Na pierwszy ogień

Nie o grzechu chcę się rozpisywać, lecz o jedzeniu, bo to temat ważny, nad wyraz biblijny, bo bardzo lubię zarówno gotować, jak i dobrze zjeść.

Bogu od początku zależało na tym, by człowiek cieszył się zdrowiem w każdej jego sferze. Dlatego warto przejrzeć zawartość swojej lodówki i szafek kuchennych i przeczytać listę składników na etykietkach słoików, puszek, przypraw. Inwestycją we własne zdrowie może się okazać zrezygnowanie z wszelkich produktów rafinowanych, takich jak biała mąka, sól, wspominany już cukier i zastąpienie ich pełnymi ziarnami, wodorostami, naturalnymi słodkościami jak np. rodzynki, daktyle, figi, miód. Więcej sezonowych warzyw i owoców, zamiast pryskanych, udoskonalanych i importowanych z drugiego końca świata. 
 
Naszą tradycją jest już pieczenie chleba na zakwasie. Domowy chleb nie pleśnieje, nie marnuje się żaden kawałek, nam starcza na tydzień, a im starszy, tym zdrowszy. Cennym rytuałem jest poranne gotowanie kaszy jaglanej lub owsianki, która w niczym nie przypomina znienawidzonej z przedszkolnego dzieciństwa breji o niezidentyfikowanej barwie.
 
Egzotyka czy powrót do dobrej, polskiej kuchni naszych dziadków? Okazuje się, że mniej i prościej w kwestii odżywiania znaczy więcej zdrowia, siły, czasu z rodziną, bo wspólne gotowania fantastycznie integruje dzieci i rodziców. To również sposób na spotkanie z przyjaciółmi, bo okazuje się, że obecnie modne jest nie wspólne wyjście do restauracji czy klubu, ale przygotowywanie jedzenia ze znajomymi w domu. W dobie wszechogarniającego nas kryzysu gospodarczego również czynnik finansowy nie pozostaje bez znaczenia. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że im świadomiej się odżywiamy, tym mniej wydajemy na bezwartościowe jedzenie. Dla mnie zdrowiej znaczy więc taniej. I jeszcze jedno: wychodzę z założenia, że nie jest tak bardzo istotne, co jemy od czasu do czasu, ale to, czym karmimy się na co dzień, stąd nie popadam w czarną rozpacz, kiedy zdarzy mi się zjeść coś mniej odżywczego.
 
Jeden z moich wykładowców przypominał z uśmiechem, że dawniej ludzi skupiał wokół siebie ogień, później lodówka, którą w końcu wyparł telewizor. Choć nie mam w kuchni pieca, w którym mogłabym palić drewnem (a potrawy przyrządzane w ten sposób są ponoć najsmaczniejsze), nie mam też w kuchni stołu i krzeseł ze względów metrażowych, to jakoś się składa, że i tak większość czasu i rozmów toczy się nad gotującą się zupą. A są to rozmowy o rzeczach ważnych i poważnych, śmiesznych, smutnych, błahych, Bożych i czysto ludzkich.
 
***
 
Dr David Servan-Schreiber, Antyrak, Nowy styl życia, wyd. Albatros, Warszawa 2010 r., s. 87.
William Dufty, Sugar blues, zniewoleni przez cukier, wyd. Hito, Szczecin, 2010 r.
 
Artykuł pochodzi z kwartalnika "Warto" wydawanego przez Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko Augsburskiego w RP
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

TAGI| BIBLIA, LUTERANIE

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |