Autokefalia Prawosławnego Kościoła Ukrainy wielką szansą dla ekumenizmu

- uważa arcybiskup większy kijowsko-halicki Światosław Szewczuk.

KAI: To otwiera nowe możliwości dialogu ekumenicznego

– Oba Kościoły jednocząc się i wychodząc z izolacji eklezjalnej zrodziły nadzieję, że teraz możemy rozpocząć autentyczny teologiczny dialog ekumeniczny w Ukrainie. Do tej pory nie prowadziliśmy rozmów, mieliśmy tylko sporadyczne kontakty, od czasu do czasu się spotykaliśmy, współpracując w ramach Wszechukraińskiej Rady Kościołów i Organizacji Religijnych. W istotnych kwestiach, takich jak dążenie do jedności, dialog z Kościołem Patriarchatu Moskiewskiego był niemożliwy. Ponadto uzurpował on sobie prawo do wypowiadania się również w imieniu ukraińskiego prawosławia.

Podczas spotkania w 2011 r. z metropolitą Hilarionem, przewodniczącym Wydziału Zewnętrznych Kontaktów (OWCS) Kościelnych Patriarchatu Moskiewskiego zapytał mnie, kto dla nas w Ukrainie jest podmiotem dialogu ekumenicznego. Odpowiedziałem, że Ukraiński Kościół prawosławny, gdyż dla wszelkich kontrowersji rozwiązania należy szukać tylko w naszym kraju a nie poza jego granicami. Metropolita Hilarion zaprzeczył argumentując, że Kościół prawosławny na Ukrainie nie jest podmiotem i nie dojrzał do prowadzenia dialogu. Dla nas jest to polityka depersonalizacji Kościoła prawosławnego w Ukrainie przez Rosyjski Kościół Prawosławny.

Tutaj muszę wspomnieć świętej pamięci metropolitę Włodzimierza Sabodana, wówczas zwierzchnika Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego w Ukrainie, który był otwarty na dialog i mieliśmy nadzieję, że będzie on prowadzony. Niestety po jego śmierci rozmowy zostały przerwane.

KAI: Teraz katolicy mają partnera w PKU.

– Prawosławny Kościół Ukrainy gdy został uznany jako kanoniczny ma poprzez autokefalię pełnię praw, żeby mówić we własnym imieniu. Z danych statystycznych wynika, że jest najliczniejszą wspólnotą prawosławną w Ukrainie, gdyż tworzą go duchowni i wierni z trzech Kościołów: Patriarchatu Kijowskiego, Autokefalicznego i części Patriarchatu Moskiewskiego. Jego dynamika będzie zależeć od tego, czy zdoła zniwelować odrębności istniejące między nimi do tego czasu, na ile będzie w stanie zjednoczyć episkopat, księży i wspólnoty monastyczne. Ważnym elementem scalającym poprzednie trzy struktury jest obecny statut PKU zatwierdzony przez Patriarchat Konstantynopolitański. Jego autorytet będzie zależeć od stopnia wewnętrznego porozumienia. Jeśli uda się pokonać rozbieżności to będzie on miał odwagę i potencjał oraz możliwość prowadzenia dialogu ekumenicznego.

KAI: Tuż po Soborze Zjednoczeniowym spotkał się Ksiądz Arcybiskup z metropolitą Epifaniuszem i rozmawialiście na temat “mapy drogowej” wzajemnych relacji. Na czym będzie ona polegała?

– Nie mamy jeszcze konkretnych ustaleń. Ważne jest to, iż wspólnie z Prawosławnym Kościołem Ukrainy pragniemy utworzyć plan wspólnych działań. Metropolita Epifaniusz zapewnił mnie, że będzie dążyć do tego, by w ramach synodu zostały powołane specjalne struktury do kontaktów z Kościołem katolickim obu obrządków. Musimy uzbroić się w cierpliwość i chwilę poczekać aż zostaną stworzone pełne struktury PKU.

KAI: Przed PKU stoi jeszcze wyzwania jakim będzie uznanie go przez inne Kościoły prawosławne.

– Oczywiście jest to jedno z ważniejszych zadań stojących obecnie przed PKU. Wiadomo, że niektóre Kościoły prawosławne nie mają jednoznacznego stanowiska. Ale ten proces współpracy na pewno zostanie podjęty. Winniśmy troszkę poczekać, gdy po euforii związanej z powstaniem, PKU przejdzie w etap pracy nad formowaniem relacji międzyprawosławnych i ekumenicznych.

KAI: “Przywrócenie łączności eucharystycznej między Rzymem a Konstantynopolem nie jest utopią” – cytuję Księdza Arcybiskupa. Czy i pod jakimi warunkami mogłoby dojść do jedności?

