Polak potrafi

Gdy Jagiellonia zdobyła puchar, nie wiadomo było, "który szaman" zadziałał. Poświęcenia klubu dokonało aż siedmiu duchownych z czterech różnych Kościołów.

Kiedy przyjrzymy się mu bliżej, zauważymy, że nie należał do najbardziej rozgarniętych uczniów Jezusa. Znacznie szybciej zdarzało mu się coś powiedzieć niż pomyśleć. Ewidentnie widać to na górze Przemienienia, kiedy do Jezusa i towarzyszących mu Mojżesza i Eliasza mówi: „dobrze nam tu być”, co ewangelista Marek komentuje: „nie wiedział bowiem, co ma powiedzieć”. Albo innym razem, gdy na środku wzburzonego jeziora, z w miarę bezpiecznej łódki, woła do nieznanego chodzącego po wodzie: „Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie” (Ewangelia Materusza 14,28). Cóż, nie przekona się, dopóki nie wyjdzie, ale wtedy „wóz albo przewóz”. Do tego ta jego postawa „lepiej wiedzącego”. Na przykład tuż przed tym ostatnim Sederem, gdy wmawia Jezusowi: „Ty miałbyś umywać nogi moje? […] Przenigdy nie będziesz umywał nóg moich!” (Ewangelia Jana 13,6.8).

Nawet zakłopotany swoim wyparciem się Mistrza, widząc się z Nim po zmartwychwstaniu, odpowiada, zanim jeszcze zrozumie pytanie (niestety nie we wszystkich polskich tłumaczeniach da się to zauważyć). W oryginale bowiem, gdy Jezus pyta się Piotra, czy go miłuje, używa czasownika agapo, a Piotr przytakuje, że kocha, ale przy użyciu czasownika fileo (to tak, jakby zestawić Polo z Passatem). Dopiero za trzecim razem zapytany, czy kocha (fileo) zrozumiał, że „tylko” kocha. I o to „tylko” chodziło (zresztą nie tylko w tym w jego przypadku, bo warto wiedzieć, że Chrystusowi zaoferować możemy jedynie jakieś „tylko”, bo to, co dobre i doskonałe, mamy zawsze od Niego). Ale jak to się ma do wpadki w kazaniu? Przecież miał mówić z natchnienia Ducha Świętego? Wypadałoby więc, żeby wypowiedziane słowa były takie wypieszczone! No bo kto jest w końcu ich autorem?

Miałem już niejedną okazję, by z przeróżnymi ludźmi rozmawiać na temat prawdy zawartej w Biblii. Ku mojemu przerażeniu większość chciałaby by „spadła z nieba” (najlepiej jeszcze od razu oprawiona i z zaznaczonymi co ważniejszymi wierszami). Żeby nie była świadectwem dochodzenia do poznania Boga przez takich właśnie Piotrów. Żeby była odarta zupełnie z ludzkich słabości. Żeby była… no właśnie nieludzka? Duch Święty to nie wyrocznia delficka. Nie potrzebuje marionetek, ale działa w ludziach i poprzez ludzi takich jak Piotr. Czy z tego powodu mam podważyć autorytet Biblii? A może wręcz przeciwnie, cieszyć się, że nie muszę jedynie wielbić cudownych zjawisk sprzed lat, ale żyć w tym samym Duchu dziś?

Artykuł pochodzi z kwartalnika "Warto" wydawanego przez Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko Augsburskiego w RP

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| EWANGELICY