Podstawowym problemem, który charakteryzuje rosyjskie prawosławie, jest nie tyle konflikt z Kościołem katolickim, co pełna napięć rywalizacja o pierwszeństwo Moskwy w świecie prawosławnym - czytamy w dossier przygotowanym przez KAI.
Zapomniane korzenie...
Gra ta, póki co mało zrozumiała dla katolików, jest za to jasna dla nierosyjskich prawosławnych. Chodzi o uznanie faktu - którego światowa wspólnota prawosławna nie godzi się oficjalnie uznać od 322 lat - bezprawnego dołączenia metropolii kijowskiej do Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Choć w pierwszej chwili aneksję Kijowa do Moskwy zaakceptował szantażowany przez nią ekumeniczny patriarcha Dionizos, to zdecydowane weto postawili patriarchowie Antiochii, Jerozolimy i Aleksandrii. Dionizos więc odstąpił od swej decyzji. W końcu - w odpowiedzi na nieustanne żądania włączenia Kijowa do swej jurysdykcji - Patriarchat Moskiewski otrzymał w 1686 r. szczegółową mapę opracowaną przez konstantynopolitańskich kartografów. Jej kopia, zabytek XVII wiecznej sztuki kartograficznej, zachowała się w fanarskiej bibliotece. Mapa ta przedstawia Kanoniczne Terytorium Patriarchatu Moskiewskiego, jakie zostało uznane przez czterech patriarchów prawosławnych w 1686 r. Na zachodzie odtwarza ona ściśle linię rozgraniczenia między patriarchatem moskiewskim i metropolią kijowską, pozostającą w jurysdykcji patriarchatu ekumenicznego Konstantynopola. Po stronie kijowskiej pozostawia nie tylko terytorium lewobrzeżnej Ukrainy, ale i całego Wielkiego Księstwa Litewskiego po Smoleńsk, wchodzące wówczas w skład Rzeczypospolitej.
Na północy uznane przez patriarchów rosyjskie terytorium kanoniczne nie obejmuje terenów Łotwy, Estonii i Finlandii. Umożliwiło to dwukrotne wyzwolenie się prawosławnym Estończykom spod jurysdykcji Moskwy (w 1924 i 1995 r.). Wyznaczone wtedy granice Patriarchatu Moskiewskiego określają do dziś dnia legalny, czyli kanoniczny zakres jurysdykcji Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Patriarchowie prawosławni nie zgodzili się na przesunięcie jego granic w kierunku zachodnim ani o kilometr.
Moskwa do dziś stara się pominąć milczeniem wyznaczony jej kanonicznie obszar, o czym przypominał Konstantynopol, reprodukując parokrotnie wspomnianą mapę. Ostatni raz nastąpiło to na prośbę Ukraińców w 1922 r. Mapa ta stanowiła podstawę dla odbudowy autokefalicznego ukraińskiego Kościoła prawosławnego.
Uznanie przez światową wspólnotę prawosławną granic obecnej jurysdykcji moskiewskiej za jej terytorium kanoniczne, przekreśliłoby ukraińskie dążenia do stworzenia swojej autokefalii, uznanej kanonicznie przez świat prawosławny. Raz na zawsze przekreśliłoby też dążenia Mołdawian, nie mówiąc już o Białorusinach. Ci ostatni na razie siedzą cicho pod władzą antydemokratycznego reżimu, wypełniającego ideologiczne żądania Moskwy. Co będzie w przyszłości? Zobaczymy.
Trzeci Rzym
W tym roku wypada trzeci jubileusz - 550 rocznica powstania Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Tej rocznicy nie świętuje w Rosji nikt. Dlaczego? Rosyjska Cerkiew Prawosławna została utworzona metodą, którą współcześni nazwali by słowem: samowolne, nielegalne albo niekanoniczne. Jej powstanie spowodowało przez 151 lat schizmę w prawosławiu trwającą do 1589 r. Moskwa w 1448 r. była buntownikiem. Wcześniej nie miała nawet własnej metropolii - podlegała Kijowowi. Dzieje Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego rozpoczyna bunt przeciw prawosławnej Oekumene. Powstanie Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego stanowi w pewnym sensie antycypację narodzin Kościoła Anglikańskiego. W obu przypadkach plany i projekty własnej monarchii przeważyły nad jednością Kościoła. Dalsza ewolucja obu tych rozłamowych Kościołów będzie podążać podobnie - ku ściślejszej kontroli ze strony władzy świeckiej i coraz większego podporządkowania jej celom.
Leżące u początków moskiewskiego prawosławia zerwanie z Kijowem, oznaczało też zerwanie z helleńsko-bizantyjską tradycją kulturową. Ostatnim działającym na Rusi Moskiewskiej wielkim twórcą helleńskim, którego dzieła należą do spuścizny światowej, był genialny ikonopis, mnich z Athosu, św. Theophan Grek, zmarły w 1405 r. Bez św. Theophana nie było by tam ani Dionizego, ani Daniły Czornego, ani największego z wielkich ikonopisów św. Andrzeja Rublowa, których dzieła wyniosły ikonę ruską na wyżyny, dając tym samym pierwszy rozbłysk moskiewskiej kultury.