publikacja 10.11.2017 15:50
Na świecie pogłębia się też tendencja udowadniająca, że można wybrać każdą inną religię, byle nie chrześcijaństwo.
Ks. Witold Lesner, misjonarz fidei donum pracujący od 2014 roku na Kubie
ks. Witold Lesner
Przy okazji wizyty znaków Światowych Dni Młodzieży w naszej diecezji Bayamo Manzanillo komitet partii cofnął zgodę na przemarsz ulicami miasta. Po interwencji biskupa procesja się odbyła, ale trasę radykalnie skrócono
Archiwum prywatne ks. Witolda Lesnera
Wszelkie partyjne szkolenia odbywają się głównie w niedziele i święta. W szkole nie toleruje się oznak wiary wśród uczniów; żadnych widocznych medalików, czy świętych obrazków. Ksiądz nie może wejść do szkoły, do więzienia wpuszczany jest tylko na pisemną prośbę osadzonego, do szpitala za zgodą lekarza i na wyraźną prośbę chorego. W tym ostatnim miejscu nie można jednak publicznie sprawować sakramentów, a jedynie „po cichu”, by nie indoktrynować innych. Zagraniczni misjonarze nie mają obecnie problemu z wjazdem na Kubę i otrzymaniem wizy. Pracuje coraz więcej Polaków. Każdy z nas ma jednak swoją teczkę, a nasz Internet jest kontrolowany. Wchodząc na pocztę elektroniczną często dostaję informację o „nieautoryzowanym wejściu”. Już dawno przesłałem zmieniać hasło. Wciąż jest problem z budową nowych kościołów. Od czasu rewolucji powstały na wyspie tylko dwa. Z większą łatwością można jednak odbudowywać zniszczone kiedyś świątynie. Władze bardzo dobrze zatroszczyły się o to, by Kubańczycy nie interesowali się religią i mocno to widać. Wciąż z obawy przed problemami ze strony władz, boją się zaangażować w życie Kościoła. Nawet naszą parafialną sekretarkę musiałem długo prosić, by w oficjalnych dokumentach wystawianych przez parafię nie pisała obok daty, „w 56 roku od zwycięstwa Rewolucji”.