W Bulli ogłaszającej Wielki Jubileusz Ojciec Święty Jan Paweł II wyrażał nadzieję, że będzie to "czas pojednania i znak prawdziwej nadziei dla wszystkich, którzy wpatrują się w Chrystusa i w Jego Kościół" (Incarnationis Mysterium, nr 4). Czas Wielkiego Jubileuszu minął, ale słowa powyższe nie tylko nie straciły na aktualności, lecz wręcz przeciwnie – wobec chociażby tragicznych wydarzeń z 11 września 2001 r. – zyskały jeszcze bardziej na aktualności. Chciałoby się rzec iż właśnie teraz Kościół wobec konfliktów i rozłamów międzywyznaniowych i międzyreligijnych powinien być szczególnym sakramentem pojednania i pokoju w świecie. Modlitwa w tej intencji przeto niech towarzyszy nam przez cały rok a szczególnie w rozpoczynającym się Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan.
Kościół jako sakrament pojednaniaKościół od początku, od czasów apostolskich pełni nieprzerwanie swe historiozbawcze posłannictwo w łonie powszechnej ludzkiej rodziny. Jest to posłannictwo samego Chrystusa, który 2000 lat temu przyszedł na świat, "żeby dać świadectwo prawdzie, żeby zbawiać, a nie sądzić, żeby służyć, a nie żeby Jemu służono" (KDK, nr 3). Kościół pragnie również i dzisiaj, u progu nowego wieku i nowego tysiąclecia, pełnić to samo posłannictwo i przez nie coraz wyraziściej objawiać swoją tajemnicę jako sakrament jedności (por. Novo millennio ineunte, nr 12). Czyż wyrazem szczególnym jedności nie było ekumeniczne spotkanie w Bazylice św. Pawła w Rzymie w dniu 18 stycznia 2000 r., kiedy to po raz pierwszy w dziejach Drzwi Święte zostały otwarte wspólnie przez Biskupa Rzymu, Prymasa Anglikańskiego i Metropolitę z Ekumenicznego Patriarchatu z Konstantynopola, w obecności przedstawicieli Kościołów i Wspólnot kościelnych z całego świata? Korzeni takiej postawy otwartości na inne wyznania i pragnienia pojednania z nimi należy dopatrywać się w Soborze Watykańskim II, który m.in. w dziedzinie ekumenizmu określił i wyznaczył szereg dróg, na które powinni wstąpić i wytrwale nimi kroczyć wszyscy ochrzczeni. Wielkie dzieło Soboru postrzegać należy niewątpliwie na tle znaczących wydarzeń XX wieku, również tych najbardziej dramatycznych, jak dwie wojny światowe.
Od tamtych czasów, od Soboru Watykańskiego II, coraz lepiej rozumiemy, że Kościół, Wspólnota ludu Bożego, jawi się nam wprost jako prawdziwy "sakrament" jedności rodzaju ludzkiego. Wobec niezliczonych wprost podziałów między ludźmi, wywołanych m.in. przez wyznania i religie, Kościół nie może pozostawać obojętny; nie może nie wzywać do dialogu, wzajemnego poznania i zrozumienia. I nie trzeba nam tu wyszukiwać jakiegoś "nowego programu". Znajduje się on w tajemnicy jedności trynitarnej Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Ten odwieczny program prawdziwego dialogu i rzeczywistej jedności, przekazywany nam przez Kościół, winien być naszym programem na trzecie tysiąclecie. Abyśmy jednak ów "imperatyw chrześcijańskiego sumienia" (Ut unum sint, nr 8) mogli skutecznie realizować, potrzeba nawrócenia zarówno osobistego, jak i wspólnotowego. Nawrócenie zaś, to radykalny powrót do Ewangelii, powrót, który jest gwarancją jedności. I chodzi tu już nie tylko o wzrost komunii między wyznaniami chrześcijańskimi lecz także między religiami. Kościół bowiem pragnie być zaczynem pojednania całej ludzkości.
Ruch ekumeniczny po prawie stuletniej historii, mimo trudności i porażek, przynosi błogosławione owoce w łonie chrześcijaństwa. W czasach współczesnych jednak to nie wystarcza. Jako jednoczący się chrześcijanie coraz wyraźniej dostrzegamy bowiem potęgujące się rozłamy i konflikty między religiami. Także i w tym podzielonym świecie międzyreligijnym Kościół pragnie pełnić rolę sakramentu pojednania. Aby owo "pragnienie" Kościoła stawało się coraz bardziej rzeczywistością i przynosiło błogosławione owoce, potrzeba modlitwy, na wzór tej modlitwy, której przykład pozostawił nam Boski Zbawiciel w wieczerniku w Wielki Czwartek. Oby tegoroczny Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan był zatem czasem intensywnej modlitwy w intencji pojednania całej ludzkości; modlitwy nie tylko naszej, katolików, lecz także wiernych wszystkich wspólnot chrześcijańskich. Uświadommy sobie na nowo, że modlitwa to właśnie "oddział intensywnej terapii pojednania". Owocem błogosławionym tych modlitw może okazać się tak bardzo potrzebny pokój na całym świecie, a szczególnie na Bliskim Wschodzie i w Afganistanie. Doświadczenie wojny, jak żadne inne doświadczenie dziejowe, trwające przecież w tych regionach świata od wielu już lat, powoduje tak wielkie wołanie o pokój, że nie może go nie usłyszeć chrześcijanin, jakiegokolwiek byłby wyznania.