Zbliżająca się setna rocznica rewolucji październikowej skłania do przypomnienia zakrojonych na najszerszą w historii Kościoła skalę, prześladowań jakich chrześcijaństwo doznało w Związku Radzieckim. W niniejszej analizie prezentujemy represje, jakim został poddany Rosyjski Kościół Prawosławny w latach 1917 – 1939.
W listopadzie i grudniu 1917 r. Łomow nie próżnował. Bolszewicy ogłosili całą serię nowych dekretów – dekret o małżeństwie, o szkołach duchownych, o ordynariacie polowym, itp. Wszystkie one były skierowane przeciwko Kościołowi, służąc wyeliminowaniu rzeczywistości chrześcijańskiej z życia zarówno państwa, jak i społeczeństwa.
Dekret o oddzieleniu Kościoła od państwa i szkoły od Kościoła
Apoteozę bolszewickiego prawodawstwa antykościelnego stanowi ogłoszony już po rozpędzeniu parlamentu, 23 stycznia 1918 roku, dekret o rozdziale Kościoła od państwa i szkoły od Kościoła. Odbierał on stowarzyszeniom religijnym osobowość prawną. Wszystkie więc Kościoły chrześcijańskie przestawały de iure istnieć. W ślad za tym Kościołom chrześcijańskim i muzułmanom – oprócz gmin żydowskich – zablokowano, a następnie odebrano konta i rachunki bankowe wraz z przechowanymi na nich środkami.
Na mocy tego dekretu w ciągu kilku miesięcy zostały zamknięte Akademie Duchowne, seminaria duchowne i szkoły prowadzone przez Kościoły w Rosji. Nie było to jednak pierwsze uderzenie w szkolnictwo kościelne, bowiem już wcześniej, w czerwcu 1917 r. Rząd Tymczasowy znacjonalizował wyznaniowe szkoły ogólnokształcące. Było ich około 37 tysięcy, co stanowiło czwartą część sieci szkolnej na terenie Imperium Rosyjskiego.
Następnie zlikwidowano wszystkie „cerkwie domowe” (kaplice) przy szkołach, szpitalach i jednostkach wojskowych. VII Wydział Ludowego Komitetu Sprawiedliwości, został nazwany likwidacyjnym. Jego szefem, w randze pierwszego zastępcy ludowego komisarza sprawiedliwości został młody prawnik, Piotr Krasikow, wnuk doktora teologii i proboszcza katedralnego soboru pw. Narodzenia Bogorodzicy z Krasnojarska na Syberii. Lenin uznawał Krasikowa za najwybitniejszego swego specjalistę od spraw Kościołów i religii.
Pełna likwidacja przesądów religijnych
Program RKP(b) – Rosyjskiej Partii Komunistycznej (bolszewików) – przyjęty na VIII Zjeździe w marcu 1919 r. otwarcie głosił, że swoje cele partia widziała w „pełnej likwidacji przesądów religijnych”. Piotr Krasikow wyjaśniał: „Naszym programem i całokształtem naszej polityki, wyrażonej w prawodawstwie radzieckim jest, w ostatecznym rachunku, wyznaczenie naturalnej drogi religii i wszystkich jej agend, jako drogi prowadzącej na śmietnik historii”. Samemu zaś Krasikowowi, Lenin po upływie 4 lat w CK WKP(B), powierzy funkcję nadzorcy politycznego pokazowego procesu katolickiego arcybiskupa Jana Cieplaka.
Każdy człowiek religijny był z góry określany jako „kontrrewolucjonista”. „Lewicowy bolszewik” Michaił Bucharin, pisał w 1919 r.: „Rozstrzeliwania stanowią jedną z form budowy społeczeństwa komunistycznego. Bez masowych represji i rozstrzeliwań nie zbudujemy komunizmu”. Jego słowom towarzyszyła okrutna praktyka eksterminacji wszystkich „wrogów ludu”, w znacznej swej części skierowana przeciwko duchowieństwu.
