Koszmar LRA powraca

„Obecność wojskowa to nie jest żadne rozwiązanie. Wspólnota międzynarodowa powinna zrobić więcej, by aresztować przywódcę Armii Oporu Pana (Lord's Resistance Army LRA) Josepha Kony’ego, ale nie widać, by miała na to zbytnią ochotę”.

Taką opinię wyraził bp Edward Hiiboro Kussala z Sudanu Południowego. To właśnie na terenie jego diecezji Tomura-Yambio i sąsiednich terytoriów Demokratycznej Republiki Konga, Ugandy i Republiki Środkowoafrykańskiej działa zbrodnicza grupa sekciarskich rebeliantów. Po okresie wyciszenia na skutek międzynarodowej obławy, jaką jakiś czas temu urządzono na Kony’ego, jego ludzie znów sieją śmierć, zniszczenie i postrach.

Jak poinformował bp Kussala Fundację Pomoc Kościołowi w Potrzebie, stacjonowanie na południu kraju jednostek ugandyjskich i południowosudańskich wspieranych przez kontyngenty z USA i Unii Afrykańskiej niewiele daje. „Armia Oporu Pana wciąż porywa dzieci, pali zabudowania, zabija ludzi” – poinformował duchowny, który sam stracił w ten sposób matkę i wiele lat spędził w obozach dla uchodźców.

Teren diecezji Tomura-Yambio wyludnia się, bowiem wielu woli los tułaczy, niż wpaść w ręce rebeliantów. Zdaniem południowosudańskiego biskupa politycy powinni bardziej zaangażować się w dialog na rzecz pokoju, biorąc pod uwagę wciąż nie zagojone rany po wieloletniej wojnie z Północą.

 
«« | « | 1 | » | »»

TAGI| AFRYKA, LRA

Reklama