Po pierwsze, o wstępujących w związki małżeńskie nasi nauczyciele uczą, że każdemu, kto nie jest zdatny do życia w celibacie, wolno wstąpić w stan małżeński, gdyż ślubowania nie mogą znieść postanowienia i nakazu Bożego. Taki zaś jest nakaz Boży: "Jednak ze względu na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa, niechaj każdy ma swoją żonę". Jednak nie tylko sam nakaz, lecz również stworzenie i ustanowienie Boże nakłaniają do małżeństwa tych, którzy nie są spod nich wyjęci szczególnym zrządzeniem Bożym, a to według Genesis, 2: "Niedobrze być człowiekowi samemu". Nie grzeszą więc ci, co są posłuszni temu nakazowi i ustanowieniu Bożemu.
Jakiż zarzut można wysunąć przeciwko temu. Niech ktoś ile chce wyolbrzymia zobowiązania wynikające ze ślubowania, to przecież nie zdoła sprawić, by ślubowanie znosiło nakaz Boży. Kanony uczą, iż każde ślubowanie winno być złożone z zastrzeżeniem uprawnień przełożonego, jakże daleko mniejsze znaczenie mają ślubowania przeciwne nakazom Bożym. Gdyby zobowiązań wynikających ze ślubowań nie można było uchylić bez względu na powód, nie mogliby od nich uwalniać nawet papieże. Nie godzi się bowiem, aby człowiek unieważniał zobowiązania, które wynikają wprost z prawa Bożego. Atoli papieże rozumnie osądzili, że w tych sprawach należy postępować z umiarkowaniem, dlatego czytamy o częstych zwolnieniach od ślubowań. Znany jest przypadek króla Aragonii, odwołanego z klasztoru, a nie brak też przykładów z naszych czasów.
Następnie, dlaczego nasi przeciwnicy wyolbrzymiają moc obowiązującą i skutki ślubowań, a jednocześnie nic nie mówią o samej ich istocie, że powinny dotyczyć rzeczy możliwych, że powinny być dobrowolne, czynione chętnie i po należytej rozwadze. Nie jest tajemnicą, do jakiego stopnia stała czystość znajduje się we władzy człowieka. A jak wielu jest tych, co chętnie i z rozwagą składają ślubowania. Dziewczęta i chłopców nakłania się do ślubowań, zanim się mogą w tym rozeznać, a czasem nawet do tego ich się zmusza. Nie jest więc słuszne spierać się z nami o ślubowania tak uporczywie, skoro wszyscy przyznają, że jest to wbrew istocie ślubowań, gdy nie są złożone z własnej woli i z rozwagą.
Wiele kanonów unieważnia ślubowania złożone przed piętnastym rokiem życia, ponieważ nie wydaje się, aby przed osiągnięciem tego wieku można było stanowić o całym przyszłym życiu. Jeden z kanonów, mając na względzie ludzką słabość, dodaje kilka lat i zabrania składać śluby przed osiemnastym rokiem życia. Którego z tych kanonów mamy się trzymać? Większość ma usprawiedliwienie na to, że opuszcza klasztory, w tym, iż najliczniejsi składali ślubowanie przed dojściem do tych lat.
Na koniec, choć złamanie ślubów zakonnych można skarcić, nie wydaje się jednak, aby następnie konieczne było rozwiązanie małżeństw tych osób. Augustyn bowiem przeczy temu, że należy je rozwiązywać (27., quaest. I, cap. Nuptiarum), a przecież wielka to powaga, mimo że później niektórzy sądzili inaczej o tej sprawie.
Chociaż więc się wydaje, że przykazanie Boże co do małżeństwa wielu uwalnia od ślubów zakonnych, to jednak nasi nauczyciele przytaczają jeszcze inny wzgląd, dla którego śluby zakonne są nieważne: mianowicie, że bezbożna jest wszelka służba Bogu; którą bez nakazu Bożego ludzie ustanowili i wybrali, aby zasłużyć na usprawiedliwienie i łaskę. Mówi bowiem Chrystus: "Daremnie mi jednak cześć oddają, głosząc nauki, które są nakazami ludzkimi". Także Paweł uczy wszędzie, że nie należy szukać usprawiedliwienia w praktykach i nabożeństwach wymyślonych przez ludzi, lecz że wierzący osiągają je przez wiarę, iż Bóg przyjmuje ich do łaski dla Chrystusa.
Wiadomo też, że mnisi uczyli, jakoby ich praktyki religijne były zadośćuczynieniem za grzechy, wysługiwały łaskę i usprawiedliwienie. Czymże to jest, jak nie umniejszeniem chwały Chrystusowej oraz przyćmiewaniem i zaprzeczeniem usprawiedliwienia z wiary? Stąd wynika, że owe śluby, składane tak powszechnie, były praktykami bezbożnymi, a więc nieważnymi. Albowiem ślub bezbożny i uczyniony wbrew nakazom Bożym jest nieważny, gdyż jak mówi kanon - żaden ślub nie powinien stanowić więzów nieprawości.