Likwidacja życia zakonnego, profanacja relikwii
Od 1918 r. zaczęło się powszechne zamykanie monasterów, czemu towarzyszyła bluźniercza praktyka „otwierania relikwii świętych”. Bolszewicy rozpoczęli głośną kampanię „otwierania” powszechnie czczonych relikwii. Zgodnie z dyrektywami NKWD, relikwie należało „zdemaskować” jako wyschłe zwykłe trupy, dostarczając je do muzeów albo wystawiając w innym publicznym miejscu. W ten sposób na „wystawę higieniczną” w gmachu Ludowego Komisariatu Zdrowia w Moskwie trafiły relikwie św. Andrzeja Boboli, zabrane z dawnego kościoła jezuickiego w Połocku. W czasie ich „otwarcia” funkcjonariusze bolszewiccy zrzucali je parokrotnie na kamienną posadzkę, aby sprawdzić, czy się nie rozsypią. Po zakończeniu wystawy, 21 września 1923 dwaj przedstawiciele Papieskiej Komisji Ratowniczej, amerykańscy jezuici Edmund Walsh i Leonard Gallagher, odnaleźli je porzucone w rupieciarni a następnie wykupili.
Natomiast relikwie rosyjskich prawosławnych świętych miały mniej szczęścia. Resztki relikwii „zlikwidowanych” na mocy dekretu z czerwca 1920 r. odnajdowano w podobnych miejscach dopiero w czasach Gorbaczowa.
W grudniu 1920 r. Piotr Krasikow występując na kolejnym zjeździe Rad ogłosił, że „VIII Wydział postawił przed sobą zadanie pełnej likwidacji monasterów, jako rozsadnika pasożytów. Do dziś zlikwidowaliśmy ich 673”. Oznaczało to, że w tym momencie życie zakonne w Rosji i na Ukrainie radzieckiej praktycznie przestało istnieć. Rosyjski Kościół Prawosławny posiadał bowiem 953 klasztorów w roku 1914, a poważna część z nich znalazła się w krajach bałtyckich i na terenach przyłączonych do Polski, Rumunii i Finlandii.
Przyjęcie przez Radę najwyższą w 1930 r. uchwały o wysiedleniu kleru i klasy wyzyskiwaczy z pomieszczeń państwowych, dla nielicznych ocalałych jeszcze wspólnot monastycznych oznaczało ich ostateczne rozpędzenie. Przestało je chronić nawet formalnie przekształcenie się w kołchoz, dzięki któremu przez całe dziesięciolecie przetrwał na przykład słynny żeński Monaster Trójcy Świętej i św. Serafina z Sarowa w Diwiejewie w Niżegorodzkiej Guberni, związany z działalnością św. Serafima z Sarowa. Niektóre wspólnoty trwały jednak jeszcze przez długie lata w konspiracji albo utrzymały się dzięki przeniesieniu się w niedostępne regiony górskie. Na Ałtaju rozprawiono się ostatecznie z ukrywającymi się mnichami dopiero w latach 60. z użyciem wojska i helikopterów.
Po likwidacji monasterów władze wyrażały zgodę na funkcjonowanie jedynie stowarzyszeń religijnych stopnia najniższego, czyli parafii. Zostało zabronione nauczanie religii na wszystkich państwowych i społecznych uczelniach. Obywatele (tylko pełnoletni) mogli odtąd nauczać i uczyć się religii prywatnie. Katecheza dzieci i osób niepełnoletnich została kategorycznie zabroniona. Nie wolno było im również uczestniczyć w praktykach religijnych.
„Gwarancje” konstytucyjne
Dekret o oddzieleniu Kościołów od państwa i państwa od szkoły obłudnie zabraniał wydawania jakichkolwiek praw, które by krępowały albo ograniczały wolność sumienia. Również w konstytucji Rosji radzieckiej z lipca 1918 r. gwarantowana jest wolność uprawiania propagandy zarówno religijnej, jak i antyreligijnej. Później w latach 20. i 30 zapis o wolności uprawiania propagandy religijnej został zastąpiony zapisem o pawie sprawowania obrzędów religijnych, a to już była różnica istotna. Pozwalał on na organizowanie przez Związek Ateistów pod cerkwiami, w trakcie sprawowania w nich wielkanocnej Boskiej Liturgii, ateistycznych mityngiów, którym towarzyszyło palenie ikon, Pisma św. i cerkiewnych utensili. Pochody i „karnawały antyreligijne” z bluźnierczymi maskaradami organizowano we wszystkich większych miastach Rosji.
