W sumie 222 katolickich osób duchownych musiało opuścić Nikaraguę od 2018 roku.
Zabity był byłym wieloletnim rzecznikiem prasowym Konferencji Episkopatu RPA.
Bartłomiej I, patriarcha Konstantynopola, w orędziu wielkanocnym.
Pierwsze doniesienia o cudownym zstąpieniu Świętego Ognia pojawiły się około 1000 roku.
2 maja w stolicy Zimbabwe, Harare, odbyły się święcenia diakonisy Angelic Molen.
Ja z tych dwojga wolałbym pierwszy scenariusz, tym bardziej, ze mam kolegów i koleżanki z Kijowskiego Patriarchatu. Ale patrząc na linię postępowania Moskwy dziś wydaje się to mało realne, chyba że Bóg zdziała jakiś cud...
Od dobrych paru lat przyglądam się relacją Moskwy z innymi Kościołami. Są napięte. Zasadniczo tylko Kościół Bułgarski wspiera Rosjan (choć nie bardzo kojarzę, jakie jest stanowisko Polaków). W każdym bądź razie Konstantynopol zarzuca Moskwie, że zwierzchnictwo nad Kijowem zdobyła dzięki wojsku, a nie zgodzie Kościołów. Powołuje się przy tym na przechowywane w Fanarze mapy jasno wyznaczające granicę nowemu Kościołowi Autokefalicznemu. Konstantynopol nie zrzekł się zwierzchnictwa nad Kijowem.
O sprawie można przeczytać pod adresem
http://ekumenizm.wiara.pl/doc/936917.Spotkanie-prawoslawnych-patriarchow
Może się mylę, ale odnoszę wrażenie, że Kościoły prawosławne z południa Europy nie godzą się na autokefalię Kijowa tylko dlatego, by nie zaogniać sytuacji z Moskwą przed przygotowywanym panprawosławnym soborem. Miałby on między innymi uporządkować sprawy prawne, jurysdykcyjne. Tu znów jednak pojawia się trudność. Moskwa chce, by siłą głosów w przyszłym soborze zależała od liczebności wiernych. No i koło się zamyka. Bez Ukrainy Moskwa traci, ale bez Moskwy grozi prawosławiu poważny rozłam....
Zostawić Moskwę samą sobie? Sęk w tym, że na pewno pociągnęłaby za sobą dysydentów z innych Kościołów... Np. Grecy też nie przepadają za Konstantynopolem.
Sprawa jest wiec strasznie skomplikowana. I wydaje mi się, że patriarcha Filaret, ten z nieuznawanego UKP Patriarchatu Kijowskiego (zresztą swego czasu osadzony w Kijowie z nadania Moskwy, ale potem, po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości dążący do autokefalii)wyczuł szansę. Postanowił więc działać jak dotąd Moskwa - metodą faktów dokonanych. Jeśli do jego Kościoła przejdą takie czy inne parafie, może nawet diecezje, nie mówiąc już o zwykłych wiernych, to pozycja tego Kościoła wzrośnie. I może stać się ważnym partnerem Konstantynopola...
A gdyby tak zaprosić prawosławnych do unii ... z Rzymem? Jak tak chcą do "europy" to do Europy, tej prawdziwej, konsekwentnie.
Przynajmniej UKP PK i UAKP, bo w UKP PM to za dużo tam pewnie (uśpionych?) funkcjonariuszy i współpracowników FSB, czyli brać sobie taki dorobek, nawet gdyby chciał, byłoby dość nieroztropnie.
Co Pan Redaktor na to? Nierealne? Wiele wydaje się nierealnym, a potem - staje się. :)
Ale mówiąc szczerze mam wrażenie, że ten wariant był swego czasu na Ukrainie rozważany. Jeszcze za czasów kardynała Huzara. Nie znam oczywiście sprawy od podszewki, ale czytając wtedy różne wypowiedzi ukraińskich hierarchów odnosiłem wrażenie, że chcieliby na Ukrainie jednego Kościoła o wschodniej tradycji. W jakiej relacji byłby z Rzymem? W jakiej relacji z Moskwą? Odpowiedzi na te pytania nie znam. Mętnie coś mówiono wtedy o pomoście między katolikami a prawosławiem.
Byłoby to zresztą kontynuowanie tradycji Rusi, która jeszcze parę wieków po rozłamie między Wschodem a Zachodem nie opowiedziała się jasno po żadnej ze stron. Licząc pewnie na to, że ten spór w jakimś rozsądnym czasie zostanie zażegnany...
A no to:
http://www.cerkiew.pl/index.php?id=69&tx_ttnews[tt_news]=20500&tx_ttnews[backPid]=1&cHash=4f3981b4156d90af8ca95e93703b166a
Pozdrawiam serdecznie!!!!