Również człowiek niewierzący widzi często stojącą poza swoim życiem niezgłębioną potęgę i rzeczywistość, która nie jest już tak przygodna jak on sam, nie jest „rzucona w świat”, która raczej sama rządzi i posyła. Mówi on wtedy o „losie”. Cóż to jednak takiego ów los? - Człowiek wierzący nie może widzieć poza życiem ludzkim jakiejś ślepej, anonimowej potęgi, on widzi za nim byt osobowy. W przeciwnym razie jakże mogłyby zostać urzeczywistnione nasze osobowe oczekiwania, jak zaufanie, miłość, nadzieja? Ten osobowy byt nazywa on Bogiem.
Czy wiemy wszystko dokładnie o Bogu?
Żadną miarą. Dowiadujemy się po prostu, że ktoś taki winien istnieć, ale nie da się Go pojąć. Bóg przerasta wszystkie ludzkie wyobrażenia. Owszem, łatwiej nam powiedzieć, jaki nie jest, aniżeli jaki jest. Dlatego proponują dziś niektórzy, aby o Nim nic nie mówić. Ale czy i to nie byłoby jakimś nieporozumieniem? Nie znaczyłoby to, że uznaje się Go za kogoś bez znaczenia? Nas, ludzi, interesuje zaś właśnie wszystko, co dotychczas jeszcze nie zbadane, co niewypowiedziane. Albo może mamy się zajmować tylko jeszcze prawdami banalnymi, truizmami?
Z powyższych rozważań wynika jednak tyle: gdy mówimy o Bogu winno nam mowę odjąć. Zresztą wiedziała już o tym stara teologia, gdy mówiła, że o Bogu można formułować wypowiedzi negatywne: wszystko, co ludzkie i niedoskonałe, musi Mu być obce. Tak więc dochodzi się do sformułowań: Bóg jest nieograniczony, nieskończony, niezmierzony, niepojęty. - Z drugiej strony teologia ta orzeka o Bogu wszystko, co w naszych oczach uchodzi za doskonałe, i to w stopniu najwyższym, posługując się przedrostkiem ,,wszech-”: Bóg jest wszechmocny, wszechwiedzący, wszechobecny. Tu wnioskuje się o Stwórcy w oparciu o stworzenie, ponieważ On sam musi posiadać w nieskończonej pełni wszystko to, co nam zostało dane.
Czy nie jest to mimo wszystko próba ujęcia Boga za pomocą ludzkich pojęć? Nie jest nią dotąd, dopóki zdajemy sobie sprawę z niewystarczalności naszych wypowiedzi. Wprawdzie w odniesieniu do Boga stosuje się tu pojęcia ludzkie, ale niestety innymi nie dysponujemy. Przy tym musimy jednak mieć na uwadze, że wszystkie te pojęcia zawierają więcej niepodobieństwa niż podobieństwa zachodzącego pomiędzy Bogiem a człowiekiem (analogia). Mimo wszystko wypowiedzi te nie są fałszywe, ponieważ kierunek, który wskazują, jest właściwy, choć nie ujmują one całej rzeczywistości Bożej. Bóg zawsze jeszcze pozostanie inny, aniżeli cała nasza ludzka mądrość może wymarzyć - On pozostanie niewypowiedzianą tajemnicą. Pod każdą nazwą, jaką Mu nadajemy, Bóg równocześnie ukazuje się i zasłania.
Dlatego Biblia z dużą prostotą posługuje się całym szeregiem bardzo obrazowych wyrażeń, aby powiedzieć o Bogu coś, czego nigdy nie zdołalibyśmy poznać naszym rozumem.
Wiele z tych obrazów ma ludzkie cechy, tak na przykład, gdy powiedziano, że Bóg ma serce, że myśli o nas, że Go coś zasmuca, że jest zagniewany, że opiekuje się nami, itd. Te wypowiedzi z góry zakładają, iż mają być rozumiane jako tajemnica. Autorzy Biblii wiedzą, że tego rodzaju wyobrażenia są jedynie środkami pomocniczymi. One wskazują jedynie na Boga, który pozostaje w sobie nadal niezgłębiony. Nie kryje się w tym wcale naiwny, dziecinny obraz Boga, jaki w kolejnym fragmencie tej książki będziemy musieli odrzucić. Chodzi tu raczej o wypowiedzi, sformułowania, które chcą nam przybliżyć Boga.
Więcej na następnej stronie