Kościół w Turcji prosi o pomoc

Kościół katolicki w Turcji pilnie potrzebuje pomocy ze strony Kościoła powszechnego, środków materialnych i misjonarzy.

Jednym z naszych priorytetów są niszczejące świątynie. Tu w Turcji kościół, który raz popadnie w ruinę, już nigdy nie będzie mógł zostać odbudowany – powiedział abp Ruggero Franceschini, przewodniczący episkopatu Turcji.

Turecki Kościół jest niewielki. Na 75 mln mieszkańców katolików jest zaledwie 47 tys. Posługuje im 70 księży. Kraj jest jednak rozległy, a połowa parafii nie ma proboszcza. Kapłani muszą dużo podróżować i często są skazani na samotność. Mamy trudności z pozyskaniem kapłanów i misjonarzy, nawet z tak wielkodusznych pod tym względem krajów jak Polska – wyznaje szef tureckiego episkopatu. W takich warunkach nierzadko dochodzi do apostazji. Według oficjalnych danych tylko w tym roku 616 chrześcijan przyjęło islam. Zdaniem abp. Franceschiniego w większości wypadków czynią to z wyrachowania. W ten sposób zapewniają sobie lepsze warunki życia.

Od kilku lat ubogi i prześladowany Kościół w Turcji stanął przed nowym wyzwaniem. Do jego drzwi pukają uchodźcy z regionów ogarniętych wojną, takich jak Syria. Dzielimy się z nim wszystkim, co mamy, ale potrzebujemy też pomocy z zewnątrz, od braci, którzy podzielają naszą wiarę – mówi przewodniczący Episkopatu Turcji.

«« | « | 1 | » | »»

Reklama