Paryż 2002

Jubileuszowe 25. Europejskie Spotkanie Młodych Od naszego specjalnego wysłannika ks. Marka Łuczaka Bóg zawsze kocha - przeczytaj list brata Rogera .

Taize – głęboki oddech Europy


Tegoroczne spotkanie młodych odbywa się na terenie „Expo” – paryskiego centrum handlowego. Stacja metro Port de Versaiile, przy której trzeba wysiąść jest oznaczona dodatkowym kolorem. Od razu widać, że to ważne miejsce. Zmierzając do bramy wystawowego kompleksu trzeba minąć wielkie reklamy najróżniejszych promocji. W ogromnych halach, które zwykle wypełniają się drogimi towarami i oferują „wszystko na sprzedaż”, młodzi z całego świata siedzą na podłodze i chcą się dzielić. Tu nikt nie pyta o cenę.



W Paryżu nie kupuje się bubli

Stolica Francji jest wielomilionowym miastem. Jak mówi – Izabela Świderek–Kowalczyk z biura prasowego spotkania – trudno tu o zainteresowanie mediów podobne do tego z Wrocławia czy Warszawy. Rzeczywiście, na początku nigdzie nie widać najmniejszych oznak, że ma się tu odbyć ważne spotkanie. Jednak im bliżej do wielkich sal wystawowych, które specjalnie zaadoptowano do celów sakralnych, tym więcej wielkich plakatów na słupach i murach domów. Lokalne media też informują o spotkaniu. Już pierwszego dnia paryskie radio zapowiadało wizytę Kardynała Lustigera, który w imieniu tutejszego Kościoła przywitał wszystkich w niedzielny wieczór. Prasa w swych krótkich relacjach ograniczała się na początku jedynie do spraw organizacyjnych. W miarę upływu czasu, można było spotkać coraz więcej kamer i mikrofonów. Zarówno w katedrze Notre-Dame, skąd transmitowano niedzielne nabożeństwo, jak i podczas wieczornych spotkań modlitewnych przybywało najróżniejszych obiektywów wycelowanych w brata Rogera i rozmodlone tłumy. Ostatniego dnia przypadkowi ludzie w metrze wiedzieli, skąd taki tłok. – Prawie 100 tysięcy ludzi przyjechało na pielgrzymkę nadziei – mówili.
Paryż sprawia wrażenie gorącej stolicy. Wysoka temperatura rodzi wątpliwości, dokąd się przyjechało. Podobnie atmosfera modlitewnych spotkań, na których gromadzą się dziesiątki tysięcy młodych ludzi podczas kolejnej pielgrzymki zaufania. Patrząc na roztańczone i bardzo przyjazne tłumy, odnosi się wrażenie, że stolica Francji leży nie na zimnej Północy, ale zdecydowanie „niżej”, gdzie wszelka spontaniczność jest na porządku dziennym.

Źródło i tajemnica

Zupełnie inne wrażenie towarzyszy uczestnikom wieczornych spotkań. Ich atmosfera przypomina wschodni mistycyzm. Z jednej strony, ma się doświadczenie gwarnego miasta, które trzeba zostawić za sobą. Z drugiej strony, przekraczając bramę każdej z wielkich sal, wchodzi się wprost na ludzi trzymających w rękach ogromne plansze z napisanym: „cisza”. To słowo tłumaczone jest chyba na wszystkie języki, zupełnie tak jakby było kluczem do odpowiedzi na pytanie: o co chodzi w Taize?

W jednej z grup dyskusyjnych młody licealista mówi, że pochodzi z północnych Włoch. Ktoś żartuje, że to nie jest prawdziwa Italia. Włosi natychmiast opowiadają o różnicach. – Na Północy ludzie więcej pracują – opowiada Paula. Nie są tacy beztroscy i spontaniczni. Tam jest przemysł i ludzie robią pieniądze. A na Sycylii piją wino i niewiele ich przejmuje. – Ja nawet nie wiem co jest lepsze – dodaje Roberto. Czuję się trochę zmęczony tą presją, że trzeba coś w życiu osiągnąć. Dlatego przyjechałem tutaj, chcę zauważyć też inną stronę życia.

