Prawosławni chrześcijanie w Polsce są aktywnymi świadkami początku procesu pojednania między obydwoma narodami - podkreśla abp Jeremiasz w rozmowie z portalem cerkiew.pl.
Cerkiew. pl: W przededniu wizyty patriarchy Cyryla może pojawić się przekonanie – i to zarówno wśród prawosławnych chrześcijan, jak i innych mieszkańców naszego kraju – że patriarcha zajmuje uprzywilejowaną pozycję wśród innych zwierzchników lokalnych, autokefalicznych Kościołów prawosławnych. Wizytom innych hierarchów nie nadaje się takiego rozgłosu – np. aktualnie przebywa w Polsce zwierzchnik prawosławnego Kościoła ziem czeskich i słowackich Krzysztof, a jego wizyta pozostaje praktycznie niezauważona.
- Nie sądzę aby istniało niebezpieczeństwo, że patriarcha Cyryl zostanie potraktowany jako swego rodzaju „ nad-zwierzchnik” czy to Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, czy prawosławia w ogóle. Prawosławni chrześcijanie mają poczucie soborowości Cerkwi oraz posiadają świadomość teologiczną (by nie nazwać tego podświadomością), że głową Kościoła jest Jezus Chrystus. Wszyscy biskupi, czy to diecezjalni, czy zwierzchnicy Kościołów są sobie równi i nie istnieje pomiędzy nimi żadna zależność na zasadzie przełożonego i podwładnego. Wizyty czy to patriarchów Bartłomieja, czy m.in. śp. Petrosa VII (zwierzchnika Prawosławnego Kościoła Aleksandrii – Afryka), Teofila (zwierzchnika patriarchatu jerozolimskiego) utrwaliły w nas świadomość, że Kościół prawosławny jest bardzo różnorodny i że poszczególne lokalne Kościoły prawosławne mają swoich zwierzchników.
Pamiętajmy jednocześnie, że prawosławni chrześcijanie w Polsce mają w sobie wiele sympatii do Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Działalność tego Kościoła zapisała się bardzo dobrze w świadomości wielu – nie tylko prawosławnych – mieszkańców naszego kraju. Na terenach zaboru rosyjskiego na początku dwudziestego wieku istniała sieć szkół cerkiewno-parafialnych, których celem była walka z analfabetyzmem. Np. we wsi Jabłeczna do dzisiaj stoją budynki, w których mieściły się dwie cerkiewne szkoły, w jednej nauczano dziewcząt sztuki prowadzenia gospodarstwa wiejskiego, w drugiej natomiast prowadzono naukę mechanizacji rolnictwa dla chłopców. Sieć szkolnictwa na ówczesnej białostocczyźnie była gęstsza niż dzisiaj. Można również wspomnieć niewielką dzisiaj wieś – Trześciankę, w której pod zaborem rosyjskim funkcjonowało seminarium nauczycielskie.
W okresie dwudziestolecia międzywojennego, prawosławni chrześcijanie różnymi kanałami dowiadywali się o straszliwych prześladowaniach Cerkwi na terenie Związku Sowieckiego po rewolucji październikowej. Mówili mi o tym moi rodzice, a ich rówieśnicy – to jest ludzie urodzeni na początku XX wieku – przekazywali tę wiedzę młodszym pokoleniom. Krótki okres władzy sowieckiej od września 1939 r. do czerwca 1941 r. zapisał się w świadomości prawosławnych mieszkańców białostocczyzny w sposób szczególny. Wielu prawosławnych duchownych deportowano, aresztowano, czy zamordowano. Wielu też zmuszano do ciężkiej pracy fizycznej, na przykład przy wyrębie lasów. Bolszewicy często, poprzez tortury stosowane wobec małżonek i dzieci prawosławnych kapłanów, wymuszali na tych ostatnich wyparcie się wiary, o czym opowiadali mi moi nauczyciele w seminarium. Taka świadomość rodziła poczucie jedności ze straszliwie prześladowanym Kościołem rosyjskim. Możemy mówić tutaj o swoistej wspólnocie losów – na prześladowania prawosławnych chrześcijan w Polsce przez tę samą, bolszewicką władzę nakładały się cierpienia wynikające ze ścierania się dwóch żywiołów chrześcijaństwa: łacińskiego i wschodniego, które nierzadko przekładały się na płaszczyznę społeczną i polityczną.
