"Przywykliśmy do sytuacji podziału w chrześcijaństwie i to jest być może jednym z największych naszych grzechów" - uważa ks. prof. Wacław Hryniewicz.
KAI: Czy nie zaprzepaszczono wspaniałej okazji jaką był Rok Jubileuszowy 2000, i zamiast publikować deklarację "Dominus Iesus" ogłosić orędzie, w którym chrześcijanie wspólnie wyznaliby swoją wiarę w Chrystusa?
- Żałuję, że nie stać nas było jako chrześcijan na tekst, który byłby wspólnym wyznaniem wiary w Chrystusa. Chodzi o wspólny tekst, bez owej nieszczęsnej klasyfikacji, kto w pełni zasługuje na miano Kościoła, a kto jest tylko wspólnotą kościelną. Deklaracja "Dominus Iesus" wprowadziła wiele zadrażnień w nasze wzajemne relacje. Wiem o tym z własnego doświadczenia, gdyż należałem do redakcyjnego grona przygotowującego inny ważny dokument pt. "Charta Oecumenica". Wytyczne dla współpracy Kościołów w Europie", przyjęty 22 kwietnia 2001 r. w Strasburgu. Po opublikowaniu deklaracji "Dominus Iesus" niektóre Kościoły domagały się nawet przerwania pracy nad tym dokumentem. Zwłaszcza ewangelicy pytali: jeśli nie jesteśmy traktowani jako Kościół, to czy ma sens dalsza współpraca?
KAI: Kościół katolicki stosunkowo późno włączył się w dialog ekumeniczny...
- Inne Kościoły uczyniły to ponad pół wieku wcześniej. Ruch ekumeniczny narodził się, tam, gdzie doszło do największego rozbicia - wśród Kościołów protestanckich. Później włączyły się do niego Kościoły prawosławne, a katolicy na końcu. Trzeba było nadrabiać zaległości. Obecnie tempo życia jest tak zawrotnie szybkie, że i w ekumenii musimy za nim nadążać. Pojawiają się problemy natury etycznej, takie np. jak legalizacja i błogosławienie par homoseksualnych, fakt wyświęcenia biskupa anglikańskiego o orientacji homoseksualnej. Wiele napięć stwarzają także święcenia kapłańskie kobiet.
KAI: Czy sprawy te jeszcze bardziej nie wyhamują dialogu ekumenicznego, a nawet go nie zawieszą?
- Praktyka wyświęcania (ordynacji) kobiet szeroko rozpowszechniła się w Kościołach protestanckich. Od pewnego czasu podobnie postępują Kościół anglikański oraz niektóre Kościoły starokatolickie. W obliczu stanowczych oświadczeń, że Kościół rzymskokatolicki i Kościół prawosławny nigdy tego nie uczynią, sprawa ta na pewno stanowi poważną trudność w dialogu ekumenicznym. W tym przypadku odwołam się ponownie do wspomnianej już idei hierarchii prawd. Święcenie kobiet to nie koniec świata! To tylko koniec pewnej tradycji w chrześcijaństwie. Jeżeli sprawa pochodzi od Boga to nie pomogą nawet największe sprzeciwy. Mądry uczony żydowski, Gamaliel z Dziejów Apostolskich radził: "Jeżeli bowiem jest to wymysł czy dzieło czysto ludzkie, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście pochodzi od Boga, nie zdołacie ich zniszczyć. Może się przy tym okazać, że walczycie z Bogiem" (Dz 5,38-39).
KAI: A jeśli walczymy z Bogiem?
- Tradycja chrześcijańska ma w sobie wymiar ciągłości, ale ma także momenty zerwania ciągłości i odejścia od wiekowych doktryn czy praktyk. Nie wszystko w chrześcijaństwie jest ewangeliczne. Dzięki ekumenii możemy spojrzeć na dzieje chrześcijaństwa bardziej krytycznie, spokojnie i z większą życzliwością dla siebie nawzajem. Wszystkie sporne sprawy trzeba rozważać w duchu cierpliwego i wytrwałego dialogu, a nie konfrontacji. Problemów na pewno nam nie zabraknie, a wielka idea "hierarchii prawd" pomoże nam zachować równowagę. Jeśli pytamy: "Dokąd zmierzasz, ekumenio?" to odpowiadam: "Zmierza ona w dobrym kierunku". Natomiast pytany, "Czy kiedyś osiągnie swój cel? - odpowiadam: Ważne jest samo dążenie do pojednania i zgody. W ekumenicznej encyklice "Ut unum sint" Jan Paweł II także pyta: "Quanta est nobis via?" - Jak długa przed nami droga?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."