Ks. prof. Oko przed niemieckim sądem. Chodzi o artykuł nt. "lawendowej mafii"

Polski duchowny ks. prof. Dariusz Oko został w Niemczech oskarżony o rzekome podżeganie do nienawiści w tekście na temat "lawendowej mafii". Został on opublikowany w piśmie naukowym "Theologisches". Współoskarżonym jest jego redaktor naczelny 91-letni ks. prof. Johannes Stöhr. Rozprawa przed sądem w Kolonii została zaplanowana na 11 lutego.

Chodzi o artykuł, opisujący zjawisko wewnątrzkościelnej zorganizowanej grupy przestępczej, działającej na szkodę nieletnich oraz wykorzystującej zależnych od niej kleryków. Dotyczy on między innymi analizy mechanizmów, które wyniosły do najwyższych urzędów pozbawionego już godności kościelnych i wydalonego ze stanu duchownego kard. Theodora McCarricka, którego pedofilskie czyny oraz seksualne wykorzystywanie kleryków potwierdził watykański raport – podał instytut Ordo Iuris, który jest zaangażowany w obronę oskarżonych duchownych.

W lipcu ubiegłego roku zostali oni skazani w tej sprawie na kary grzywny. Wyrok zapadł jednak w trybie nakazowym, a więc bez udziału oskarżonych. Ci wnieśli do niego sprzeciw, co spowodowało, że sprawa od początku toczy się w zwykłym trybie.

Proces wywołał spore poruszenie. Głos zabrał m.in. były prefekt watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary kard. Gerhard Ludwig Mueller. – Jako Niemiec wstydzę się za to, że w mojej ojczyźnie znowu jest możliwe stawianie zarzutów o tzw. podżeganie do nienawiści przeciw społeczeństwu i skazanie polskiego naukowca dlatego, że podał fakty – stwierdził niemiecki kardynał.

Według Ordo Iuris, przesłanką przypisania ks. prof. Oko oraz ks. prof. Stöhrowi czynu „podżegania do nienawiści” były wyjęte z kontekstu fragmenty artykułu, w których przyrównano zorganizowaną grupę przestępczą krzywdzącą swe ofiary i szkodzącą całemu Kościołowi do pasożyta szkodzącego swemu nosicielowi. Skierowane do organów ścigania zawiadomienie wskazywało wprost, że publikacja miała być aktem mowy nienawiści wobec osób praktykujących homoseksualizm. Na tak sformułowany zarzut ks. prof. Dariusz Oko odpowiada pytaniami: „Czy krytyka przestępczej działalności mafii sycylijskiej to podżeganie do nienawiści wobec ogółu Sycylijczyków? A zatem w jaki sposób akademicki namysł nad wyzwaniem, jakim jest powiązana homoseksualnymi praktykami przestępcza sieć w Kościele, może być podżeganiem do nienawiści wobec ogółu homoseksualistów?”.

Jak podała KAI, tekst polskiego księdza nie spodobał się niemieckiemu kapłanowi Wolfgangowi Rothe, który zażądał reakcji niemieckich organów ścigania. Ks. Rothe nie jest postacią anonimową, od lat publicznie błogosławi pary jednopłciowe i aktywnie promuje ruch polityczny LGBT. Bez trudu można odnaleźć prasowe wzmianki o tym, że został odwołany ze stanowiska wicerektora austriackiego seminarium, po tym jak do mediów trafiło zdjęcie, na którym całował się z jednym z kleryków, a na komputerach w seminarium znaleziono zdjęcia pornograficzne, przedstawiające między innymi wykorzystywanie seksualne dzieci.

Prawnicy Ordo Iuris uważają, że zeszłoroczne skazanie ks. Oko i ks. Stöhra budziło wątpliwości prawne. – Poważne zastrzeżenia mamy wobec podstawy prawnej ścigania księży profesorów. Art. 130 niemieckiego kodeksu karnego zakazuje mowy nienawiści wobec szeregu grup, z których żadna nie została wymieniona w artykule ks. prof. Oko. Nic dziwnego, że wydany wyrok w ogóle nie wspomina, wobec kogo właściwie ks. prof. Oko miałby „podżegać do nienawiści”. Ponadto do czynienia mamy z naukowym artykułem, a zatem poruszamy się w przestrzeni wolności akademickiej, wolności sumienia, wolności słowa i krytyki, których ochrona na mocy niemieckiej konstytucji i międzynarodowego systemu praw człowieka stoi na przeszkodzie skazaniu autora i redaktora naczelnego naukowego czasopisma – komentował w lipcu ubr. mec. Jerzy Kwaśniewski, prezes Ordo Iuris.

Dziś powiedział "Gościowi Niedzielnemu", że wspomniany artykuł niemieckiego kodeksu karnego przewiduje kary nawet do 5 lat pozbawienia wolności. W podobnych procesach w Niemczech zapadały jednak ostatnio wyroki uniewinniające albo zasądzające co najwyżej grzywny. Gdyby polski duchowny został w Niemczech skazany, wyrok mógłby być wykonany w Polsce, tak jak gdyby wydał go sąd polski.

Więcej informacji oraz polską wersję tekstu artykułu ks. prof. Oko znajdziesz TUTAJ.

AKTUALIZACJA:

«« | « | 1 | » | »»