Na wciąż niełatwą sytuację bliskowschodnich wyznawców Chrystusa zwrócił uwagę kard. Leonardo Sandri, otwierając 4 listopada w rzymskim Centrum św. Ludwika Francuskiego wystawę fotograficzną „Chrześcijanie Wschodu”.
Prefekt Kongregacji dla Kościołów Wschodnich nawiązał do jednego z przedstawionych tam zdjęć, wykonanego w 1916 r. w Port Saidzie w Egipcie. Widać na nim dużą grupę ormiańskich sierot. Są to w większości dzieci ofiar tureckiego ludobójstwa Ormian. Kard. Sandri zachęcił, by odpowiedzieć na pytanie, jakie można odczytać w ich oczach.
„Byłoby dziś już czymś ważnym nie powstrzymywać «współzawodnictwa» miłosierdzia, a raczej sprawiedliwości, jakie podjęto, by wspomóc w potrzebie setki tysięcy uchodźców, chrześcijańskich i innych mniejszości, jak też muzułmańskich na Bliskim Wschodzie – powiedział argentyński purpurat. – To jednak nie wystarcza. Przede wszystkim najmłodsi pytają dorosłych o sens tego, co się dzieje. Skąd te dramaty i przemoc? Tych pytań niewinnych nie można zbyć milczeniem czy szukać wymówek. Wyznacza się teoretyczne granice, próbuje przenosić wzorce społeczne w odmienny kontekst kulturowy, zawiera się układy z siłami podżegającymi do przemocy, by nie stracić cennych dostaw zasobów energetycznych, milczy się wobec niedopuszczalnego wykorzystywania idei religijnych. Za to wszystko ktoś będzie musiał zdać sprawę przed trybunałem historii i sądem Bożym” – podkreślił szef watykańskiej dykasterii.
Dużą część wystawionych zdjęć dostarczyli pracujący na Bliskim Wschodzie dominikanie. Kard. Sandri wyraził im też uznanie za uratowanie niedawno w Iraku przed tępą ideologiczną przemocą Państwa Islamskiego przynajmniej niektórych cennych rękopisów syryjskich.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.