Uczestnicy spotkania do tego stopnia są zintegrowani, że nie ma rozróżnień na wyznanie czy przekonania. Katolicy uczestniczą w Mszy św. w niedzielę i Nowy Rok, a w tygodniu świadomie wybierają medytację i śpiewy. Chcą więcej czasu przeznaczyć na wspólnotę z innymi wyznaniami. Z ciekawości pojawiają się pytania o kraj, ale żadna odpowiedź nie może zagrozić serdeczności. Najmniejszą barierą nie jest kolor skóry, a nawet język przestaje być przeszkodą. Wśród Polaków widać ogromny postęp. Najmłodsze pokolenie dzisiejszych licealistów i studentów różni się od tego z początków naszej transformacji. Bez kompleksów rozmawia po angielsku z większą wprawą od Hiszpanów czy Rosjan.
Młodzież przyszłością świata
Tegoroczne spotkanie młodych koncentruje się wokół spraw międzynarodowych. Każdego dnia po południu uczestnicy gromadzą się w różnych miejscach Paryża, by dyskutować o najważniejszych problemach ludzkości. Profesorowie paryskiej Sorbony wyjaśniają zawiłości współczesnej ekonomii i politologii. Najcenniejsze są osobiste refleksje młodych, którzy mierzą się z pytaniami o kształt Europy. Stawiane problemy nie są łatwe. Jedna z dyskusji toczy się wokół tematu: „Co mogę zrobić, żeby ekonomia była bardziej solidarna?”. Inni stawiają pytanie, jak dzisiaj wprowadzać pokój? Chętni mogą odwiedzić dom Sióstr Matki Teresy i przypatrywać się służbie ubogim. Wreszcie sprawy życia publicznego. Młodzi mogą się uczyć, na czym polega praca dla swojej parafii czy dzielnicy.
Brat Roger pojawia się na medytację w towarzystwie najmłodszych. Ten potencjał dostrzegają chyba wszyscy, bo wśród listów nadesłanych do Taize w związku z pielgrzymką nadziei można znaleźć wypowiedzi największych autorytetów.
– To spotkanie jest znakiem nadziei dla naszego świata – napisał Jan Paweł II. Pokazuje, że dzisiejsza młodzież pragnie prawdy, szczęścia, piękna i absolutu, oraz stara się nadać swemu życiu sens.
– Jesteście wezwani – stwierdził Patriarcha Aleksy II z Moskwy – do wspólnej odpowiedzialności za wzmacnianie sprawiedliwości, zgody i wzajemnego szacunku.
Promieniowanie Taize
W parafii św. Szczepana i Wincentego zaproszono na nocleg ponad dwustu młodych z całej Europy. Proboszcz – ks. Francois Blaess wspomina, jak na początku przygotowań zgłosiło się niewiele rodzin chętnych do przyjęcia pielgrzymów. To było związane z terminem spotkania. – Wielu parafian – jak mówi – wyjeżdża w czasie świątecznym do swoich rodzin czy w góry. To utrudnia organizację.
Kilka tygodni temu w tyle kościoła pojawił się specjalny termometr z papieru, na którym czerwonym kolorem proboszcz zaznaczał liczbę parafian chętnych do przyjęcia gości. To bardzo zmobilizowało całą wspólnotę i zachęciło do współpracy tych mniej aktywnych.
– Pod koniec przygotowań – wspomina – termometr prawie eksplodował, choć i tak nie wszyscy uczestnicy spotkania mieli możliwość zakwaterowania u rodzin. Reszcie postarano się o dogodne warunki w miejskim ośrodku sportowym.
Do organizacji zaangażowano około 400 wspólnot różnych wyznań. Odpowiedzialni z tych parafii i zborów zgłosili wcześniej dokładną liczbę osób, którym byli w stanie zapewnić zakwaterowanie. Według tego klucza rozesłano młodych do rodzin i innych miejsc przeznaczonych na noclegi.
