Chrześcijanie na Sri Lance obchodzą dziś drugą rocznicę islamistycznego zamachu na trzy kościoły i cztery hotele. Zginęło w nich w sumie 258 osób, a ponad 500 zostało rannych. Wielu z nich do dziś przebywa w szpitalu bądź zostało naznaczonych trwałym kalectwem.
Na datę zamachów świadomie wybrano niedzielę wielkanocną, aby zadać cios wspólnocie chrześcijańskiej, do której należy ponad 7 proc. mieszkańców Sri Lanki.
Dla upamiętnienia tego tragicznego wydarzenia w całym kraju o godz. 8.45 biły dziś dzwony kościołów. O uczczenie ofiar zamachu chwilą ciszy chrześcijanie zaapelowali też do wyznawców innych religii: buddystów, hinduistów i muzułmanów. Katolickie szkoły są dziś zamknięte. W kościołach na całym Cejlonie trwają też okolicznościowe nabożeństwa i modlitwy. Cały episkopat, liczący 15 biskupów, uczestniczył w otwarciu Kaplicy Męczenników na cmentarzu w Negombo. Biskupi przeszli następnie w procesji do kościoła św. Sebastiana, w którym miał miejsce jeden z zamachów.
Przy okazji dzisiejszej rocznicy chrześcijanie przypominają, że wciąż nie została ujawniona prawda o wielkanocnych zamachach. Śledztwo przeciąga się w nieskończoność. Wobec opieszałości lankijskich władz, kard. Malcolm Ranjith domaga się ustanowienia w tej sprawie międzynarodowego trybunału. Podkreśla on, że chrześcijanie mają prawo wiedzieć, kto stał za zamachem, kto go zlecił i zaplanował. Sprawiedliwość jest bowiem warunkiem pojednania i pokoju.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."