Z lupą w muzeum

O pożytku z przemytu. To mógłby być temat powieści sensacyjnej. Zakurzone, pełne staroci muzeum i w tym wszystkim ona... lśniąca złotem, ta zza wschodniej granicy...

Maksymilian Kapalski przybliżył sięgającą średniowiecza historię „obrazowego” odmierzania czasu – ilustrowanych kalendarzy w Europie Zachodniej, brewiarzy, psałterzy oraz menaionu, kalendarza liturgicznego w świecie prawosławnym, przedstawianego na ikonach bizantyjskich. Mówił także o cyklu powstawania ikony, jej symbolice, kolorystyce, sposobie przedstawiania postaci, scenach zmartwychwstania i najważniejszych świętach, powtarzających się w każdym menaionie, miesięcznym kalendarzu. Słuchacze prelekcji dokładnie oglądali cieszyńskie ikony, próbowali rozpoznawać poszczególne postaci, szukali życiorysów prawosławnych świętych. Niektórzy przyszli także ze swoimi ikonami, przywiezionymi gdzieś z podróży do krajów prawosławnych. Pytali o zamieszczone na nich wizerunki, napisy. Dla wszystkich spotkanie stało się podróżą w nieznany, fascynujący świat.

Będzie o fotografii
– Cieszę się, że taka forma i tematyka spotkań w muzeum przyciąga nowe twarze – podkreśla Marian Dembiniok. – Brakuje mi jednak wciąż młodzieży. To dla nas wyzwanie, by znaleźć temat, który ją zainteresuje. Trzeba umieć młodych przyciągnąć, zatrzymać, a wtedy oni sami zrobią reklamę, że widzieli coś godnego uwagi, i przyciągną następnych. Być może kolejne „Spotkanie szersznikowskie” będzie tym, które spełni nadzieje dyrektora Dembinioka. Historyk Mariusz Makowski, m.in. pasjonat starej, cieszyńskiej fotografii, opowie o Henryku Jandaurku, bardzo zasłużonym cieszyńskim fotografie, który mocno zaznaczył się w historii miasta. – Na pewno wielu cieszyniaków ma w swoich domach fotografie jego autorstwa, sygnowane jego podpisem. Zachęcamy, by przynieść je na spotkanie – zaprasza Marian Dembiniok.

Otwieramy magazyny
Mówi Marian Dembiniok, dyrektor Muzeum Śląska Cieszyńskiego: – Nawet 90 procent cennych eksponatów, jakie posiada każde muzeum, bardzo rzadko opuszcza magazyny. Sale muzealne mają ograniczoną pojemność, a sporo naprawdę cennych dla historii i kultury przedmiotów zalega w naszych magazynach. Stąd pomysł, by w czasie „Spotkań szersznikowskich” pokazać część tych skarbów. Drugim powodem, dla którego zdecydowaliśmy się zainaugurować spotkania, są... hobby i pasje naszych pracowników, związane z szeroko rozumianym muzealnictwem. Chcieliśmy pochwalić się ich nietuzinkową wiedzą i przekazać ją w sposób ciekawy i nowoczesny.

Irena Prengel-Adamczyk, szefowa działu sztuki Muzeum Śląska Cieszyńskiego, dodaje: – Pięć ikon kalendarzowych, które mogli sobie bardzo dokładnie obejrzeć uczestnicy drugiego „Spotkania szersznikowskiego”, to tylko część z naszego zbioru. Temat na pewno ciekawy, intrygujący, dlatego przyciągnął wielu słuchaczy. Żałujemy, że mamy ich tylko pięć, napisanych na pięć miesięcy roku. Niestety, nie stać nas na zakup kolejnych siedmiu, dopełniających zbiór. Cieszę się, że dzięki takiej formie spotkań możemy wydobyć z naszego magazynu przedmioty, które pewnie przez długi czas nie ujrzałyby światła dziennego.

«« | « | 1 | 2 | » | »»