Organizatorzy spotkania mają już duże doświadczenie. Widać je na każdym kroku. Dystrybucja materiałów czy prowiantu odbywa się bez najmniejszego zamieszania. Wszyscy sprawnie otrzymują to, po co ustawiają się w kolejce. Teksty modlitw i medytacji tłumaczone są na 23 języki. Wielu Polaków musiało odpowiednio wcześniej przyjechać do Paryża, by pomóc w przygotowaniach. Niektórzy tutaj spędzili święta i wigilię. Pierwsi wolontariusze przybyli już 22 grudnia. Do nich należała dekoracja i planowanie całego przedsięwzięcia. Oni zajmowali się plakatowaniem miasta i później reszcie wyznaczali obowiązki.
Po przyjeździe młodych kluczową rolę zaczęli odgrywać animatorzy. Musieli stworzyć małe grupy, najczęściej według językowego klucza. W parafiach zajmowali się odpowiednim przekazem informacji i mobilizowaniem młodych do większej aktywności. Ich służba w szczególny sposób miała się przydać podczas indywidualnych rozmów i spotkań tematycznych.
Dla katolików najważniejszym momentem była Liturgia, która trwała prawie półtorej godziny. Była dobrze przygotowana. Uczestnicy nie tylko mieli teksty modlitw i czytań, ale nawet sami włączali się w akcję liturgiczną. Prowadzili śpiewy, czytali Słowo Boże, przynosili dary na ołtarz. Bezpośrednio po Mszy św. zebrali się w jednej sali z Paryżanami obecnymi na Eucharystii i przy stołach przedłużali wspólnotę.
Co po powrocie?
Różne są powody, dla których chrześcijanie z całego świata poświęcają świąteczny czas na modlitwę i kontemplację. Agnieszka, Urszula i Michał przyjechali z Łodzi. Mają już duże doświadczenie. Byli kilka razy na poprzednich pielgrzymkach. Teraz pomagają przy organizacji.
Ks. Frederik Lefewre w jednej z francuskich diecezji jest oddelegowany do pracy z młodzieżą. Na spotkania Taize jeździ od 10 lat. Na pytanie o motywacje odpowiada krótko: „Przyjeżdżam tu, żeby posłuchać młodzieży”.
– Trzeba być ostrożnym przy ocenie całego przedsięwzięcia – mówi ks. Piotr z Wrocławia. Te tłumy to przecież nikły procent całej młodzieży. A nawet wśród obecnych w Paryżu są ludzie przypadkowi. Jedyna nadzieja, że uda się uformować elity.
W wielu miejscach młodzi przy pomocy duszpasterzy będą się spotykać raz w tygodniu na wspólnej modlitwie. Będą przygotowywać oprawę Mszy św. w parafii, organizować świetlice i przytułki. Zajmą się niepełnosprawnymi, ubogimi i potrzebującymi.
W Paryżu zostaną puste hale, choć personel długo będzie pamiętał entuzjazm i wielką kulturę uczestników. – Jestem poruszona – wyznaje sprzątaczka polskiego pochodzenia – że oni są tak doskonale zorganizowani. Po obiedzie sami zbierają odpadki. Wieczorem właściwie nie ma czego sprzątać.
Niektórzy na szyi noszą klubowe barwy piłkarskich faworytów. Bracia wspominają, że to na początku niepokoiło policjantów. Na szczęście – mimo 100 tys. młodych – nie doszło do żadnego incydentu. – Takie są owoce jedności – mówi brat Nicolas.
Pielgrzymi wyjeżdżają radośni. Wielu płacze, choć nikt nie jest nieszczęśliwy. – Ładowaliśmy akumulatory – komentuje młody Irlandczyk – teraz musimy zrobić coś z naszą energią.
Wszyscy pakują bagaże do autokarów. Jeden z uczestników nuci melodię z czuwania podczas sylwestrowej nocy. Po chwili zaczynają śpiewać. Włączają się młodzi z innych grup językowych. Nie przerywając obowiązków zaczynają prawdziwą modlitwę. Proboszcz tłumaczy starszym parafianom łaciński tekst kanonu: Panie daj pokój naszym dniom.
– Taką modlitwę Bóg musi wysłuchać – komentuje jedna z parafianek. Młodzi odjeżdżają, a melodia kanonu długo pozostaje w naszych sercach.