Syria: Uchodźcy chcą wrócić, ale nie mają do czego

W tych dniach odbyła się w Damaszku konferencja, organizowana przez Rosję, na temat powrotu uchodźców syryjskich do ojczyzny. „Jesteśmy w gorszej sytuacji teraz, niż podczas bombardowania” – mówi abp Joseph Tobji z Aleppo. Syria cierpi głód, domy są zniszczone, nie ma pracy, brakuje wody i prądu. Warunki na powrót są nadal niemożliwe.

Od 2011 roku rozpoczął się wielki exodus Syryjczyków z powodu wojny, przemocy i zniszczenia. Połowa populacji musiała opuścić swoje domy. 4 mln. stanowią migranci wewnętrzni, natomiast ponad 6 mln. ludzi podjęło ucieczkę za granicę, głównie do sąsiednich państw: Turcji, Jordanii, Libanu i Iraku. Części udało się dostać do Europy i Ameryki Północnej. Są też tacy, co znaleźli azyl w Afryce i Azji.

W spotkaniu, w Damaszku jako „obserwator” uczestniczyła ONZ, zaś Unia Europejska, Stany Zjednoczone i Turcja nie wzięły udziału. Przy stole z Rosją zasiadły natomiast Chiny i Iran oraz delegacje, które niedawno przywróciły stosunki dyplomatyczne z Syrią: Zjednoczone Emiraty Arabskie, Oman i Liban.

W komunikacie UE przedstawiła swoje stanowisko: „Obecnie priorytetem jest rzeczywiste działanie na rzecz stworzenia warunków dla bezpiecznego, dobrowolnego, godnego i trwałego powrotu uchodźców i przesiedleńców wewnętrznych na obszary ich pochodzenia, zgodnie z prawem międzynarodowym i standardami ochrony dotyczącymi powrotu uchodźców do Syrii”. Według Unii Europejskiej konferencja w Damaszku jest „przedwczesna”, stwierdza również, że „chociaż decyzja o powrocie pozostaje zawsze kwestią indywidualną, to jednak warunki w Syrii nie sprzyjają obecnie promowaniu dobrowolnych powrotów na dużą skalę w warunkach bezpieczeństwa zgodnych z prawem międzynarodowym”.

Obecną sytuację bezpośrednio z Syrii przedstawił Radiu Watykańskiemu arcybiskup maronicki Joseph Tobji, ordynariusz Aleppo:

„Tutaj ludzie niemal głodują; z powodu sankcji, kapitału, który wyfrunął za granicę, a także dramatycznego bezrobocia. Mogę to powiedzieć z całą pewnością – jest gorzej niż wtedy, kiedy byliśmy bombardowani. Jesteśmy w gorszej sytuacji teraz niż podczas bombardowania! Wojna więc trwa na sposób jeszcze bardziej perwersyjny, zabija całą populację. Dlatego od początku konfliktu prosiliśmy, żeby nie nakładać sankcji na nasz kraj, ponieważ najbardziej ucierpi prosty lud. W tym momencie potrzeba nam wszystkiego: leków, jedzenia, prądu, brakuje nawet wody. Ciężko nam żyć w takich warunkach. Dlatego nie spodziewamy się wielkiego powrotu, bo do czego? Kiedy emigranci widzą naszą sytuację, nie czują wystarczającej odwagi, żeby wracać. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze pandemia Covid-19. Od początku lipca do końca sierpnia pochłonęła wiele istnień. Na szczęście w tej chwili już nie jest tak odczuwalna. Bogu dzięki, teraz mamy niewielu zmarłych z powodu koronawirusa, lecz gdyby pandemia nie zelżała, zginęłaby połowa populacji.“

Na zakończenie abp Tobji życzył sobie i wszystkim Syryjczykom, żeby wojna się skończyła oraz sankcje zostały zdjęte. Zwrócił się także do uchodźców, swoich pobratymców: „Tu jest wasz dom, tutaj są wasze korzenie! Wiem, że wielu z was nie jest zadowolona z miejsca, gdzie teraz żyje”.

«« | « | 1 | » | »»

Reklama