Współczuję braciom kalwinom, że naucza ich taki pastor. Broni prawa do zabijania dzieci i pisze nieprawdę.
Nie, nie sugeruję, że pastor Kazimierz Bem z Kościoła ewangelicko-reformowanego w Massachusetts kłamie. Może po prostu nie orientuje się w sprawie, o której pisze.
W tekście „Igranie z konserwatyzmem” w dzisiejszej „Gazecie Wyborczej” (3.08) pastor polemizuje ze Stefanem Sękowskim z „Gościa Niedzielnego”. Stefan na łamach „Wyborczej” wcześniej argumentował, że człowiek jest człowiekiem zarówno po, jak i przed urodzeniem. Pastor Bem zwalcza jednak tę oczywistość, uznawaną nie tylko przez katolików, ale nawet przez wielu ateistów. I używa argumentów na takim poziomie: „Gdyby bowiem przyjąć, że każdy płód czy embrion równa się człowiekowi, to należałoby wówczas umieszczać ciężarne kobiety w obozach i pilnować, by się zdrowo odżywiały, nie paliły i nie piły alkoholu”. Czy to znaczy, że istnieją dzisiaj takie obozy dla rodziców dzieci, które są już urodzone? Czy strażnicy w tych obozach pilnują, żeby rodzice karmili swoje kilkuletnie dzieci, albo żeby okrywali je w środku nocy, kiedy w łóżeczku odkopią się z kołdry? Widać przez niedopatrzenie nikt mnie jeszcze w takim obozie nie zamknął, bo mam dwoje małych dzieci.
„Gdyby bowiem przyjąć, że każdy płód czy embrion równa się człowiekowi...” – pisze w tym samym zdaniu pastor Bem. Czyli, zdaniem pastora „płód czy embrion” jednak czasem równa się człowiekowi, tyle że „nie każdy”? A kto będzie decydował, który „płód” już jest człowiekiem, a który nie? Może komisja lekarska z udziałem postępowych pastorów?
Tak pastwić można by się nad co drugim zdaniem Kazimierza Bema. Roi się w nich od takich niekonsekwencji, ubranych w elokwentnie sformułowane zdania. To standard, tak jest zawsze przy uzasadnianiu prawa do zabijania ludzi w fazie płodowej i embrionalnej. Tak się dzieje z jednego prostego powodu (którego jednak wielu nie uzna z powodów emocjonalnych): otóż prawa do aborcji nie da się logicznie uzasadnić.
Ale zostawmy już opinie pastora Bema. Jego tekst zawiera też kilkakrotnie powtarzaną informację, że nowy, obywatelski projekt ustawy chroniący życie, nakazuje lekarzom ratować „życie płodu” kosztem życia matki. To nieprawda. Tego w tym projekcie, popartym podpisami 600 tysięcy Polaków, nie ma. Wierzę, że pastor Bem powtarza tę bzdurę nieświadomie, za kimś, kto chce przedstawić autorów obywatelskiego projektu jako grupę oszołomów. Powtarza jednak tę bzdurę bardzo ekspresyjnie, pisząc m.in: „Czy ci, którzy żądają, aby kobiety, narażając życie, rodziły dzieci, są ich mordercami?”.
Kościół katolicki dopuszcza ratowanie życie matki, nawet gdy może to zaszkodzić jej nienarodzonemu dziecku. Podobnie rzecz ujmuje obywatelski projekt. Jeśli zostanie przyjęty, w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia matki będzie więc miał zastosowanie art. 26 Kodeksu Karnego, który dopuszcza terapię nawet, jeśli jest ona groźna dla dziecka, jako stan wyższej konieczności.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Ciąg dalszy kampanii reżimu prezydenta Daniela Ortegi przeciwko Kościołowi katolickiemu.
Podczas liturgii odczytano Przesłanie Soboru Biskupów z okazji 100-lecia autokefalii.
W Białymstoku odbył się z tej okazji koncert dzieł muzyki cerkiewnej w wykonaniu stuosobowego chóru.