Chrześcijanie w Palestynie doświadczają boleśnie skutków izraelskiej „polityki bezpieczeństwa”. Nielegalne zajmowanie kolejnych terytoriów pozbawia kościelne wspólnoty dostępu do własnej ziemi.
Karoliny Koźlak, absolwentki kulturoznawstwa bliskowschodniego na UJ, nie przekonuje używany przez Izrael argument, że musi on chronić się przed Hamasem. – Na terenach Zachodniego Brzegu nie ma Hamasu, który rządzi w Strefie Gazy – mówi, choć akurat to wydaje się słabym argumentem: nie ma przecież problemu, by terroryści atakowali również z Zachodniego Brzegu – jeśli nie będzie muru. Problem leży w czym innym: zwykli Palestyńczycy ponoszą zbiorowo karę za niewątpliwe zbrodnie Hamasu. – Palestyńczycy nie rozumieją tego, boją się, czują się upokarzani na każdym kroku. Oni chcą normalnie żyć, a nie bać się, że w nocy przyjadą żołnierze i zabiorą ich 14-letniego syna do więzienia pod pretekstem rzucania kamieniami – mówi reprezentantka EAPPI.
Na uwagę, że przecież takie rzucanie kamieniami zdarza się, odpowiada: – Jasne, że to się zdarza. Tylko czy nalot na dom o 2.30 w nocy za rzucanie kamieniami to jest adekwatna reakcja? Poza tym mur nie spowoduje, że Palestyńczycy będą żyć po jednej stronie, a Izraelczycy po drugiej. Przecież na terenie Zachodniego Brzegu żyje pół miliona osadników izraelskich i żaden mur ich nie odgradza – dodaje.
Zamrozić Nobla
Na mapach ONZ widać dokładniej, jak wygląda rzeczywista sytuacja Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu: 82 proc. tego terytorium jest pod całkowitą lub wojskową kontrolą Izraela i ten teren stale się powiększa. Obawy księży i palestyńskich chrześcijan z doliny Cremisan, że pomimo obiecanych bram w budowanym murze, w praktyce zostaną odcięci od szkół, szpitali i własnej ziemi, mają potwierdzenie w dotychczasowych przypadkach. Według danych organizacji humanitarnych tylko w latach 2007–2009 Izrael, budując mur, zniszczył prawie 170 domów, a aż dwie trzecie muru nie przebiega wcale wzdłuż wyznaczonej linii granicznej, ale wdziera się w głąb Zachodniego Brzegu. Rolnicy, którzy chcą dostać się do swojej ziemi, muszą uzyskać pozwolenie, a dzieci, jeśli chcą uczęszczać do swoich szkół, korzystają albo z podstawionych przez Izrael autobusów, albo z drogich taksówek. A niektórzy musieli zrezygnować ze szkoły z powodu zgłaszanych przypadków napastowania dzieci przez żołnierzy izraelskich (raport Raya Dolphina dla UNRWA).
Nie trzeba tłumaczyć, jakie konsekwencje dla poziomu życia mają takie praktyki. Oczywiście winę za ten stan ponosi nie tylko Izrael, ale również palestyński Hamas, który swoją działalnością terrorystyczną skazuje swoich rodaków na zbiorową odpowiedzialność. Zresztą w tym nierozwiązywalnym po ludzku konflikcie nic nie jest czarno-białe. Kiedy Izrael dokonywał ostatnio masowych nalotów na Strefę Gazy, mordując tysiące cywilów, przy granicy z Palestyną Żydzi uruchomili szpital polowy dla uciekających rannych Palestyńczyków. Poszkodowani jednak w dużej części nie mogli tam dotrzeć, bo... nie pozwolił im na to właśnie Hamas... Cóż, wydaje się, że pokojowy Nobel powinien zostać zamrożony do czasu, gdy ktoś znajdzie rozwiązanie dla tego nierozwiązywalnego konfliktu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Podczas liturgii odczytano Przesłanie Soboru Biskupów z okazji 100-lecia autokefalii.