Serwisy społecznościowe zalewa woda naszych myśli, komentarzy, wynurzeń. Większość z nich nie ma sensu, ale to nie powód do omijania ich.
Na początek kilka internetowych liczb z 2010 roku:
- 30 miliardów jakiś materiałów (notek, wpisów, linków, fotek itp.) umieszczanych jest każdego miesiąca na Facebooku,
- 700 miliardów minut miesięcznie ludzie poświęcają na bycie na Facebooku,
- 25 miliardów wiadomości wysłano w ciągu roku poprzez Twittera,
- 107 bilionów e-maili przesłano na całym świecie w poprzednim roku.
Biorąc pod uwagę, że Facebook ma już ponad 700 milionów zarejestrowanych użytkowników, a z internetu korzysta prawie 2 miliardy osób, to wniosek jest jeden – w internecie lejemy wodę. I to bez miłosierdzia dla serwerów, w sposób niekontrolowany, nieokiełznany, nałogowy.
Kaznodzieja bez „fejsa”
Jeśli idziesz w niedzielę do kościoła i po raz kolejny słyszysz załamany, a czasem grzmiący, głos kaznodziei, który zastanawia się, gdzie podziali się młodzi ludzie, dlaczego nie wypełniają ławek, to odpowiedź jest prosta. Kaznodzieja nie ma konta na Facebooku. Gdyby miał, to wiedziałby, że właśnie tam w zalewie niepotrzebnych informacji o tym, że „kot właśnie zjadł obiad”, albo „kot właśnie pogryzł poduchę”, znaleźć można kwintesencję współczesnego życia.
To tam wśród sterty prostych komentarzy albo wygłupów, człowiek epoki internetu woła o pomoc, albo o wyjaśnienie swoich wątpliwości, rozwikłanie problemów. To tam jeden człowiek dla drugiego człowieka staje się duszpasterzem, komentującym wpisy, zdjęcia, budującym wirtualny krąg zaufania. Polacy robią to szczególnie chętnie, wręcz kochają rzeczywistość social media.
Renomowany ośrodek badawczy Pew Research Center, przeprowadził badanie dotyczące korzystania z sieci na reprezentatywnej grupie osób w poszczególnych krajach. I szok. Aż 43 proc. ankietowanych Polaków odpowiedziało, że korzysta z portali społecznościowych. To niewiele mniej od Amerykanów (46 proc. takich odpowiedzi), a tyle samo, co w Wielkiej Brytanii. W dodatku tylko 15 proc. rodaków odpowiedziało negatywnie. Biorąc pod uwagę fakt, że 41 proc. zadeklarowało całkowity brak korzystania z internetu, wyniki oznaczają, że jak już wchodzimy do sieci, to po to, by poszperać w społecznościówkach. Milionowe rzesze użytkowników Naszej-Klasy i Facebooka potwierdzają te wnioski.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."