– Wydaje się, że mamy do czynienia z pewnym kryzysem ekumenizmu i ruchu ekumenicznego. Powstaje takie wrażenie, iż ekumenizm jest rozumiany jako pewna forma międzykościelnych relacji dyplomatycznych, prowadzimy rozmowy szanując swoją odrębność i tożsamość. W takim kontekście dialog sprowadza się do tolerancji drugiej strony. Oczywiście winniśmy uczyć się tolerancji i wzajemnego poszanowania, ale nie na tym polega ekumenizm. Zbyt mało albo w ogóle nie mówimy o istocie ekumenizmu, czyli odnowie pełnej i widzialnej jedności Kościoła. Żyjemy w świecie, który ceni sobie niezwykle różnorodność ale już w o wiele mniejszym stopniu jedność i komunię, a przecież mamy wypełnić życiem modlitwę Jezusa, który prosi Ojca abyśmy stanowili jedno. Niezwykle jasno cel ruchu ekumenicznego określił papież Jan Paweł II mówiąc od dążeniu do jedności eucharystycznej. Nie chodzi o to, aby stworzyć jakąś nową super strukturę, z dwóch różniących się Kościołów stworzyć jakiś trzeci. Mamy odzyskać komunię między Kościołami, tak jak to było w pierwszym tysiącleciu. Mamy na przykład wspólną Międzynarodową Komisję Mieszaną ds. Dialogu Teologicznego między Kościołem Katolickim i Kościołem Prawosławnym. Większość Kościołów prawosławnych ma w niej swoich przedstawicieli. Obecnie jej współprzewodniczącym ze strony katolickiej jest kard. Kurt Koch a ze strony prawosławnej przedstawiciel Patriarchatu Konstantynopola, arcybiskup Telmessosu Hiob Getcha. Po wydarzeniach w Ukrainie wycofał się z niej przedstawiciel Patriarchatu Moskiewskiego.

Niestety, prace komisji są mało znane nie tylko w Ukrainie, ale i w innych krajach. Na przykład od lat cieszymy się wzajemnym uznaniem sakramentu chrztu św. i o tym w Ukrainie prawie nikt nie wie. Ponadto to raczej tylko strona katolicka wciela w życie postanowienia wypracowane w tym gremium a wiele Kościołów prawosławnych nic o tym nie wie. Czy nam się to podoba, czy nie, dialog i ruch ekumeniczny żyje i pracuje. Głęboko wierzę, że ekumenizm jest dziełem Ducha Świętego, gdyż to On jest twórcą jedności i komunii. Sprawia, że mamy coraz większą świadomość, że bez jedności tracimy wiarygodność naszej ewangelizacji w sekularyzowanym świecie współczesnym. Bez niej nasze głoszenie Ewangelii jest mało skuteczne, a przecież powinniśmy ją głosić jednym głosem.

KAI: Jakie warunki powinny być spełnione by doszło na przykład do jedności eucharystycznej między Kościołem greckokatolickim a PKU?

– Mówiliśmy o dwóch biegunach naszej eklezjalnej rzeczywistości: lokalnym i uniwersalnym. Na poziomie lokalnym winniśmy szukać takich form współpracy aby dojść do jedności na poziomie uniwersalnym. Kiedyś ruchy zjednoczeniowe powstawały od dołu, zawieraliśmy unie lokalne i nasz Kościół jest owocem takiej jedności pomiędzy Kościołem prawosławnym i katolickim. Teraz taki model już nie wystarcza. Jedność zawarta na poziomie lokalnym ma być katalizatorem jedności eucharystycznej na poziomie uniwersalnym.

Wydarzenia w Ukrainie mogą stać się impulsem dla unii na poziomie powszechnym. Mam na uwadze jedność eucharystyczną pomiędzy Konstantynopolem i Rzymem, do czego dąży prowadzony dialog ekumeniczny. Oczywiście obecne podziały dla jednych pokazują, że aby do tego doszło potrzebujemy jeszcze dużo czasu. Dla innych, którzy myślą o jakiejś krótkiej perspektywie, jedność chrześcijaństwa wydaje się utopią. Ja ze swej strony jestem jednak dobrej myśli: to nie jest utopia! Nie bójmy się, dążyć do jedności współpracując z Duchem Świętym.

Są jednak Kościoły w których ekumenizm jest traktowany jako herezja. Na przykład w klasztorach Patriarchatu Moskiewskiego w Ukrainie można kupić książki mówiące o herezji ekumenizmu. Koncentracja na samym sobie, zamknięcie na dialog i okopanie się na własnych pozycjach jest dla niektórych środowisk prawosławnych dowodem na prawdziwość i wyłączność. Moim zdaniem jest to fałszywe pojmowanie własnej tożsamości. Jezus nawoływał do czegoś innego, pragnął jedności.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

Reklama