Na świecie pogłębia się też tendencja udowadniająca, że można wybrać każdą inną religię, byle nie chrześcijaństwo.
Islamski ekstremizm wciąż pozostaje wielkim zagrożeniem dla Mindanano. Pokonanie przez filipińskie siły rządowe dżihadystów, którzy na pięć miesięcy przejęli kontrolę w Marawi nie oznacza, że porzucili oni swe marzenia o utworzeniu w tym zakątku świata mocnej placówki Islamskiego Kalifatu. Pilnie potrzebują nowej twierdzy ponieważ coraz mocniej wypierani są z Syrii i Iraku. Zbezczeszczoną katedrę i inne zrujnowane kościoły oraz figury i krzyże z łatwością odbudujemy. Trudniej będzie na nowo scalić rozdartą islamskim ekstremizmem tkankę społeczną. Mindanao to region, gdzie chrześcijanie i muzułmanie potrafili wspólnie żyć jednak wraz z umacnianiem Państwa Islamskiego to współistnienie zaczęło się walić. Chrześcijanie boją się wracać do swych domów, są niepewni przyszłości. Dla mnie ten czas w niewoli był wielkimi rekolekcjami, które pozwoliły mi zrozumieć, że moją misją jest pozostanie na miejscu i budowanie pojednania chrześcijańsko-muzułmańskiego. Słowa matki jednego z chłopców, który wraz ze mną był porwany i zginął w czasie odbijania Marawi są zastrzykiem nowej siły: „Z każdego zła można wyprowadzić dobro. Dobro zwycięży wszystko”. Gdy porywacze mówili nam, że odzyskamy wolność za przejście na islam właśnie ten chłopak najgłośniej powtarzał oprawcom, że Chrystus jest dla niego wszystkim, a nas zachęcał do odmawiania Koronki do Bożego Miłosierdzia. Gdy zostałem uwolniony znajomi muzułmanie opowiadali mi, że próbowali nauczyć swych chrześcijańskich sąsiadów islamskiej modlitwy, tak by mogli spokojnie uciec z miasta. Na nic się to jednak zdało. Gdy na punktach kontrolnych dżihadyści kazali im recytować Koran chrześcijanie milczeli, tym samym świadomie wybierali śmierć za Chrystusa. Muzułmanie, którzy o tym opowiadali byli pełni podziwu dla naszych parafian, którzy tak właśnie ginęli i pytali mnie, dlaczego nie chcieli uratować swego życia, bo przecież kilka słów niczego nie zmienia. Tutejsi chrześcijanie są mocarzami wiary. Gdyby tak nie było już dawno poszli by na układ z islamistami, którzy gwarantują im wyższe zarobki i lepsze warunki życia, a ich dzieciom wstęp do bardzo dobrych szkół. Oni jednak trwają. Mimo biedy, uciemiężenia i kolejnych bomb wybuchających przed kościołami i ich domami, a także kolejnych listów z żądaniem przejścia na islam lub płacenia podatku islamskiego w zamian za ocalenie życia. To dzięki wierności prostych ludzi w niebo wzbijają się tu wciąż krzyże a nie tylko półksiężyce minaretów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."