Cerkiew. pl: Przy okazji wizyty patriarchy Cyryla w Polsce mogą pojawić się opinie, że Cerkiew w Polsce jest podmiotem niesamodzielnym. „Oddzieliła się” co prawda administracyjnie od Cerkwi rosyjskiej, jednak w dalszym ciągu istnieje ścisły, niemal organiczny jej związek z Patriarchatem Moskiewskim. O braku samodzielności świadczy między innymi fakt wygłaszania kazań w języku rosyjskim przez czołowych biskupów PAKP – w tym np. arcybiskupa Jeremiasza.
- Nie ulega wątpliwości, że Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny jest całkowicie odrębnym i niezależnym podmiotem od Patriarchatu Moskiewskiego. Świadomość odrębności istniała już w czasach I Rzeczypospolitej. Istniała także swoista rywalizacja przez blisko dwieście lat między Kościołem wschodnim, z którego później wyłonił się Patriarchat Moskiewski, a eparchiami (diecezjami) znajdującymi się na terenie Polski, która przybierała rozmaite formy. Odwiedzający tereny Polski patriarcha Konstantynopola Jeremiasz II Tranos w latach 1588-1590, otrzymał od kanclerza Jana Zamojskiego, za zgodą króla Stefana Batorego, propozycję przeniesienia stolicy patriarchatu z zajętego przez Turków Konstantynopola do Zamościa. Ta świadomość tak odrębności, jak i rywalizacji przetrwała do dzisiaj.
Również na płaszczyźnie liturgicznej, ale i w sprawach innych zwyczajów cerkiewnych istnieje wiele różnic pomiędzy naszymi Kościołami i to nawet w tzw. parafiach synodalnych – najbardziej zbliżonych do parafii rosyjskich.
Mówiąc o języku kazań, czy to w cerkwiach na białostocczyźnie, czy w cerkwi katedralnej we Wrocławiu podkreślam, że uznajemy zasadę, iż kazania należy głosić w takim języku, jakiego życzą sobie wierni. Jak wiadomo we Wrocławiu mamy dwie parafie. W jednej z nich jest możliwość słuchania kazań w języku polskim. Parafia katedralna skupia natomiast większość wiernych pochodzenia łemkowskiego, białoruskiego, czy rosyjskiego, którzy życzą sobie, abyśmy głosili im kazania w języku rosyjskim i tak właśnie robimy.
Cerkiew. pl: Stronami wspomnianego przez Władykę dokumentu są Patriarchat oraz hierarchowie należący do Komisji Episkopatu Polski. Tymczasem interesuje mnie rola Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego i jego hierarchów w przygotowaniu tego dokumentu, oraz jego cel z punktu widzenia nas, prawosławnych chrześcijan w Polsce.
- W pierwszej kolejności chcę podkreślić, że patriarcha Cyryl przybywa do Polski na zaproszenie metropolity Sawy i całego Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego. Gdyby nie zaproszenie wystosowane przez PAKP, to do przyjazdu patriarchy by nie doszło. Ze względu na sympatię do Kościoła prawosławnego w Rosji zależy nam na pokonaniu wszystkich uprzedzeń antyrosyjskich, jakich wiele w społeczeństwie polskim oraz na pokonaniu uprzedzeń antypolskich, których nie brakuje w samej Rosji. Stąd, jako prawosławni hierarchowie w Polsce, z radością przyjęliśmy dwustronne rozmowy oraz pomysł rzymskokatolickiej Konferencji Episkopatu Polski wystosowania orędzia, wzywającego obydwa narody do pojednania,
Rozumiemy oczywiście, że prawdziwymi partnerami, którzy mogli prowadzić dialog w tej sprawie były z polskiej strony Kościół rzymskokatolicki, a z Rosyjskiej Kościół Prawosławny jako Kościoły dominujące w obydwu krajach, chociaż oczywiście nie w takim samym stopniu. Niemniej nie przyglądaliśmy się całej sprawie w milczeniu. Obydwie strony dialogu informowały nas od początku o toczących się rozmowach. Metropolita Sawa otrzymał tekst orędzia, który przekazał wszystkim biskupom PAKP. Każdy z nas mógł wnieść również swoje zastrzeżenia, co faktycznie miało miejsce. Modyfikując nieco słowa arcybiskupa Henryka Muszyńskiego z jego niedawnego wywiadu (zamieszczonego w serwisie ekai.pl i Cerkiew.pl w dniu 28 czerwca br. - przyp. red.) powiedziałbym, że my, prawosławni chrześcijanie w Polsce jesteśmy aktywnymi świadkami początku procesu pojednania między obydwoma narodami.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.