Nie szukajmy wymówek, które mają usprawiedliwiać nasze byle jakie życie z byle czym wokoło.
Jezus przybywa do Betanii, siedzi przy stole. Nagle jedna z kobiet tłucze alabastrowy słoik czystego olejku nardowego i wylewa zawartość na głowę Jezusa. Pojawia się sprzeciw tych, którzy tam byli. Mówią, że lepiej było sprzedać olejek, a pieniądze rozdać biednym.
Nauczyciel broni kobiety, jest jej wdzięczny za dar. Reszcie mówi, że ubogich mają zawsze przy sobie i kiedy tylko chcą, mają okazję do pomagania.
Dziwna historia, ale prawdopodobnie znamy ją doskonale, bo nie brakuje okazji, by ten tekst rozważyć. Egzegeci, bibliści, kaznodzieje powiedzieli i napisali już wiele na temat tych kilku wersetów. Przeprowadzili masę badań, stworzyli niemało interpretacji i hipotez dotyczących tego krótkiego fragmentu, który rzeczywiście, zgodnie z zapowiedzią Jezusa, jest opowiadany na całym świecie na pamiątkę tamtej odważnej, idącej pod prąd kobiety.
Zostawmy to wszystko. Popatrzmy poprzez pryzmat małego słoika z drogocennym olejkiem na podejście Jezusa do rzeczy.
Być może lubimy zastanawiać się nad tym, jaki był i jak żył Jezus Chrystus. Wielu może wyobraża sobie Jezusa w Jego codzienności. Nie są też chyba niczym złym myśli o tym, co jadł i jak się ubierał. Można wnioskować, że lubił ryby i nosił solidną szatę, skoro żołnierze rzucali o nią losy. Dbał o ciało, bo skorzystał z olejku zamkniętego w alabastrowym słoiku. Takie tropy grożą nadużyciami, ale nie wygłaszamy ich przecież z przekonaniem o nieomylności. Tylko się zastanawiamy, tylko myślimy, tylko sobie co nieco wyobrażamy.
Wertując karty Ewangelii, widzimy człowieka prostego i skromnego, który do szczęścia rozumianego po ludzku potrzebuje po prostu obecności innych ludzi. Jezus nie zawraca sobie głowy gromadzeniem dóbr, nie pozwala, by jakieś rzeczy nad Nim panowały, ograniczały Jego wolność, przesłaniały drugiego człowieka czy zastępowały relację.
Korzysta z rzeczy, ale to one mają służyć Jemu, a nie On im. Zaspokaja to, co potrzebne do życia, pozwala sobie na przyjemności, jak w przypadku tego olejku. Jezus w korzystaniu z rzeczy jest minimalistą, nie jest byle jaki. Dba o swoje ciało, nie zaniedbuje siebie. Nie niszczy siebie złymi nawykami.
My chyba żyjemy już inaczej. Bywa, że chcemy mieć więcej i więcej, nie zważając na to, czy więcej potrzebujemy. Nie lubimy się dzielić z innymi, a raczej lubimy imponować tym, co mamy. Dajemy się zniewolić rzeczom i pragnieniom, przez co tracimy przyjemność życia i korzystania z tego, co małe, co zwyczajne. Czasem jesteśmy hipokrytami i odmawiamy sobie jakiejś przyjemności, odrzucamy taki „darowany olejek”, bo reperujemy sumienie.
Zaniedbujemy też siebie i swoje ciała. Żyjemy byle jak, jemy byle co, kupujemy masę byle jakich ciuchów, zamiast jednego, dwóch porządnych. Nie znamy umiaru. Chodzimy brudni, nie dbamy o siebie. Automatycznie nie dbamy też o jakość naszej pracy, naszej miłości do innych, naszego świadectwa. Rzadko bywa tak, że kiepska postawa w jednym aspekcie nie przekłada się na kiepską postawę w kolejnym. A później narzekamy, że żyjemy w kiepskim społeczeństwie.
Nie zniewalajmy siebie rzeczami, którymi świat nas kusi. Spróbujmy znaleźć swój „słoik z olejkiem” i nie być hipokrytami. Nie bądźmy byle jacy – w życiu i wierze.
***
Autor tekstu duchownym ewangelickim i publicystą. Artykuł pochodzi z „Warto” - nowoczesnego czasopisma o relacjach i duchowości. Więcej tekstów na www.warto.cme.org.pl
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."