Chcę nauczyć się polskiego i być aktywnym członkiem społeczeństwa - mówi PAP Adnaan Saad, który razem z rodziną został sprowadzony do Polski w grupie blisko 160 Syryjczyków przez Fundację Estera. Fundacja zapewnia, że ma środki na roczne utrzymanie uchodźców.
Grupa 50 rodzin syryjskich chrześcijan przyleciała z Bejrutu do Warszawy w nocy z piątku na sobotę. Osoby pochodzące głównie z Damaszku, a także innych syryjskich miast, przybyły do Polski na podstawie wiz uzyskanych w polskiej ambasadzie w Bejrucie (w Syrii nie ma polskiego przedstawicielstwa dyplomatycznego - PAP). Wszyscy złożyli w placówce Straży Granicznej wnioski o nadanie statusu uchodźcy, które teraz trafią do Urzędu ds. Cudzoziemców.
W poniedziałek dziennikarze mogli spotkać się z częścią uchodźców z Syrii oraz szefową Fundacji Estera - Miriam Shaded, która we współpracy z władzami organizuje przyjęcie Syryjczyków w naszym kraju. W spotkaniu uczestniczył też Kris Baraniuk Barnabas z organizacji Barnabas Fund, która jest głównym darczyńcą tego przedsięwzięcia.
Shaded dziękowała polskim władzom za wsparcie jej inicjatywy. Podkreśliła, że to precedensowa akcja społeczna na taką skalę. Jak mówiła, pomoc dla uchodźców zaoferowały parafie z całej Polski. Pytana, jak przebiegała organizacja całej akcji - łącznie z wydawaniem wiz przez polską placówkę dyplomatyczną w Bejrucie - odparła, że każda z tych osób została sprawdzona i pozytywnie zweryfikowana przez polskie władze i służby.
"Te osoby nie stanowią żadnego zagrożenia dla polskiego społeczeństwa" - podkreśliła. Poinformowała, że w planach fundacji na ten rok jest sprowadzenie do Polski tysiąca syryjskich rodzin. "To tylko kropla w morzu potrzeb. Chcemy uratować życie jak największej liczby osób. Mamy nadzieję, że rząd pozwoli na przyjęcie w Polsce kolejnych osób" - dodała.
Na krótką rozmowę z dziennikarzami zgodził się Adnaan Saad - syryjski inżynier, który ze swą żoną i 7-miesięczną córką uciekł ze swej ojczyzny. "Chciałbym podziękować ludziom i polskiemu narodowi za ciepłe przyjęcie. Sytuacja w Syrii jest ciężka. Wojna pojawia się w każdej dziedzinie naszego życia. Dziękujemy za wsparcie. Tutaj czujemy się bezpiecznie" - mówił.
Jego rodzina ma trafić do Tarnowa. "Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Chcę nauczyć się języka, znaleźć pracę i być aktywnym członkiem społeczeństwa" - dodał Syryjczyk.
Według Miriam Shaded, jej fundacja przeznacza miesięcznie 2,6 tys. zł na czteroosobową rodzinę. Jak dodał szef Barnabas Fund, jego organizacja zapewnia finansowanie i utrzymanie tych ludzi w Polsce w różnych miastach na terenie kraju przez najbliższe 12 miesięcy. Dodał, że każdy przypadek takiej rodziny jest traktowany indywidualnie i może liczyć na wsparcie darczyńców.
Niezależnie od grupy Syryjczyków sprowadzonych do Polski przez Fundację Estera, Polska - w ramach unijnych programów przesiedlenia i relokacji - zadeklarowała przyjęcie 2 tys. uchodźców z Syrii i Erytrei. Ostateczna decyzja co do liczby tych osób zapadnie pod koniec lipca.
Syryjczycy to najliczniejsza grupa, która otrzymuje w Polsce status uchodźcy. Spośród 262 cudzoziemców, którzy w zeszłym roku uzyskali tę formę ochrony międzynarodowej, 115 pochodziło z Syrii - wynika ze statystyk Urzędu do Spraw Cudzoziemców.
W zamieszkiwanej przez około 18 mln ludzi Syrii 90 proc. stanowią Arabowie. Reszta to m.in. Kurdowie oraz Ormianie. Od 2011 r. trwa tam wojna domowa, w której obok walczących początkowo dwóch stron: sił reżimu Baszara al-Asada i opozycji, bardzo zróżnicowanej i podzielonej wewnętrznie, dołączyło w 2014 r. trzecie ugrupowanie - Państwo Islamskie. W wojnie zginęło już ponad 220 tys. ludzi.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."