Patriarcha Konstantynopola, Bartłomiej I

Przed przyjęciem święceń diakońskich nazywał się Dymitrios Archondonis. Urodził się 29 lutego 1940 roku w Turcji, na wyspie Imbros, wówczas w większości zamieszkanej przez Greków prawosławnych.

Służyć w jedności

Kiedy Bartłomiej I zastanawia się nad swoją rolą, definiuje ją w następujący sposób (streszczam tutaj jego zapiski i wypowiedzi):
Patriarcha ekumeniczny ma misję czuwania nad uniwersalnym charakterem prawosławia, wyrażania jego jedności i, gdy zajdzie potrzeba, nadawania mu impulsu potrzebnego do rozwoju w tym kierunku. Przywołując wyrażenie świętego Ignacego z Antiochii, patriarcha ma „przewodniczyć w miłości", albo raczej „do miłości". Dlatego Bartłomiej niezmordowanie odwiedzał, konsultował wszystkie Kościoły prawosławne i pragnie ponownie zgromadzić ich zwierzchników. Patriarcha Konstantynopola jest primus inter pares w episkopacie Kościoła. W obszernym zbiorze prawa kanonicznego w języku greckim Pedalion - słowo oznaczające „ster" - znajdujemy następującą definicję: „Cechą istotną patriarchy jest obowiązek nauczania i to, by bez żenady uważał się za równego wszystkim, potężnym i maluczkim". Podczas swojej intronizacji na patriarchę ekumenicznego Bartłomiej oświadczył, że, zaprawdę, „ogrom zadania spoczywającego na patriarsze Nowego Rzymu, jak również różnorodne pokusy i przeciwne mu siły, które musi zwalczać, wymagają od niego doświadczenia w sterowaniu tą wielką nawą". Ma być równy wszystkim, albo raczej ma być ich sługą. Nie należy tego traktować jako zwrot czysto retoryczny, jakim stało się tak wiele formuł w chrześcijaństwie! Patriarcha przypomniał o tym w swojej homilii w bazylice Świętego Piotra w Rzymie: duszpasterze winni żyć w pokorze i okazywać skruchę wobec pokusy władzy, ponieważ, jak powiedział Chrystus, tego rodzaju złe duchy można wypędzić jedynie przez modlitwę i post. Prymat jest posługą służebną, posługą Krzyża, nie można szukać podziwu u ludzi, lecz tego, by podobać się Bogu. Jeżeli słowa nie są równoznaczne z zaangażowaniem życia, wówczas stają się czczą gadaniną, dyskwalifikującą Ewangelię. Prawosławie ma być „ortopraksją", gdyż w przeciwnym razie przekształca się w zarozumiały, pyszny faryzeizm. Jeżeli chociaż po części zrozumiemy to, co mówią mnisi, czyli radykalnie zdołamy podać w wątpliwość samych siebie, odkryjemy wówczas, że grzechy, pomyłki, cierpienia brata ciążą na każdym z nas i że każdy jest odpowiedzialny za wszystkich. Na tym polega funkcja prymatu w podwójnym wymiarze obowiązku i brzemienia: być odpowiedzialnym za brata. Ponieważ człowiek nie zbawia się jako wyizolowana jednostka: zbawia się z całą ludzkością i całym wszechświatem. Chrystus powiedział do swego Ojca, mówiąc o uczniach: „Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem. A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie" (J 17, 18-19). „Tak powiedział On, Pan bez grzechu! O ileż więcej patriarcha, będący grzesznikiem, winien więc oczyszczać się i poświęcać w swej pokornej służbie". W Liście do Filipian czytamy, że Chrystus „Nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie" (2, 6): ekenosen - w pewnym sensie unicestwił się. Teologowie nazywają to „kenozą". Nasz Bóg, kiedy objawia się, to nie występuje jako skończona pełnia, która by nas przytłaczała, lecz jako otwartość miłości, w której inny, człowiek, znajduje swoje powołanie i wolność. Tak więc my, którzy zostaliśmy stworzeni na obraz Chrystusa, jesteśmy wezwani do tego, by zawierać siebie w szerszej całości. By inny został zbawiony, by inny mógł być. Prymat nie jest więc władzą, lecz „kenozą", która pragnie być - modli się, by być - ożywiającą dla innych. Poprzednik Bartłomieja, zwany łagodnym patriarchą Dymitriosem, rzeczywiście ucieleśniał pokorę Chrystusa, tę pokorę, którą winien przyjąć Kościół, jeżeli chce być pomiędzy ludźmi tym, czym jest w swej eucharystycznej istocie: wspólnotą anawim, ubogich Chrystusa.

Dlatego patriarcha winien ofiarowywać siebie Panu na Jego ołtarzu. W Jego służbie i w służbie ludzkości, która do Niego należy. By zostać ukrzyżowanym w ukrzyżowanym Kościele, by zmartwychwstać z całym Kościołem zmartwychwstałym. Krzyż i Chwała utożsamiają się ze sobą, jak to ukazał święty Jan, Wielki Piątek i Wielkanoc są nierozdzielne. „Królowie narodów panują nad nimi, powiedział Jezus, a ich władcy przyjmują nazwę dobroczyńców. Wy zaś nie tak [macie postępować]. Lecz największy między wami niech będzie jak najmłodszy, a przełożony jak sługa. Któż bowiem jest większy? Ten, kto siedzi za stołem, czy ten, kto służy? Czyż nie ten, kto siedzi za stołem? Otóż Ja jestem pośród was jak ten, kto służy!" (Łk 22, 24-27).

Patriarcha winien bezustannie dążyć do tego, by zdobywać autorytet, który nie byłby władzą, lecz umiejętnością w pierwotnym znaczeniu tego słowa, pochodzącego od słowa augere, i w ten sposób dawać możliwość wzrastania, podporządkowywać się wszelkiemu życiu, by ono w całej swej pełni mogło wzrastać. Partiarcha ekumeniczny zawsze postępuje w komunii, gdyż komunię winien popierać. Nic nie może uczynić bez zgody wszystkich Kościołów i za niezastąpioną uważa wartość soborowości, przez którą Duch Święty mówi do Kościoła.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama