W społeczeństwach o większości muzułmańskiej chrześcijanie czują się często wykluczeni i zepchnięci na margines.
„Chrześcijanie Bliskiego Wschodu potrzebują wsparcia, aby pozostać na swoich ziemiach i żyć jako obywatele ze wszystkimi prawami i obowiązkami” – taką opinię wyraził kard. Luis Raphael Sako, patriarcha chaldejski Iraku. Uczestniczył on w spotkaniu z okazji 10-lecia adhortacji post-synodalnej „Ecclesia in Medio Oriente”, które odbyło się w Nikozji na Cyprze.
Kard. Sako zauważa, że chrześcijanie na Bliskim Wschodzie mają konkretne powołanie, ale muszą być słuchani oraz wspierani przez Kościół powszechny. Byłoby ogromną stratą, gdyby ten region świata został pozbawiony chrześcijańskiej obecności. To tak, jakby chrześcijaństwo zostało pozbawione korzeni. Obecność Kościołów wschodnich jest zagrożona i nie widzą one często dla siebie przyszłości w Iraku, w Syrii w Libanie oraz w Palestynie. W społeczeństwach o większości muzułmańskiej chrześcijanie czują się często wykluczeni i zepchnięci na margines. Zostali pozbawieni domów, własności oraz wiosek, a dodatkowo problemem jest kwestia demograficzna.
Hierarcha zauważa, że dokonał się w ostatnich latach ogromny postęp w dziedzinie dialogu między chrześcijanami i muzułmanami. Stanowi to owoc wielu spotkań Papieża, m.in. z wielkim imamem Ahmedem Al-Tayyebem oraz z ajatollahem Al-Sistanim, a także dokumentu o „Braterstwie Ludzkim”, ale potrzeba implementacji treści i zmiany mentalności, aby chrześcijanie nie byli traktowani w praktyce jako obywatele drugiej kategorii.
„Wszyscy mówią o prawach człowieka, ale nie jesteśmy traktowani tak samo jak muzułmanie, z tymi samymi prawami i obowiązkami. Zamiast tworzyć demokratyczne i obywatelskie państwa, wzniesiono bariery. Trzeba oddzielić religię od państwa. To wszystko wymaga wsparcia dyplomatycznego i politycznego, także zewnętrznego, w stosunku do chrześcijan, przeciwko którym skierowane są prześladowania, także dyskretne, nie publiczne, które powodują, że chrześcijanin nie może być ministrem, a jego dom jest okupowany i pojawiają się wobec niego groźby porwania. Prześladowanie to nie tylko zabicie kogoś. Weźmy np. Liban, chrześcijanie stanowili większość, to oni są korzeniami Libanu. Ilu chrześcijan tam teraz pozostało? Wszyscy myślą o opuszczeniu Bliskiego Wschodu, ale to ich ziemia, ich tożsamość – podkreślił kard. Sako. - Historia mówi nam, że chrześcijanie dali tak wiele swoim krajom, ale teraz świat się zmienił i płacimy za złą politykę Zachodu. Kościół powinien mieć proroczy głos Jezusa. Jest nas mniej niż pół miliona, jutro może nas być 300 tysięcy, albo jeszcze mniej. Rodziny są podzielone między Irakiem a Zachodem, a ludziom pomaga się wyjechać, a nie zostać. Dzisiaj jesteśmy zagubieni, jesteśmy rozczarowani i nie mamy siły.“
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."