Przeniesieni w czasie i przestrzeni

Chcemy rozwijać nasze działania, znamy już konkretne potrzeby dzieci, szczególnie afrykańskich. W dwóch zaprzyjaźnionych szkołach prowadzonych przez misję katolicka w Pobe Mengao w Burkina Faso, na nasze prezenty czekać będzie ok. 1000 uczniów.

Współczujemy członkom afrykańskiej wyprawy, Iwonie i Jackowi, Lidzi Żur i Luckowi Buchalikowi – będą mieli co taszczyć! W sobotę, 30 listopada wyprawa wyrusza do Berlina. Stamtąd samolotem do Paryża, dalej do Ouagadougu – stolicy Burkina Faso i do Pobe Mengao, niewielkiej wioski położonej 200 km na północ. Lecą z nimi nasze myśli i modlitwy.

Po dwóch dniach przychodzi pierwszy sms: „Jesteśmy na miejscu. Wszystko jest w porządku”. Pierwszy oddech ulgi, ale nie ma czasu na odpoczynek. Za tydzień z Dzięgielowa ma wyjechać tir, który zawiezie na Ukrainę pozostałe prezenty. Trzeba je spakować do kartonów zbiorczych. Wciąż nie wiemy, ile mamy paczek. Dotąd nie było czasu policzyć, będziemy to robić teraz. Marcin Podżorski na zmianę z Danielem Stodołką sprawnie dyrygują wolontariuszami pomagającymi przy pakowaniu.

Czekamy z niepokojem, zastanawiając się, czy prezentów nie będzie za mało. Potrzebujemy ok. 3 tys., to niezbędne minimum. Raz po raz do dzięgielowskiej strażnicy wpada jakaś doświadczona w akcji osoba i „na oko” ocenia: – Mało tego, w poprzednich latach było więcej! – Za każdym razem truchleję. Czy będzie chociaż 3 tyś.? Na szczęście okazuje się, że oko czasem się myli. Mamy 365 kartonów, a w nich 4557 prezentów! Razem z prezentami dla Afryki daje to sumę 4777 paczek, niemal 1000 więcej niż rok wcześniej i te liczby, jako ostateczne, rozsyłamy w świat.

Później okazuje się, że mamy jeszcze 21 paczek, które się spóźniły - pojadą na Ukrainę busem, razem z nami, tuż przed świętami. W poniedziałek 8 grudnia TIR wyjeżdża do Boryslavia. Po kilkudziesięciu godzinach dostajemy informację, że nasze paczki są już na miejscu. Wszyscy czujemy ulgę i wdzięczność. Udało się! Teraz można planować nasz wyjazd. Ustalamy termin na 19. grudnia. Chcemy zrobić zdjęcia, nakręcić film, porozmawiać z ludźmi. Wszystko po to, aby pokazać, że ta akcja jest potrzebna, że musimy ją kontynuować.

Zastanawiamy się, co czeka nas na granicy i jakie warunki zastaniemy na miejscu, nie wiemy, czego się spodziewać. Uświadamiam sobie, że postrzegam Ukrainę niemal jak „trzeci świat”. Trochę się tego wstydzę i liczę na pozytywne zaskoczenie.

 
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama