Arcybiskup Jeremiasz w wywiadzie dla www.cerkiew.pl o ekumenicznym spotkaniu z Benedyktem XVI, małżeństwach mieszanych, lustracji i innych problemach Kościołów i świata.
W wywiadzie udzielonym Katolickiej Agencji Informacyjnej bezpośrednio przed przyjazdem papieża Benedykta XVI do Polski powiedział Władyka, że ma nadzieję, iż papież potwierdzi dotychczasowy kierunek ekumeniczny Kościoła Katolickiego wyznaczony przez swojego Poprzednika, a być może będziemy też świadkami nowych akcentów na drodze do jedności Kościoła. Jesteśmy już po tym wydarzeniu, czy Władyka dostrzegł w słowach i gestach Benedykta XVI jakieś nowe akcenty, z którymi mógłby się podzielić z czytelnikami naszego serwisu.
Od pielgrzymki nie można oczekiwać jakichś rewolucyjnych zmian. Akcentem, ważnym ekumenicznie było nabożeństwo Słowa Bożego w ewangelicko – augsburskim kościele Św. Trójcy w Warszawie. Oznaczało ono otwartość ekumeniczną, a jednocześnie gotowość do dialogu. Jest to przede wszystkim kontynuacja postawy, którą do tej pory zajmował Kościół Katolicki oficjalnie. Benedykt XVI stara się poznać rzeczywistą sytuację swojego Kościoła oraz próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie jak sprostać tym wyzwaniom, które w tej chwili stoją również przed innymi chrześcijanami, tj. sekularyzacji i globalizacji. Odpowiedź na te pytania warunkuje prowadzenie dialogu z innymi Kościołami i sięgnięcie do wartości, które te Kościoły reprezentują. Można przypuszczać, że pastoralne ukierunkowanie Benedykta XVI spowoduje wzmożone zainteresowanie wartościami Kościoła prawosławnego. Zdaje się, że tu dzieje się wiele, co może mniej widać w wypowiedziach samego papieża, a przede wszystkim w wypowiedziach kardynała Waltera Kaspera. Jeśliby tak było, to znaczy że wznowienie dialogu katolicko – prawosławnego, które ma nastąpić we wrześniu tego roku w Belgradzie może oznaczać nową jakość w stosunkach z Kościołem prawosławnym.
W przemówieniu wygłoszonym podczas nabożeństwa Słowa Bożego jako jeden z problemów wskazał Władyka kwestię tzw. małżeństw mieszanych i określił go jako „trudny i wymagający szczególnej troski”. Benedykt XVI z kolei powiedział, że jest to „swego rodzaju laboratorium jedności”. Zestawiając te obydwie wypowiedzi można odnieść wrażenie, że Władyka zaleca dużą ostrożność w tej materii, podczas gdy papież na swój sposób popiera małżeństwa mieszane i daje do zrozumienia, że stanowią one przedsmak przyszłej jedności. Jak Władyka widzi szanse na rozwiązanie tego tak trudnego problemu, z którym stykamy się na co dzień.
Nie nastąpi to wkrótce. Być może uda się osiągnąć to, że strona rzymskokatolicka zaprzestanie stawiać warunki, które stawia do tej pory. Chodzi przede wszystkim o składanie przysięgi, że dzieci z tego małżeństwa będą wychowane w wierze katolickiej. Gdyby strona katolicka zmieniła swoją postawę i już w praktyce stosowała zasadę, że to małżonkowie decydują o tym, byłby to już krok naprzód. Składanie podobnej przysięgi przez stronę katolicką i konieczność przyjęcia jej do wiadomości przez stronę niekatolicką jest poważnym problemem, bo strona katolicka jest często przymuszana, by wszystko uczyniła, by dziecko zostało ochrzczone w Kościele katolickim. To powoduje często poważne problemy w stosunkach między samymi małżonkami, nie mówiąc już o tym, że dochodzi także do konfliktu dwóch rodzin na tym tle.
Sądzę, że papież wychodzi raczej z doświadczeń niemieckich i zachodnioeuropejskich. Być może niezupełnie dobrze zna realia panujące w Polsce. Bardzo często w rodzinach, gdzie strony należą do dwóch konfesji w Niemczech, czy nawet we Włoszech to już tylko małżonkowie decydują o tym, jak wychowywać dzieci. Praktycznie nie stosuje się przysięgi o wychowaniu dziecka w wierze katolickiej. Sytuacja w Polsce jeszcze nie znajduje się na tym etapie.
Czy zdaniem Władyki, jako biskupa lokalnego i teologa jest dobrym rozwiązaniem pozostawienie tej kwestii małżonkom? Wiem, że zdarza się iż małżonkowie „dzielą się” dziećmi pod tym względem, np. chłopcy chrzczeni są w cerkwi a dziewczynki w Kościele.
To jest jeden ze starych, od dawna stosowanych sposobów rozwiązywania ewentualnych konfliktów. Innym sposobem jest, kiedy rodzice na przemian chodzą do obydwu Kościołów, do których należą i wprowadzają dzieci w życie jednego i drugiego, pozostawiając dzieciom całkowicie wolny wybór w latach późniejszych. Małżeństwa różnorodne konfesyjnie będą występowały nadal, tego się nie uniknie. Można jedynie oczekiwać takiego działania tych Kościołów, by małżeństwa takie nie stawały się polem, ani przyczyną takich konfliktów. Używając słowa papieża, który mówił o „swoistym laboratorium”, można je rozumieć w tym sensie, by małżonkowie poznali dobrze Kościół swojego partnera i by decyzje dotyczące tak ich, jak i wspólnych dzieci zapadały dobrowolnie, bez takiego jak dotychczas nacisku Kościołów.
«« | « |
1
|
2
|
3
|
»
|
»»