Ateistyczna propaganda
W 1922 r., z inicjatywy głównego ideologa ateizmu Jemieliana Jarosławskiego (właśc. Minej Izrailewicz Gubelman), powstało wydawnictwo „Ateist”. Stało się potężnym koncernem wydawniczym, który zalewał Związek Radziecki milionami książek, czasopism i plakatów antyreligijnych, wyszydzających duchowieństwo i uczucia religijne. W 1923 r. Jarosławski założył Związek Bezbożników, który miał w swej dyspozycji redagowany w duchu fanatycznego ateizmu dziennik „Bezbożnik” (nakład 200 tys. egz.) i dwa tygodniki: „Antirelioznik” (60 tys. nakładu) i „Atieist” (1,5 mln).
W 1930 r. Jarosławski utworzył Związek Młodych Bezbożników, który po upływie dwóch lat przekroczył 10 mln członków. Jego aktywiści chodzili po domach, zastraszając ludzi i wymuszając podpisy pod petycjami „proszącymi” władze o zamknięcie świątyń. Związek ten ściśle współdziałał z organami bezpieczeństwa i opierał się na całych rzeszach donosicieli, inwigilujących osoby spełniające praktyki religijne. W 1930 r. wydano zarządzenie zobowiązujące osoby prywatne, cerkwie i kościoły do oddania lokalnym radom Pisma Świętego, literatury religijnej i książeczek do nabożeństwa – pod groźbą surowych kar.
Położenie duchowieństwa
Zgodnie z „zasadami dialektyki” konstytucja z 1918 r. wprowadziła kategorię ludności pozbawioną praw obywatelskich, nazwaną „liszeńcami” (‚liszyt’ – pozbawiać), której żadne gwarancje konstytucyjne nie obejmowały.
Do grupy tej zaliczono wszystkich byłych „posiadaczy”, „kułaków” (bogate chłopstwo) jak i całą hierarchię i duchowieństwo diecezjalne. Ludziom z tej grupy, faktycznym bezpaństwowcom, nie wydawano radzieckich dowodów tożsamości. Pozbawiało to ich nie tylko biernych i czynnych praw wyborczych, ale wszystkiego, co wymagało okazania dowodu: możliwości zatrudnienia, prawa do zasiłków i zabezpieczenia emerytalnego, a nawet możliwości przemieszczania się po kraju (bilety kolejowe były sprzedawane jedynie po okazaniu dowodu).
Nie wydawano im także kartek zaopatrzeniowych, co w warunkach systemu kartkowego, utrzymywanego w ZSRR przez nieomal przez cały okres międzywojenny (wyjątek stanowiły lata 1924-30), nierzadko stanowiło sprawę życia i śmierci zwłaszcza, że w szeregu regionów szalał głód. Tragiczną sytuację bytową duchownych potęgowało zastosowanie wobec całej tej grupy wyjątkowo represyjnej śruby podatkowej. Podatki ściągane z pozbawionych obywatelstwa duchownych i ich rodzin, były kilkukrotnie większe niż płacone przez obywateli radzieckich. Ich dzieci nie miały wstępu do szkół powyżej stopnia elementarnego (4 klasy szkoły podstawowej). Formalnie nie było zakazu, ale odmawiano im z powodu „braku miejsc”, ponieważ zadaniem systemu szkolnego ZSRR było zapewnienie wykształcenia dzieciom ludzi pracy.
Duchowni nie byli partnerem dla władz, gdyż zostali pozbawieni praw obywatelskich. Władze powierzyły zarządzanie parafiami świeckim, zorganizowanym w tzw. dwudziestki cerkiewne. Był to jedyny prawomocny organ mogący otrzymać od państwa w arendę budynki kultu i inne mienie kościelne. Oni to oficjalnie „najmowali” kapłana aby świadczył im „usługi religijne”.
Parafialne „dwudziestki” zostały w pełni podporządkowane lokalnym „pełnomocnikom ds. religii”, którzy funkcjonowali na każdym poziomie władzy, od rad gminnych po Radę Najwyższą ZSRR. Tworzyli oni, wraz ze swoim aparatem, wyodrębnioną strukturę wewnątrz służby bezpieczeństwa.
W 1930 r. Rada Najwyższa ZSRR przyjęła uchwałę o wysiedleniu kleru i klasy wyzyskiwaczy z pomieszczeń państwowych. Troska o zapewnienie mieszkań dla duchowieństwa, wygnanego z plebani, spadła na barki ich parafian. W miastach oznaczało to zwykle zamieszkanie duszpasterza wraz z rodziną u kogoś kątem w skomunalizowanym mieszkaniu.
