Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny świętuje 100-lecie swej autokefalii.
Warto przypomnieć, że król Jan III Sobieski pochłonięty ideą przyciągnięcia wszystkich prawosławnych w Rzeczypospolitej do Cerkwi unickiej, pozwolił polskiemu ambasadorowi Krzysztofowi Grzymułtowskiemu negocjonującemu w Moskwie, w styczniu 1657 r. traktat o pokoju wieczystym z Carstwem Moskiewskim, na przysłowiowy „strzał do własnej bramki”. Było nim umieszczenie w charakterze IX paragrafu negocjonowanego traktatu, żądania strony moskiewskiej, aby car został oficjalnie uznany za opiekuna wszystkich obywateli Rzeczypospolitej wyznania prawosławnego, w zamian za co król miał otrzymać prawo opieki nad wszystkimi carskimi poddanymi wyznania katolickiego. Tylko królowi nie było nad kim rozciągnąć swojej opieki, ponieważ pierwsi Rosjanie – katolicy – pojawili się dopiero po upływie całego wieku, a w Rzeczpospolitej okrojonej o lewobrzeżną Ukrainę żyła wtedy jeszcze paromilionowa prawosławna społeczność, która w półtora roku później, po kościelnym zaborze Kijowa, utraciła swój własny Kościół, stając się w planie religijnym carskimi poddanymi.
W zakresie umacniania roli Kościoła unickiego król Jan III odniósł sukces, bowiem wszyscy prawosławni hierarchowie należący do metropolii kijowskiej, wraz ze zdecydowaną większością szlachty zachowującej do tej pory wierność prawosławiu, woleli przejść na Unię, niż w jakikolwiek sposób podporządkować się Moskwie. Skorzystał na tym Kościół unicki. Zaczął się on powoli przekształcać się w narodowy kościół Rusinów zamieszkujących Rzeczpospolitą. Proces ten uległ ogromnemu przyśpieszeniu po pierwszym rozbiorze Rzeczypospolitej, na terenie etnicznie ruskiej części zaboru austriackiego, gdzie plebania grekokatolicka stała się główną kuźnią kształtowania nowoczesnego narodu ukraińskiego.
Odwrotną stroną medalu była trwająca od końca wieku XVII pełna rusyfikacja prawosławia zarówno na terenie Ukrainy hetmańskiej, intensywnie integrowanej z Rosją, jak z pewnym opóźnieniem na etnicznie ruskich terenach Rzeczypospolitej. Rusyfikacja pozostałości kijowskiego prawosławia nabrała tempa po wcieleniu do Rosji wschodnich terenów Rzeczypospolitej, w rezultacie trzech kolejnych zaborów.
Po klęsce powstania listopadowego, w roku 1839 uległ kasacji Kościół Unicki na „ziemiach zabranych” przez Rosję. Tak wtedy określano tereny Litwy i Rusi. Z kolei po klęsce powstania styczniowego, w roku 1875 zaborcze władze rosyjskie zlikwidowały eparchię chełmską – ostatnią prowincję tego Kościoła na terenach podległych władzy Petersburga.
W II Rzeczypospolitej Kościół prawosławny na ziemiach polskich posiadał ok. 4 milionów wiernych, prawie 3000 duchownych w pięciu diecezjach, pięć monasterów żeńskich i dziewięć żeńskich. Liczbę parafii oceniano na ok. 1600. Kościół ten bezpośrednio po uzyskaniu niepodległości przez Polskę był częścią Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Nic dziwnego, że większość wyższego duchowieństwa; powracającego z przymusowej, zarządzonej przez rosyjskie władze wojskowe w roku 1915, ewakuacji do Rosji, była zdecydowanie przeciwna autokefalii.
Natomiast najbardziej zdecydowanym zwolennikiem autokefalii wśród biskupów prawosławnych był abp Jerzy Jaroszewski, przebywający w Polsce metropolita piński i turowski Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Abp Jaroszewski był synem kapłana prawosławnego pochodzącego z prawosławnej, wcześniej unickiej, podolskiej gałęzi szlacheckiej rodziny Jaroszewskich herbu Janina. W przeciwieństwie do swych współbraci w biskupstwie uważał się za Ukraińca i podobnie jak większość ukraińskich inteligentów, biegle władał językiem polskim. Przybył on z emigracji w Bari we Włoszech do Warszawy w lipcu 1921 r., na zaproszenie Marszałka Sejmu, Macieja Rataja.
16 września 1921 pozostali biskupi prawosławni oficjalnie uznali metropolitę Jerzego za swojego zwierzchnika i zobowiązali się do podjęcia starań na rzecz uzyskania autokefalii.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."