Paweł mówi: "Odłączyliście się od Chrystusa, wy którzy w zakonie szukacie usprawiedliwienia; wypadliście z łaski". Przeto ci, którzy chcą być usprawiedliwieni przez ślubowania, odłączają się od Chrystusa i wypadają z łaski. Ci bowiem, co przypisują ślubom usprawiedliwienie, przypisują własnym uczynkom to, co należy wyłącznie do chwały Chrystusa. Nie da się zaiste zaprzeczyć, że mnisi nauczali, jakoby osiągali usprawiedliwienie i wysługiwali odpuszczenie grzechów przez swe śluby i praktyki. Zmyślali też niedorzeczności, chełpiąc się, że mogą swe uczynki przenosić na innych. Choćby ktoś przez uprzedzenie chciał wyolbrzymiać te uroszczenia, to jakże wiele można zebrać rzeczy, których się wstydzą nawet sami mnisi! Do tego jeszcze przekonywali ludzi, że owe praktyki religijne właściwe są stanowi doskonałości chrześcijańskiej. Czyż nie jest to przypisywaniem mocy usprawiedliwiającej uczynkom? Wielkim zgorszeniem w Kościele jest zalecanie ludowi pewnych form pobożności wymyślonych przez ludzi bez nakazu Bożego i nauczanie, że taka pobożność daje ludziom usprawiedliwienie. Wszak usprawiedliwienie z wiary, które w Kościele należy głosić przede wszystkim, pozostawia się w cieniu, gdy się je w oczach ludzkich przyćmiewa owymi osobliwymi "anielskimi praktykami, pozorami ubóstwa i pokory oraz celibatu.
Ponadto spycha się w cień przykazania Boże i prawdziwą pobożność, jeśli ludzie słyszą, że tylko mnisi znajdują się w stanie doskonałości. Tymczasem doskonałość chrześcijańska polega na szczerej bojaźni Bożej, na posiadaniu wielkiej wiary i ufności ze względu na Chrystusa, że mamy przebłaganego Boga, że możemy Boga prosić i pewnie oczekiwać Jego pomocy we wszystkim, co podejmujemy wedle powołania, tymczasem zaś na zewnątrz - to pilne spełnianie dobrych uczynków i swego powołania. Na tym polega prawdziwa doskonałość i właściwe oddawanie czci Bogu, a nie na celibacie lub żebraniu, czy brudnej szacie. Doprawdy, wielu zgubnych przekonań nabiera lud przez owe błędne pochwały życia zakonnego. Słysząc bowiem, jak się bez umiaru wychwala celibat, ludzie żyją w małżeństwie z niespokojnym sumieniem. Słysząc, że tylko żebracy są doskonałymi, ludzie zachowują swe mienie z niespokojnym sumieniem, zajmują się handlem z niespokojnym sumieniem. Słysząc radę ewangeliczną, by się nie mścić, niektórzy nie wahają się szukać zemsty w życiu prywatnym, ponieważ mówiono im, że zakaz odwetu to tylko rada, a nie przykazanie. Inni błądzą jeszcze bardziej, sądząc, że udział w rządzeniu i piastowanie urzędów publicznych jest niegodne chrześcijanina i sprzeczne z radami ewangelicznymi.
Czyta się o ludziach, którzy opuścili małżeństwo, porzucili urzędy publiczne i usunęli się do klasztoru. Nazwali to ucieczką od świata i poszukiwaniem uświęconego rodzaju życia. Nie pojmowali oni, że Bogu należy służyć, wypełniając te przykazania, które On sam dał, a nie te, które wymyślili ludzie. Dobrym i doskonałym rodzajem życia jest ten, który pochodzi z nakazu Bożego. O tym wszystkim należy ludzi upominać.
W dawniejszych czasach Gerson także ganił mnichów za błędy w pojmowaniu doskonałości i stwierdzał, że uważanie życia klasztornego za stan doskonałości było w jego czasach czymś nowym.
Jakże wiele bezbożnych mniemań łączy się ze ślubowaniami: że usprawiedliwiają, że stanowią o doskonałości chrześcijańskiej, że mnisi wypełniają i rady ewangeliczne, i przykazania, oraz że spełniają uczynki nadobowiązkowe. Wszystko to, jako błędne i bezużyteczne, sprawia, że ślubowania są daremne.
Podczas liturgii odczytano Przesłanie Soboru Biskupów z okazji 100-lecia autokefalii.
W Białymstoku odbył się z tej okazji koncert dzieł muzyki cerkiewnej w wykonaniu stuosobowego chóru.