Niewielka kopuła i rozrzucone na ziemi ikony pozostały z cerkwi w miejscowości Komyszuwacha w obwodzie zaporoskim, zniszczonej w ostrzale rosyjskim, przeprowadzonym w nocy z soboty na niedzielę, gdy - jak przypominają władze - przypada Wielkanoc prawosławna.
Zdjęcie zniszczonej świątyni opublikowała Państwowa Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych (DSNS) na serwisie Telegram. Resort ten podkreślił, że ostrzał nastąpił w noc na 16 kwietnia, gdy obchodzona jest w tym roku Wielkanoc.
Wójt miejscowej hromady (gminy) Jurij Karapetjan powiedział agencji Ukrinform, że na świątynię spadł pocisk rakietowy S-300. "Dzięki Bogu, jak i zdrowemu rozsądkowi naszych duchownych w tym czasie nie było nabożeństwa, i nie poświęcano święconek, bo zwykle są tam tłumy" - powiedział urzędnik.
Inwazja Rosji na Ukrainę: Relacjonujemy na bieżąco
Zwierzchnik świątyni o. Wołodymyr potwierdził, że kierował się ostrzeżeniem przed zagrożeniem nocnymi ostrzałami. "Planowaliśmy odprawić nabożeństwa i święcenie o godz. 5 rano. Około 2.30 usłyszeliśmy eksplozję" - powiedział duchowny.
Jak wyjaśnił, budynek cerkwi pw. Św. Michała Archanioła pochodził z 1906 roku. Najpierw była w nim kaplica, potem przerobiony została na sklep, a następnie znów służył jako świątynia.
Wcześniej o ostrzale poinformował szef obwodu zaporoskiego Jurij Małaszko. Wyjaśnił, że w trakcie ataku w świątyni nie było nabożeństwa. "(Nie ma dla nich) niczego świętego, nawet w noc Zmartwychwstania Pańskiego" - napisał urzędnik komentując atak na serwisie Telegram.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."