W sumie 222 katolickich osób duchownych musiało opuścić Nikaraguę od 2018 roku.
Zabity był byłym wieloletnim rzecznikiem prasowym Konferencji Episkopatu RPA.
2 maja w stolicy Zimbabwe, Harare, odbyły się święcenia diakonisy Angelic Molen.
W tym roku Wielkanoc wypada u nich pięć tygodni później, niż u katolików.
Jednym z tego powodów są postępowe reformy wprowadzane w tej wspólnocie kościelnej.
Jako rasowy naukowiec nie odrzuca ŻADNEJ teorii, dopuszcza każdą możliwość ale optuje za tą, która jest poparta konkretymi dowodami albo zwalcza te, które dowodami poparte nie są. W ogóle jest dla mnie conajmniej niezasadne, że to właśnie Ateiści muszą udowadniać, że boga nie ma niż Wierzący udowadniać, że jest.
Tak rodzaj ateizmu określa się mianem "ateizm tramwajowy" - tak mawiał m.in Abp. Życiński.
ateizm tramwajowy" istniejący „poniżej” dyskusji teoretycznych; jak mi się uda znaleźć nagranie z Radia Er i wypowiedź Abp. Życińskiego postaram się jeszcze poszerzyć ten termin, powoływał się przy tym z resztą ja jakiegoś czołowego ateistę, które także ustyskiwał a swoich zimków z tej dziedziny w kazdym bądź razie dawkinsa'em zbytnio się nie zachwycali. :)
jak bóg może sądzić człowieka,który w niego nie wierzył,bo ten nie obdarzył go tą możliwością?
zgadzam się z tobą w kwestii ważności zagadnienia nt. istnienia boga - jest to z pewnością jeden z najważniejszych rzeczy,na które człowiek powinien sobie odpowiedzieć, czy raczej wciąż odpowiadać,szukać. ale potem już moje zdanie rozchodzi się z twoim,bo...
"Teraz dowiaduję się, że jest religia, czy też religie, które mówią, że ten oto Bóg dał prawo, którego należy przestrzegać, że jest wieczne potępienie. Czy nie jest to najważniejsza sprawa do sprawdzenia jaka tylko może być na świecie? Czy w tym świetle nie ma priorytetu zweryfikowanie świadectwa ludzi, którzy za świadectwo byli gotowi oddać życie?"
...dla mnie fakt istnienia religii (są i były ich tysiące!), oraz ich wyznawców,z których wielu z nich było w stanie nawet oddać za nie swoje życie, dowodzi tylko jednego: ludzkość od zawsze miała silną potrzebę transcendencji,którą realizowała w dogodny dla siebie sposób. ludzie bali się niewytłumaczalnych zjawisk przyrodniczych,które tłumaczyli sobie bogiem (bogami); bali się śmierci,więc "wypracowali" sobie sposoby na pocieszenie się (życie pozagrobowe); próbowali trzymać w ryzach nieprzestrzegających ogólnie przyjętych praw (groźba wiecznego potępienia) itd. samo to dowodzi tylko istnienia potrzeby transcendencji,ale nie dowodzi jeszcze aż istnienia boga.
"(...)w takim świetle jak można tak ot sobie założyć że Bóg może tam sobie i jest ale mnie osobiście mało co to obchodzi tak na prawdę."
bóg nie obchodzi jedynie ateistę-on dla niego nie istnieje,i nie obchodzi go ta kwestia; tutaj jednak ktoś zakłada,że bóg może istnieć,interesuje go to,szuka go więc na pewno nie jest to kwestia dla niego obojętna.
dla wielu takich "poszukujących" zapoznanie się z historią religii zaowocowało odrzuceniem idei osobowego boga,który byłby w tych religiach obecny. dla nich religie zorganizowane są tylko protezą,namiastką wiary,z którą nie chcą mieć nic wspólnego. chcą szukać boga poza systemem religijnych,który - ich zdaniem - tylko spłaszcza i wulgaryzuje nawet ideę boga.
człowiek silny,o otwartym i odważnym umyśle nie potrzebuje zewnętrznych podpór. sam potrafi "wypracować" sobie swój system moralny,który sprawdza i weryfikuje tak,aby żyło mu się dobrze-jemu i ludziom,z którymi przebywa. ale to już temat na inną dłuższą dyskusję...
Wizja Boga jako superczłowieka nie wymaga żadnej wiedzy spoza świata.
Bóg, który rzekomo co rusz pomagał swemu ludowi w dawnych czasach, teraz nie robi nic. Nie zmiótł obozów zagłady, nie spopielił Gułagu, a przecież miliony ludzi się modliło.
Inną sprawą jest dopuszczenie możliwości istnienia jakiejkolwiek kosmicznej inteligencji.
A mistrz Jan Kochanowski pytając:
"Czego chcesz od nas Panie za Twe hojne dary?
czego za dobrodziejstwa, którym nie masz miary?" wpisał się w krąg ludzi racjonalnych.
Natomiast św.Paweł z dużym zaufaniem do władz intelektu ludzkiego stwierdził:"wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia". Istotnie wiele dokonał, zwłaszcza po dotarciu do Damaszku.Św.Paweł żył i działał w obecności Zmartwychwstałego Jezusa i doprawdy nieuczciwością z naszej strony byłoby oceniać jego zmagania apostolskie wyłącznie w kategoriach chorobowych jako następstwo upadku z konia.To dopiero byłby z naszej strony kompletny brak racjonalnego podejścia do człowieka!