Pielgrzymka zaufania trwa nieprzerwanie od 25 lat, a francuska wioska Taize przyciąga tysiące od ponad 40. Pytanie o popularność tej formy spędzania wolnego czasu ciągle pozostaje bez odpowiedzi. Na pewno jedną z prób są słowa Jana Pawła II wypowiedziane w Taize i często cytowane w folderach i na plakatach w Paryżu: „Obok Taize przechodzi się jak obok źródła”.

Proste odkrywcze prawdy

„Duchowy pokarm” oferowany młodym na spotkaniu nie jest specjalnie „wyszukany”. Można zaryzykować twierdzenie, że jest prostą strawą. Tegoroczne przesłanie brata Rogera, że „Bóg zawsze kocha” – niektórym może się nawet wydać banałem. Organizatorzy zapewniają, że warto tę prawdę przypomnieć. Podczas dotychczasowych spotkań bracia włączali w tematykę sprawy najaktualniejsze. Zdanie: „Bóg zawsze kocha” wyraził św. Izaak z Niniwy, chrześcijański myśliciel z VII wieku.
– Bardziej niż kiedykolwiek trzeba dziś o tym przypomnieć – przekonują bracia z Taize. Cierpienie nigdy nie pochodzi od Boga. Bóg nie jest sprawcą zła, nie chce ani nieszczęścia człowieka, ani kataklizmów przyrody, wypadków ani wojen. Dzieli ból tych, którzy zostali tragicznie doświadczeni i uczy pocieszać cierpiących.

Ten temat często powraca na spotkaniach dyskusyjnych. W jednej z grup młodzi rozmawiają o nadziei. Widać, jak ważny jest dla nich pokój. Co pewien czas wspominają o lęku przed terroryzmem i przemocą. – W człowieku może pojawiać się skłonność do przemocy – ostrzega brat Roger. Aby na ziemi rosło zaufanie, trzeba zaczynać od siebie: żyć z pojednaniem w sercu, zachowywać pokój z ludźmi z naszego otoczenia.



Na Eucharystii w niedzielę uczestnicy przybliżają sobie tajemnicę Świętej Rodziny. Proboszcz akcentuje wspólnotowy wymiar Kościoła. – Bóg nie chciał – mówi – byśmy zbawiali się indywidualnie. Wzorem niech będą Jezus, Maryja i Józef. My też mamy być braćmi.

Podczas modlitwy wiernych młodzi wypowiadają swoje intencje. Głośno mówią o tym, co dla nich ważne. Pamiętają o ubogich, bezdomnych i bezrobotnych. Modlą się za siebie nawzajem, by mieli odwagę zauważyć potrzebujących.

Europa już zjednoczona

We wtorek wszyscy myślą o sylwestrowym wieczorze. Przed północą w parafiach zaplanowali czuwanie. Nowy Rok chcą przywitać na modlitwie. Od rana widać duże rozproszenie w narodowych wspólnotach. W nocy mają uczestniczyć we wspólnej zabawie. Nawet do głowy nikomu nie przyjdzie dyskoteka. Młodzi planują spotkanie z kulturą regionalną. Wyszukują wszystko, co najbardziej typowe dla ich narodu czy regionu. Wśród rozbawionych można spotkać przedstawicieli różnych narodów. Są należący do Unii Europejskiej i ci, którzy się przygotowują albo dopiero marzą o zjednoczeniu. Niezależnie od wielkiej polityki i dyplomatycznych układów, w Paryżu nie ma żadnych podziałów. Młodzież bez uprzedzeń dzieli się swoją kulturą. Z jednej strony widać Francuzów czy Włochów, którzy niczego nie stracili ze swojej tożsamości i chętnie prezentują narodowe śpiewy i tańce, z drugiej widać Polaków i Węgrów. Też można być o nich spokojnym. Są tak przejęci i zaangażowani, że łatwo nie wyzbędą się swoich wartości.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama