Chiński boom gospodarczy podźwignął z ubóstwa 250 milionów ludzi. Pod względem ekonomicznym Chiny odniosły sukces, kraj płaci jednak ogromną cenę pod względem wolności obywatelskich i religijnych
Dr Raquel Vaz Pinto z Katolickiego Uniwersytetu Portugalii zwraca uwagę, że chińskie władze zdają sobie sprawę z ogromnej ilości problemów, przed jakimi staje dynamicznie rozwijający się kraj. Dodaje, że jeśli partia nie stawi im czoła, nie będzie w stanie utrzymać władzy.
Rzymski ekumeniczny Acton Institute zajmujący się monitorowaniem wpływu wolnego rynku na moralność i wolność religijną bada rolę Azji w 21 wieku. Sytuacja w Chinach odgrywa w tych badaniach główną rolę. Eksperci badają nie tylko wpływ ekonomiczny państwa środka na sytuację światową, ale również jego kulturowe i religijne oddziaływanie. Ich zdaniem, mimo burzliwej historii, Kościół i chiński rząd będą musiały znaleźć płaszczyznę porozumienia. Jak dodaje dr Raquel Vaz Pinto Kościół i inne związki wyznaniowe w Chinach powinny bardzo intensywnie działać na polu zabiegania o większą odpowiedzialność przy kształtowaniu nowego oblicza chińskiego państwa.
Przez lata slogan chińskiej partii był prosty: „nie zadawaj pytań, tylko się bogać”. Teraz jednak Chińczycy zaczynają zadawać pytania. Ludzie czują, że są coraz bardziej wolni. Próbują sami skorzystać na wzroście gospodarczym, ale próbują też pracować na rzecz swoich rodzin czy społeczności. Jak uważają eksperci, w związku z tymi zmianami mentalności Chińczyków nie da się uniknąć zmian w polityce chińskich władz. Konieczna będzie nie tylko rewizja polityki jednego dziecka, ale również musi nastąpić rozszerzenie swobód obywatelskich i wolności religijnej.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."