O większy udział mniejszości religijnych i etnicznych w rządzie Iraku oraz o modyfikację niedawnej ustawy, która je dyskryminuje, zaapelowali do tamtejszego parlamentu należący do niego chrześcijanie.
Posłowie wezwali, by bezzwłocznie dostosować się do rezolucji, którą większość parlamentarzystów przyjęła już w listopadzie ub. r., ale jak dotychczas bez skutku. Rezolucja nakazuje dokonanie zmian w najbardziej kontrowersyjnym punkcie wspomnianej ustawy, który narzuca automatyczne przejście niepełnoletnich na islam w przypadku, kiedy religię tę przyjmie przynajmniej jedno z rodziców.
Wprowadzona w zeszłym roku ustawa wywołała od razu sprzeciw irackich mniejszości. Zaproponowano poprawkę przewidującą, że w przypadku konwersji któregoś z rodziców na islam niepełnoletnie dzieci miałyby pozostać w religii, w której się urodziły, aż do 18. roku życia, a potem osobiście zdecydować o swej przynależności wyznaniowej. W październiku ub. r. parlament propozycję odrzucił, co spotkało się z protestami społeczności mniejszościowych, zwłaszcza Kościoła chaldejskiego, największego w Iraku, oraz innych chrześcijan. Listopadowa rezolucja parlamentarna wzbudziła ich nadzieje na zmianę dyskryminującego prawa, ale sprawa wciąż się odwleka.
Po ostatnim apelu chrześcijańskich posłów do parlamentu na ich krytyczne uwagi odpowiedział premier Hajdar al-Abadi, który jest muzułmaninem szyitą. Oświadczył, że rząd nie dyskryminuje obywateli ze względu na przynależność religijną. Uważa nawet, że chrześcijanie są częścią składową „narodowej tożsamości”. Będzie zatem starał się zrobić wszystko co tylko możliwe, aby wyznawcy Chrystusa nie emigrowali – zapewnił iracki prezes rady ministrów.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."