Wojna oraz ewakuacja miejscowej ludności stwarza w tym etiopskim regionie bardzo poważne zagrożenie klęską głodu.
„Pomoc humanitarna nie dociera do wszystkich potrzebujących, zwłaszcza do mieszkańców wiosek. Brakuje wody i jedzenia. Wielu uciekających przed zagrożeniem schroniło się w szkołach. Struktury sanitarne zostały poważnie zniszczone. Ceny podstawowych artykułów bardzo wzrosły, a ludzie pozostają bez pracy, ponieważ fabryki zostały zniszczone” – tak sytuację na miejscu opisuje s. Paola, ze zgromadzenia salezjanek (Córek Maryi Wspomożycielki). W Etiopii pracuje wiele zgromadzeń zakonnych, m.in. od trzydziestu lat posługę pełnią siostry salezjanki.
Kościół katolicki, który stanowi niewielką mniejszość w Etiopii cieszy się dużym uznaniem ze względu na szeroką działalność edukacyjną i socjalną. Szczególnie apel Papieża w sprawie Tigraj został przyjęty w całym kraju z wielką nadzieją. Zachęcił on wielu misjonarzy do kontynuowania pracy wśród ludzi. Siostra Paola opowiedziała Radiu Watykańskiemu o obecnej sytuacji w regionie Tigraj.
„Nasza misja znajduje się w Atua. Prowadzona przez nas szkoła jest jedyną, która nie została zajęta przez uchodźców. Z tego względu staliśmy się punktem odniesienia dla ludności w zakresie zaspokojenia podstawowych potrzeb np. w wodę. Nasza misja zaopatrzona jest w studnie. W ten sposób zapewniamy miejscowej ludności bardzo dobrej jakości wodę. To jedno z działań, które podejmujemy na miejscu. Następnie prowadzony przez nas szpital to jedyna katolicka struktura, jaka pozostała w Atua. Jedyny szpital, który pracuje. Wszyscy pracownicy misji udali się, aby w nim pracować i pomagać. To struktura, która nie jest w pełni wykończona i wyposażona, ale stała się w tym momencie faktycznie szpitalem. Od listopada do dzisiaj urodziło się w nim ponad 1,5 tys. dzieci i przyjmowanych jest 300 pacjentów dziennie. Innym wyzwaniem, z którym musi się zmierzyć zgromadzenie z punktu widzenia ekonomicznego pozostaje personel. Od dwóch lat nie pracuje szkoła. Wszystkie subwencje i pomoc, które otrzymujemy na szkołę przekazaliśmy szpitalowi, a więc dla chorych oraz osób przybywających z wiosek. W tej trudnej sytuacji jesteśmy także wezwani do znalezienia rozwiązań, ponieważ nasi współpracownicy, którzy posiadają rodziny z dziećmi stoją wobec bardzo niepewnej przyszłości.“
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."