Geneza autokefalii prawosławia w Polsce

Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny świętuje 100-lecie swej autokefalii.

Początkowo wydawało się, że możliwe będzie uzyskanie jej od patriarchy moskiewskiego Tichona Biełławina. Patriarcha Tichon zaakceptował jego wybór, zezwalając Jaroszewskiemu na posługiwanie się tytułem metropolity, ale widział go nie jako zwierzchnika niezależnego Kościoła lokalnego, a jedynie jako egzarchę Rosyjskiego Kościoła w Polsce.

Analizując przyczyny obaw tego prawdziwego reformatora Kościoła rosyjskiego, nie możemy pomijać faktu, że prawosławie w Polsce z Kościoła dominującego raptownie spadło na pozycję Kościoła tolerowanego, któremu w nie oddawano części jego świątyń w użytkowanie. Świątynie te, zanim prawosławni duszpasterze zdążyli powrócić z przymusowego wygnania do Rosji, zostały przejęte przez skarb państwa polskiego. Na etnicznie polskich ziemiach byłego Królestwa Kongresowego, przystąpiono do ich burzenia.

Abp Jerzy Jaroszewski po wyborze na metropolitę warszawskiego i ponownym spotkaniu z Maciejem Ratajem, który wtedy również piastował tekę ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, rozpoczął proces kanoniczny, którego celem było uzyskanie autokefalii od patriarchatu moskiewskiego. Negocjacje z patriarchą Tichonem  dotyczące autokefalizacji tej części Kościoła rosyjskiego, która znalazła się w granicach odrodzonej Polski prowadził Tytus Filipowicz, ambasador RP w Moskwie. Wszczęty przez abp. Jerzego proces kanoniczny, realizowany wspólnie z władzami, poparło tylko trzech z ośmiu biskupów prawosławnych. Nie można się dziwić takiemu stanowi umysłów w sytuacji, kiedy prawosławie na terenie odrodzonej Polski nie zdążyło jeszcze okrzepnąć, a tym bardziej ukształtować swojej innej niż rosyjska tożsamości kościelnej. Pozostawało ono nadal nie tylko formalnie, ale przede wszystkim duchowo, częścią Kościoła rosyjskiego.

Patriarcha moskiewski Tichon był zwolennikiem udzielania tymczasowych autokefalii biskupich, aby tym samym utrudnić władzom bolszewickim likwidację Kościoła. Zgodnie z jego kalkulacją, że jeśli bolszewicy zniszczą Patriarchat Moskiewski, to jest nadzieja, że przetrwa traktowana przez niego za tymczasową autokefalia ukraińska lub białoruska i w oparciu o nią łatwiej będzie odbudować Kościół, kiedy już zakończy się terror. Uważał również, że należy poszczególne parafie obdarzyć jak największym zakresem samodzielności, aby mogły dalej funkcjonować „jak gwiazdy rozsiane na niebie” w przypadku zniszczenia hierarchicznych struktur kościelnych.

Natomiast dla prawosławia w Polsce, po traktacie ryskim nie zagrożonego już bezpośrednio przez bolszewików, godził się ostatecznie jedynie na utworzenie z niego,  w ramach patriarchatu moskiewskiego, polskiej prowincji kościelnej. Argumentem za nie udzielaniem autokefalii był także fakt, że prawosławie w Polsce ma charakter mniejszościowy, a żyjący w naszym kraju Ukraińcy i Białorusini, bynajmniej nie stali się beneficjantami odzyskanej niepodległości, wobec tego autokefalia ułatwi władzom polskim ingerencję w sprawy wewnątrzkościelne. Prowincję polską patriarcha Tichon pragnął zorganizować oparciu o formułę patriarszego egzarchatu, obdarzonego znacznym zakresem autonomii.

