niezależnie od tego czy była zdefiniowana jakaś teoria na temat sukcesji Piotra.
W znanej konferencji wygłoszonej w Grazu w 1976, ówczesny profesor Joseph Ratzinger podkreślił, że „dziś nie może być niemożliwe z punktu widzenia chrześcijańskiego to co było możliwe przez tysiąclecie” i że „odnośnie doktryny prymatu, Rzym nie może wymagać od Wschodu więcej niż to zostało sformułowane i praktykowane w pierwszym tysiącleciu”. Czy wydaje się Ekscelencji, że dziś podejście do tej tematyki ze strony katolickiej jest jeszcze w zgodzie z tamtą słynną „formułą Ratzingera”? Myślę, że w tej chwili Kościół rzymski nie przejmuje się już zbytnio tą formułą. W spotkaniach z prawosławnymi katolicy pomijają perspektywę wskazaną przez doświadczenie pierwszego tysiąclecia. Musimy zatem obecnie szukać drogi do spotkania na innym fundamencie, i ten może zostać wskazany przez eklezjologię komunii.
W ostatnich 10 latach dialog teologiczny oficjalny utknął wokół sporu na temat uniatyzmu. Czy w takiej sytuacji można mieć nadzieję na rozpoczęcie konfrontacji na temat tak wymagający jak ten dotyczący prymatu? Nie ma wątpliwości, że również problem uniatyzmu jest ściśle związany z tematem prymatu biskupa Rzymu. Co więcej, mam nadzieję, że dialog teologiczny podejmie drogę biorąc właśnie temat prymatu. W tym kontekście, i w relacji do niego, należałoby znaleźć nowe perspektywy rozwoju dialogu którego przedmiotem jest problem uniatyzmu. Podkreślić należy, że dialog ten jednak utknął w martwym punkcie. Także ta kwestia nie może być rozpatrywana jako problem sam w sobie, jak to było w ostatnich 10 latach, ale jako część dialogu dotyczącego eklezjologii.
Czasem można odnieść wrażenie, że w powszechnym przekonaniu, również poprzez wpływ środków masowego przekazu, cały Kościół jest utożsamiany z papieżem i jego inicjatywami. Niewątpliwie jest to niebezpieczne myślenie. Może bowiem prowadzić do wrażenia, że w całym świecie istnieje tylko jedna diecezja, z tylko jednym, powszechnym biskupem. Z całą pewnością nie pomogłoby to w uznaniu eklezjologii komunii za płaszczyznę do uznania prymatu Kościoła Rzymu przez Kościoły Wschodnie. Można odnieść wrażenie, że Kościół nie jest rzeczywistością daną przez Boga, ale jakąś rzeczywistością uczynioną przez ludzi Kościoła. Podczas gdy, jeśli uznajemy Eucharystię jako fundament naszej eklezjologii, uznajemy że Kościół pochodzi od Boga jako dar, nie jest on w żadnym razie naszym tworem.
„30 Giorni” tłum. W. Strojwas i Sz. Krzyszczuk