W takiej sytuacji przywrócenie duchowieństwu praw obywatelskich na mocy konstytucji z 1936 r. pozostało praktycznie bez znaczenia – poza tym, że zaczęli otrzymywać kartki na żywność i płacili mniejsze podatki. Duchowieństwo wówczas uznano za grupę zawodową, określoną mianem „funkcjonariusze kultu” (służyteli kulta) i wzorem rewolucji francuskiej zarządzono jego rejestrację, połączoną ze złożeniem przysięgi na wierność radzieckiej konstytucji. Prawo do sprawowania kultu mieli tylko kapłani, którzy taką przysięgę złożyli.
W lutym 1930 r. Stalin skłonił metropolitę Sergiusza (Stragorodskiego) pełniącego obowiązki zwierzchnika Kościoła, do udzielenia wywiadu zagranicznym korespondentom. Metropolita zaprzeczył w nim występowaniu w ZSRR jakichkolwiek prześladowań religijnych. A zgodził się kłamać przed całym światem, ponieważ Stalin obiecał mu wcześniej, że jeśli spełni jego żądanie, władza wycofa się z „rozkułaczania” wiejskiego duchowieństwa, czyli usuwania ich jako „elementu kontrrewolucyjnego” – wraz z przepadkiem całej ich osobistej własności.
Władze radzieckie – aby obejść daną przez Stalina obietnicę – zakładając kołchoz, likwidowały od razu parafię. Wiejscy duszpasterze – oficjalnie nie podlegając „rozkułaczeniu” – tracili jednak miejsce pracy i zamieszkania, stając się osobami zbędnymi. Jako tacy, musieli razem z rodziną opuścić daną miejscowość. Rodziny kapłańskie, do 1936 r. pozbawione obywatelstwa, czekała ruina, tułaczka i w końcu nierzadko śmierć głodowa.
Ostateczne uderzenie
Do początków lat 30. Kościoły podlegały prześladowaniom pod pretekstem różnych aktów prawnych, formalnie nie skierowanych przeciwko religii. Na frontalne uderzenie bolszewicy zdecydowali się dopiero w 1932 roku, ogłaszając „pięciolatkę antyreligijną”. Zapowiedziano, że do 1 maja 1937 r. „na całym terytorium ZSRR nie powinno pozostać ani jednego domu modlitwy i samo pojęcie Boga winno zostać przekreślone jako przeżytek średniowiecza i jako instrument ucisku mas robotniczych”. W „Bezbożniku” ze stycznia 1935 Jarosławski chwalił się, że: „ZSRR jest pierwszym krajem w historii, który ogłosił nieubłaganą walkę z religią”.
Poniesione straty
Ze 136 członków rosyjskiego episkopatu jacy działali przed rewolucją, obok patriarszego regenta metropolity Sergiusza (Stragorodskiego), pozostało tylko trzech metropolitów: Aleksy (Simański), przyszły patriarcha, Mikołaj (Jaruszewicz) przyszły szef Wydziału Stosunków Zewnętrznych Patriarchatu Moskiewskiego i Sergiusz (Woskriesienski), przyszły zwierzchnik Kościoła prawosławnego w krajach bałtyckich. Oprócz nich na wolności przebywało jeszcze 10 biskupów, pozbawionych jednak przez władze prawa sprawowania posługi kapłańskiej.
Z około 50 tys. świątyń prawosławnych przed rewolucją, pozostało na całym obszarze ZSRR czynnych parę setek i im dalej na wschód, tym mniej.
W 1937 r., końcowym roku „antyreligijnej pięciolatki” został przeprowadzony spis powszechny. Pokazał on jednak głęboką porażkę władzy i dużą siłę religii – pomimo prześladowań zakrojonych na olbrzymią skalę. Mimo, że przeprowadzony został w warunkach niewyobrażalnego terroru pokazał, że na 98,4 mln mieszkańców ZSRR powyżej 16. roku życia 55,3 mln (56,2%) respondentów odważyło określić się jako ludzie wierzący. Wśród nich 41,6 mln (75,23 %) wskazało przynależność do Kościoła prawosławnego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."