Władze polskie potraktowały stanowisko Patriarchu Moskiewskiego za wyraz złej woli, nie zdając sobie chyba sprawy z tego, że jego odmowa udzielenia autokefalii wynikała nie tylko z jego własnych obaw, ale była wymuszona przez władze bolszewickie. Bolszewicy bowiem, dążąc do obsadzenia Kościoła prawosławnego  w Polsce swoimi agentami, których zadaniem byłaby destabilizacja wschodnich ziem Polski,  byli kategorycznie przeciwni autokefalii. Wywierali na Tichona presję i w tej sprawie.

Rząd Polski postanowił wtedy ostatecznie, że zwrócą się o autokefalię do Konstantynopola. Metropolita Jerzy, wraz z biskupem krzemienieckim Dionizym Waledyńskim, Rosjaninem pochodzacym z inteligenckiej moskiewskiej rodziny, przystali na tę propozycję. Pozostali biskupi, wraz z przychylnym sprawie autokefalii moskiewskiej  biskupem Pantalejmonem Rożnowskim ostro się sprzeciwili.

Abp Jerzy Jaroszewski za rozpoczęcie starań o konstantynopolitańską autokefalię zapłacił cenę najwyższą. Został zamordowany w rezydencji prawosławnych metropolitów warszawskich, przy cerkwi św. Marii Magdaleny na Pradze. Morderstwa dokonał nieprzejednany przeciwnik autokefalii archimandryta o. Smaragd (imię chrzestne Paweł) Łatyszenka, obywatel polski narodowości białoruskiej, były rektor chełmskiego Seminarium Duchownego. A dokładnie, metropolita Jerzy zgodził się przyjąć archimandrytę w swojej rezydencji 8 lutego 1923, w niecałe dwa miesiące po zamordowaniu prezydenta Gabriela Narutowicza. Według późniejszych zeznań zamachowca, w czasie ich dwugodzinnej rozmowy, metropolita przedstawiał Smaragdowi swoje argumenty i usiłował skłonić go do zmiany zdania. Gdy stało się jasne, że nie jest w stanie go przekonać, Łatyszenka kilkakrotnie wystrzelił z rewolweru, celując w skroń arcybiskupa, wołając: To dla ciebie, kacie prawosławia!

Doprowadzenie do uzyskania przez Kościół prawosławny w Polsce autokefalii z rąk patriarchów ekumenicznych, przeprowadził do końca następca arcybiskupa Jerzego, metropolita Dionizy Waledyński.

Dyskusje na temat autokefalii, najpierw moskiewskiej, potem konstantynopolitańskiej, odbywały się w warunkach gdy większość świątyń pozostawała opieczętowana przez władze polskie. Za wschodnią granicą szalał terror bolszewicki, traktowany przez wszystkich za zjawisko wielokrotnie gorsze i straszniejsze, niż odreagowywanie przez Polaków na ich Kościele wszystkich upokorzeń, jakich doświadczyli od Rosji podczas zaborów.

W sumie, niezależnie od tych trudnych sytuacji, Polska stała się dla prawosławnych,  zarówno duchownych, którzy przybyli z Rosji, jak i miejscowych nie wyobrażających sobie życia poza swoim domem, jedyną możliwą przystanią chroniąca ich przed trzęsieniem ziemi rewolucji bolszewickiej, przy tym przystanią w miarę bezpieczną. Przeważała świadomość, że poza nieprzychylnymi Polakami – nikt nie mógł ochronić prawosławia przed szaleństwami terroru bolszewickiego. Takie podejście do istniejącej sytuacji powodowało, że zarówno duchowni wszystkich szczebli jak i inteligencki laikat, przejawiali daleko idącą lojalność w stosunku do państwa polskiego, nawet w przypadku, kiedy byli bardzo krytyczni wobec odrodzonej Polski i sposobu w jaki była traktowana prawosławna mniejszość.

Ponadto autokefalia zamknęła bolszewikom możliwość dokonywania ingerencji w Polsce za pomocą uzależnionych przez nich struktur Patriarchatu Moskiewskiego.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama