Podstawowym problemem, który charakteryzuje rosyjskie prawosławie, jest nie tyle konflikt z Kościołem katolickim, co pełna napięć rywalizacja o pierwszeństwo Moskwy w świecie prawosławnym - czytamy w dossier przygotowanym przez KAI.
Konserwatyzm dający siłę
Spośród rosyjskich „starców” tylko niektórzy reprezentowali naprawdę otwarte chrześcijaństwo. Konspiracyjna katakumbowa wspólnota o. Serafima Batiukowa, wydała największy owoc w jego uczniu o. Aleksandrze Mieniu. Z kolei o. Sergiusz Żełudkow był chyba jedynym z rosyjskich starców, który bezpośrednio związał się z ruchem dysydenckim. Dzieło Aleksandra Mienia kontynuuje dziś o. Aleksander Borisow, znany duszpasterz inteligencji, proboszcz moskiewskiej parafii św. Kosmy i Damiana.
Postawa hierarchii wobec wspomnianych duchownych nie jest jednoznaczna. O. Aleksander Borisow - duchowy spadkobierca zamordowanego skrytobójczo o. Aleksandra Mienia - nie kryje, że patriarcha Aleksy udziela swojego poparcia jego parafii i jemu osobiście. Robi to jednak dyskretnie i bez hałasu. Zwierzchnik rosyjskiego prawosławia oficjalnie pokazuje więc linię konserwatywną, co zapewnia mu aplauz Świętego Synodu, jednak - kierowany zapewne troską o jedność Kościoła – wspiera też inicjatywy bardziej otwarte.
Pozostali znani rosyjscy duszpasterze są skrajnym konserwatystami. Mimo to, a może dzięki temu, że postawa taka jest dziś w Rosji popularna, u każdego z nich spowiada się po parę tysięcy osób. Wśród nich są biskupi, ludzie sztuki, nauki, biznesmeni i politycy. Do archimandryty Nauma Bajborodina udawał się ze swoimi problemami sam prezydent Władimir Putin, a ojciec Naum wyznaczył mu stałego spowiednika. Konserwatystów cechuje przy tym cicha zgoda na posługiwanie się chrześcijaństwem w charakterze rosyjskiej idei narodowej. Wszystkie postulaty reform w Cerkwi są przez nich eliminowane i określane terminem „modernizm”. Podobnie jak myśl o reformie była eliminowana z życia Kościoła rzymskokatolickiego sto lat wcześniej. Konserwatystów cechuje także niemal XIX wieczny antyekumenizm, zwłaszcza w stosunku do katolicyzmu.
Statystyczna większość prawosławnych duszpasterzy łatwo ulega różnym „-izmom”, do których oprócz „antyekumenizmu” należy imperialny nacjonalizm wielkoruski, antysemityzm i antyislamizm. Zdaniem o. Aleksandra Borisowa, pośród duchowieństwa i wiernych, 20-30 procent, wyznaje orientację nacjonalistyczno-konfesyjną. Jej przedstawicieli cechuje wrogi stosunek do innych chrześcijan – katolików, protestantów - i postawa okazywania pychy względem nich. Jedynie mały odsetek duchowieństwa i wiernych, nie więcej niż 5 proc., zdaje sobie sprawę, że rozbicie chrześcijaństwa to historyczny grzech, który należy starać się naprawiać, że ekumenizm jest zjawiskiem pozytywnym, służącym dobru chrześcijaństwa. Niestety, obiegowa opinia w Rosji widzi w ekumenizmie tylko zlanie w jedno wszystkich konfesji, którego celem byłoby „oddanie nas papieżowi”.
Towarzyszy temu często antyliberalizm, sprzyjający posługiwaniu się spiskową teorią historii. Święci ona triumfy od zwycięstwa „pomarańczowej rewolucji” na Ukrainie. W świetle propagandy państwowej jak i cerkiewnych konserwatystów, „prawosławny naród rosyjski” winien dać odpór masońsko - liberalnej „pomarańczowej zarazie”. Cerkiewny konserwatyzm cechuje też szowinizm w stosunku do narodów kaukaskich i środkowo azjatyckich. Wszystko to stanowi podstawę dla odbudowy imperium, w tworzeniu którego konserwatyści prawosławni odgrywają istotną rolę.
Sprzyja to przyjmowaniu przez Cerkiew ludzi, którzy wstępują do niej nie ze względu na wartości chrześcijańskie, lecz by wypełnić pustkę, jaka pozostała po bankructwie komunizmu. Ogłoszenie przez Giennadija Ziuganowa, lidera Partii Komunistycznej że jest wierzący, a walka z religią była błędem Lenina skutkuje tym, że obecni komuniści zasilają Cerkiew, a partia Ziuganowa należy do najważniejszych sił wspomagających prawosławie.