Być może w niedalekiej przyszłości będziemy świadkami nieco zaskakującej beatyfikacji. Właśnie dobiega końca diecezjalny etap procesu beatyfikacyjnego dziewiętnastu męczenników z Algierii.
Gotowe jest już bardzo obszerne, bo liczące 7 tys. stron, positio, czyli dokument podsumowujący diecezjalny etap procesu beatyfikacyjnego „bp. Pierre’a Claverie i 18 Towarzyszy”. To zakonnice i zakonnicy, zabici w kojarzonej zazwyczaj z islamem Algierii podczas toczącej się tam w latach 90. ubiegłego stulecia wojny domowej.
Bp Pierre Claverie urodził się w 1938 roku we francuskiej rodzinie, w robotniczej dzielnicy Algieru o nazwie Bab-el-Oued. Do Francji wyjechał, by zdobyć lepsze wykształcenie. Tam zastały go protesty przeciwko francuskiej obecności w Algierii, które przetoczyły się przez ten kraj w latach 1956–1962, i tam wstąpił do zakonu dominikanów. Święcenia kapłańskie przyjął w 1965 roku. Do Algierii wrócił dwa lata później, kierując się nie nostalgią, ale chęcią pomocy w odbudowie niepodległego państwa.
Był znawcą islamu i wielkim zwolennikiem dialogu z muzułmanami, choć preferował nie tyle oficjalne spotkania, ile osobiste kontakty. W 1981 r. został biskupem Oranu. Gdy w Algierii wybuchła wojna domowa, namawiano go, by opuścił ten kraj, zwłaszcza że nie miał algierskiego obywatelstwa. Uważał jednak za swój obowiązek pozostać w swojej diecezji. Zginął w zamachu bombowym przed wejściem do swojego domu 26 maja 1996 roku. Wracał ze spotkania z francuskim ministrem spraw zagranicznych, z którym rozmawiał o bezpieczeństwie francuskich mieszkańców Algierii.
W grupie 18 niewymienionych z imienia kandydatów na ołtarze znaleźli się między innymi mnisi – trapiści z klasztoru Najświętszej Maryi Panny z gór Atlasu w Tibhirine. Ich historia stała się na Zachodzie znana między innymi dzięki nakręconemu w 2010 roku przez Xaviera Beauvoisa głośnemu filmowi „Ludzie Boga” (kilka lat temu dołączonemu do „Gościa Niedzielnego”). Żyjąc w otoczeniu muzułmanów przez swoją modlitwę i pracę byli oni cichymi świadkami Chrystusa. Utrzymując się z pracy na roli, a także służąc miejscowej ludności, między innymi pomocą medyczną, utrzymywali z sąsiadami przyjazne relacje.
Nie zamierzali zostawać męczennikami. Po wybuchu wojny poważnie rozważali możliwość opuszczenia placówki. Wcześniej, w grudniu 1993 roku, do ich klasztoru wtargnął oddział partyzantów, żądając zapłacenia przez mnichów „podatku rewolucyjnego”; dowódca oddziału chciał też zabrać ze sobą brata Luka, lekarza. Wobec stanowczego sprzeciwu zakonników partyzanci odstąpili jednak od swoich zamiarów.
Mimo zaognienia sytuacji mnisi postanowili, przynajmniej na jakiś czas, jeszcze pozostać. Zostali porwani i wywiezieni z klasztoru w nocy z 26 na 27 marca 1996 roku. Zabito ich dopiero 21 maja. Dziesięć dni później znaleziono ich odcięte od ciał głowy. Do zabójstwa przyznało się jedno z najbardziej radykalnych ugrupowań tamtego konfliktu, Zbrojna Grupa Islamska, ale nie brakło wtedy także głosów, że za śmiercią zakonników stały algierskie tajne służby czy wywiad.
Mimo upływu czasu pamięć o zamordowanych trapistach nie maleje, a wręcz rośnie. Także wśród algierskich muzułmanów. W kwietniu tego roku, po 20 latach od tamtej tragedii, w klasztorze w Tibhirine zamieszkają nowi mnisi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."