Dom Boży może pływać

– Ideą mojego projektu jest ukazanie, że kościół może przybrać także inną formę, zachowując pierwotną jego misję: Kościoła pielgrzymującego – wyjaśnia Marta Ćwikła, twórczyni projektu pływającego Centrum Ekumenicznego, który powstał na gdańskiej ASP.

Dom Boży może pływać   Agnieszka Skowrońska - W swojej koncepcji zaproponowałam kaplice ekumeniczne, gdyż na tego typu jednostkach pracują ludzie różnych wyznań i narodowości. Nie chciałam narzucać elementów charakterystycznych dla danego wyznania. W zamian za to proponuję miejsca wyciszenia o modularnym charakterze, z prostym siedziskiem bądź ławką wewnątrz - tłumaczy swoją ideę pani Dominika.

Czy ludzie, którzy swoje życie zawodowe związali z morzem, dostrzegają potrzebę odnowy ducha w czasie przebywania z dala od lądu? - Człowiek na morzu, pod wpływem ciężkich warunków, bywa zagubiony, zagmatwany wewnętrznie, zgnieciony przez sytuacje, w których się znajduje. Dlatego miejsce, w którym można by wyciszyć siebie i swoje wnętrze, jest na statku bardzo potrzebne - potwierdza Marek Marzec, kapitan żeglugi wielkiej, do niedawna komendant „Daru Młodzieży”.

Zgadza się, że kaplice ekumeniczne są najlepszym rozwiązaniem, zwłaszcza na statkach z wielonarodową załogą. Sam miał kiedyś na pokładzie 125 członków stałej załogi oraz 250 pasażerów, a wśród nich wyznawców 7 religii z 24 narodowości, reprezentujących rasy: białą, żółtą i czarną. W takiej grupie na początku nie dało się uniknąć konfliktów.

- Dlatego w pewną sobotę przypomniałem załodze: musimy pracować w koleżeństwie i zgodzie. Nad nami jest Pan Bóg. On nie ma koloru skóry. Nie jest ani biały, ani żółty, ani czarny. To jest nasz Ojciec, który także na tym statku ma nas w opiece. Nie automatycznie, ale podziałało - uśmiecha się kapitan Marzec.

Tajemnice zza drzwi klauzury
Nie tylko studenci, ale i profesorowie gdańskiej ASP tworzą prace zadziwiające kreatywnością w zetknięciu z tematyką sakralną. Przykładem takiej pracy jest doktorat, którego autorką jest Iwona Dzierżko-Bukal, kierownik Katedry Zakładu Technik Projektowych. Nosi on intrygujący tytuł: „Estetyka ascezy na przykładzie wybranych wnętrz klasztornych w Polsce”. Autorka postanowiła zajrzeć za klauzurę, czyli do miejsc z reguły niedostępnych dla osób innych niż mieszkańcy danego klasztoru. – Chciałam przekonać się, jak wygląda świat materialny tej prywatnej strefy klasztornej: cele, korytarze, wirydarze - mówi dr Dzierżko-Bukal.

Wśród klasztorów, do których zapukała, wiedziona naukową ciekawością, były też mniszki benedyktynki z Żarnowca. Ich klasztor podaje jako przykład kulturalnego podejścia do estetyki, ze względu na to, że klasztory benedyktyńskie w dawnych wiekach pełniły rolę mecenasa sztuki. Bogato zdobione ołtarze i ornaty zdają się tylko pozornie stać w sprzeczności z ideą ascezy.

- Asceza to wyzbywanie się wszystkiego, co jest zbyteczne dla poznania Boga. Ale przy tym nie oznacza ona wyzbywania się tego, co temu poznaniu służy. Zatem jeśli dom Boży ma być przedsionkiem nieba, więc nie ma w tym sprzeczności, że jest on wspaniale ozdobiony - wyjaśnia.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

Reklama