Porwany w ubiegły weekend przez syryjskich rebeliantów franciszkanin o. Hanna Jallouf OFM został wprawdzie przedwczoraj wypuszczony, jednak nie cieszy się pełną wolnością.
Wszystko wskazuje, że „uprowadzenie” zostało zamienione na „areszt domowy”. Zakonnik powrócił do swojego klasztoru w wiosce Knayeh, okupowanego przez rebeliantów, ale wkrótce zostanie postawiony przez sądem tzw. Państwa Islamskiego.
„To tylko uwolnienie częściowe, gdyż nadal jest to rodzaj aresztu domowego” – potwierdził w rozmowie z telewizją TV2000 o. Pierbattista Pizzaballa OFM. Przełożony franciszkańskiej Kustodii Ziemi Świętej poinformował, że zakonnik „może się poruszać po wiosce, ale nie może jej opuszczać. Teraz będzie sądzony. Sprawa nie jest zakończona, stanie zatem przed trybunałem celem zweryfikowania oskarżeń o współpracę z reżimem Asada”.
O. Pizzaballa dodał, że w niewoli zakonnik był dobrze traktowany. Uprowadzeni wraz z nim parafianie, poza kilkoma, zostali zwolnieni. W wiosce, gdzie przebywa o. Hanna, w podobnej sytuacji „aresztu domowego” znajduje się ok. 300 osób. Kustosz Ziemi Świętej zwraca uwagę na używaną tu terminologię. Tzw. Państwo Islamskie ma bowiem swoje funkcjonujące struktury administracyjne, także sądownictwo, oczywiście islamskie. Nie mówi się tam zatem w tym wypadku o porwaniach, ale o tymczasowym aresztowaniu. „Sytuacja pozostaje bardzo delikatna” – podkreślił o. Pizzaballa.
W sobotni wieczór 22 lutego siedem kościołów w Nowej Zelandii padło ofiarą podpaleń.
Sprawcami byli bojownicy z ugrupowania ADF powiązanego z Państwem Islamskim.
„Jego Świątobliwość życzy Papieżowi Rzymu szybkiego i pełnego powrotu do zdrowia”.
Decyzje zakończonego synodu nie przyniosą też wzrostu zaufania.