Tysiące młodych ludzi z całego świata wspólnie modliło się i rozmawiało. Niektórzy zobaczyli, jak krzywdzące są stereotypy o innych narodach.
Caroline, szesnastoletnia Niemka z protestanckiej rodziny z Norymbergi, była w Polsce pierwszy raz. Przyjechała specjalnie na 32. Europejskie Spotkanie Młodych, które co roku bracia z ekumenicznej wspólnoty z Taizé organizują w wielkich miastach Europy. Do stolicy Wielkopolski przyjechało ponad 30 tysięcy młodych chrześcijan z 50 krajów świata.
Przez pięć dni katolicy, prawosławni i protestanci modlili się o pokój na świecie, rozmawiali o życiu i wierze i wzajemnie się poznawali. Na czas spotkania pielgrzymi mieszkali u polskich rodzin. Caroline zatrzymała się w domu rodziców swojej polskiej przyjaciółki Pauliny. – Szkoda, że takie spotkania nie odbywają się w Poznaniu co roku – mówiła na pożegnanie Caroline. Żal było jej odjeżdżać.
Od Paryża do Poznania
Latem 1940 roku szwajcarski protestant Roger Schütz przyjechał do małej wioski Taizé w Burgundii. Kupił na wzgórzu stary dom i kawałek ziemi, z której się utrzymywał. Wkrótce dołączyli do niego inni młodzi ludzie, owładnięci tak jak on ideą pojednania podzielonych schizmami wyznawców Chrystusa. Złożyli śluby i postanowili żyć na wzór wspólnoty zakonnej. Tak powstała zrzeszająca katolików i protestantów ekumeniczna wspólnota z Taizé.
Pół wieku temu do Taizé zaczęli przyjeżdżać młodzi ludzie. Pociągała ich prostota życia wspólnoty i idee, którymi żyli jej członkowie. Bracia nie chcieli ich zatrzymywać u siebie. – Powtarzaliśmy, żeby wracali do swoich diecezji i tam dawali świadectwo wiary – tłumaczy brat Marek. To pierwszy Polak, który wstąpił do wspólnoty w Taizé.
W 1978 roku bracia zaczęli organizować na przełomie starego i nowego roku w różnych miastach Europejskie Spotkania Młodych. Pierwsze odbyło się w Paryżu. Trwał jeszcze komunizm, gdy brat Roger ogłosił, że w 1989 roku młodzi spotkają się we Wrocławiu. Po Bożym Narodzeniu 1989 roku do stolicy Dolnego Śląska zjechali nie tylko pielgrzymi z zachodniej Europy, ale także tysiące młodych Ukraińców, Rosjan, Litwinów, Łotyszy, Czechów, Słowaków i Węgrów. Po komunizmie nie było już śladu. – To było święto odzyskanej wolności – wspomina brat Marek. Pamięta okrzyki: „Havel na Wawel”. Tak młodzi Polacy wiwatowali na cześć niedawnego dysydenta Vaclava Havla, który został właśnie prezydentem istniejącej wtedy Czechosłowacji.
W 1995 roku bracia z Taizé zaprosili ponownie młodych Europy do stolicy Dolnego Śląska. Cztery lata później gospodarzem czuwania była Warszawa. Rok temu nowy przeor Taizé brat Alois ogłosił, że 32. Europejskie Spotkanie Młodych odbędzie się w Poznaniu.
Spłacają dług
Jeszcze w listopadzie sytuacja wydawała się dramatyczna. Do stolicy Wielkopolski miało zjechać 30 tysięcy młodych chrześcijan. A tymczasem dla jednej trzeciej wciąż brakowało noclegów.
Organizatorzy europejskich spotkań celowo proszą mieszkańców miast, w których odbywają się czuwania, by przyjmowali w swoich domach młodzież. – Dzięki temu nawiązują się więzi między obcymi sobie dotąd ludźmi i przełamują narodowe stereotypy czy uprzedzenia, które wciąż istnieją w Europie – tłumaczy brat Marek.
Temu urodzonemu w Wielkopolsce 60-latkowi zależało szczególnie, by poznaniacy okazali gościnność młodym pielgrzymom. Wszak w Poznaniu się wychował i stąd, po studiach ekonomicznych, w 1977 roku wyjechał do Taizé. Obawy okazały się zbędne. W 150 parafiach Poznania i okolic zakwaterowanie znaleźli wszyscy pielgrzymi. – Pewnie przytyję tutaj z dziesięć kilo – żartował Ludovico z włoskiego miasta L’Aquila, które wiosną nawiedziło silne trzęsienie ziemi. 40 młodym ludziom ze zniszczonej L’Aquili za bilety na podróż do Polski zapłacił poznański magistrat.
Gościnnością wykazali się przede wszystkim zwykli mieszkańcy. Maria i Andrzej Chojnaccy mieszkają w bloku z czworgiem dzieci na poznańskim Piątkowie. W ich domu noclegi znaleźli ukraińska grekokatoliczka Yulia ze Lwowa, Jean-Luc z Paryża i Małgosia z Wrocławia. Małgosia jest dziewczyną Jean-Luca. Poznali się dwa lata wcześniej na takim samym spotkaniu w Genewie.
27-letni Jean-Luc jeździ na spotkania europejskie od dawna. W Poznaniu nie miał problemów z dogadaniem się z gospodarzami. Obce języki znają córki Chojnackich. Pamięta jednak pobyt sprzed ośmiu lat w Budapeszcie. Gdy chciał powiedzieć, że idzie do kościoła, rysował domek z krzyżem, a gdy chciał przedstawić swoją rodzinę – drzewo z imionami rodziców, dziadków, wujostwa i kuzynów. Córki Chojnackich jeździły na spotkania europejskie do Mediolanu, Zagrzebia, Brukseli. Tam też mieszkały u obcych rodzin. – Teraz spłacamy dług – mówi Maria Chojnacka, katechetka w szkole podstawowej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."