Ten atak nami wstrząsnął, ale nie damy się zastraszyć” – w ten sposób zareagował na niedzielny zamach na katolicką katedrę w Bauchi przewodniczący episkopatu Nigerii.
W wyniku samobójczej akcji podczas niedzielnej Mszy zginęły cztery osoby, a kilkadziesiąt odniosło rany. Zdaniem abp. Ignatiusa Kaigamy szczególnie smutny jest fakt, że ataku udało się dokonać mimo zaostrzonych środków bezpieczeństwa wokół świątyni. Zamachowiec zdołał bowiem pokonać samochodem wypełnionym ładunkiem wybuchowym zewnętrzne zapory i wysadzić się przed budynkiem w momencie, gdy wychodzili zeń wierni. Jak się okazało, był to młody, niespełna 20-letni człowiek, prawdopodobnie związany ze skrajnym ugrupowaniem Boko Haram.
Według nigeryjskiego hierarchy ten ostatni atak oznacza, że nie można być pewnym dnia ani godziny. Terroryści mogą bowiem zaatakować wszędzie i o każdej porze. „Za chwilę jadę na spotkanie z wiernymi do jednej z wiosek i nie wiem, czy wrócę, bo wszystko się może zdarzyć – powiedział agencji Fides abp Kaigama. – Ci ludzie są tak okrutni, ale przecież musimy robić swoje i nie dać się zastraszyć przez agresorów. Życie idzie do przodu” – dodał przewodniczący episkopatu Nigerii.
Ducha nie traci też ordynariusz diecezji Bauchi. Bp Malachy Goltok odwiedził w szpitalu rannych, wśród których wielu jest w ciężkim stanie. W rozmowie z agencją Misna poinformował on o licznych wyrazach solidarności nadchodzących także od muzułmanów. To daje nadzieję na kontynuowanie dialogu i wysiłków na rzecz pokoju, tym bardziej, że Bauchi, miasto znajdujące się nieopodal matecznika Boko Haram, pozostało spokojne mimo przetaczającej się wszędzie fali protestów przeciwko filmowi „Niewinność muzułmanów”.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."